Fakty przedstawione w "Złotych żniwach" są prawdziwe, ale autorzy potraktowali źródła bardzo wybiórczo i nie przedstawili w wystarczającym stopniu kontekstu - uważa prof. Bożena Szaynok, badaczka historii Polaków i Żydów.
"Profesor Gross pisze w +Złotych żniwach+ o tym, co działo się podczas II wojny światowej na obrzeżach Zagłady - o mordowaniu Żydów przez Polaków, przejmowaniu ich własności, czerpaniu zysków z tragicznej sytuacji szukających schronienia Żydów, o profanacji terenu obozu zagłady w Treblince przez polskich +kopaczy+. Ta faktografia jest prawdziwa, te zjawiska miały miejsce. Nie zgadzam się jednak z ich interpretacją dokonaną przez autorów książki, którzy twierdzą, że były to zjawiska powszechne, usankcjonowana normami praktyka społeczna. Przyjęcie takiej tezy umożliwia autorom po pierwsze: wybiórcze potraktowanie źródeł, po drugie: pozbawienie opisywanych wydarzeń wojennego kontekstu. Nie wiedząc w jakiej rzeczywistości opisywane wydarzenia się rozgrywały, czytelnik +Złotych żniw+ nie zrozumie, co się wtedy działo nie tylko miedzy Polakami a Żydami, ale między przedstawicielami wszelkich społeczności" - powiedziała PAP Bożena Szaynok.
"Jeden z rozdziałów +Złotych żniw+ mówi o zyskach, jakie czerpali polscy mieszkańcy wiosek z okolic obozu zagłady w Treblince z jego działalności. Opis zostawia wrażenie, że była to jedyna postawa Polaków. Tymczasem źródła pokazują, że równolegle pojawiały się współczucie wobec ofiar, poczucie bezradności, strachu, zagrożenia, próby niesienia pomocy. Prof. Gross pisze o czerpaniu przez Polaków zysków z bliskości obozu, ale nie wspomina, że takie zachowania były piętnowane przez polskie podziemie" - przypomina badaczka. Według niej, z katalogu różnych zachowań w „Złotych żniwach” zostaje wybrane jedno, bez nawet pojedynczej informacji, że nie była to jedyna postawa.
Bożena Szaynok jako przykład sposobu, w jaki autorzy "Złotych żniw" potraktowali materiały źródłowe, przywołuje fragment książki, w którym opisane są dwie postawy niepodległościowego podziemia wobec osób profanujących teren byłego obozu zagłady w Treblince. "Pierwsza postawa to ściąganie haraczu przez żołnierzy od +kopaczy+, druga - karanie osób biorących udział w profanacji. Pierwsza postawa została opisana tekście głównym i posłużyła do sformułowania tezy, że plądrowanie własności żydowskiej było elementem cyrkulacji dóbr, normą, a nie społeczną aberracją. Drugie źródło zostało wspomniane tylko w przypisie, mimo że jednoznacznie przeczy tej tezie, pokazując +kopaczy+ jako osoby zdemoralizowane" - tłumaczy badaczka.
Autorzy "Złotych żniw" piszą o kilkudziesięciu tysiącach Żydów zamordowanych przez Polaków. "Moim zdaniem tego rodzaju szacunki nie są uprawnione, ponieważ znajdujemy się dopiero na początku badań, nie tylko materiał źródłowy jest przebadany słabo, ale także jego część, np. tzw. sierpniówki nie zawsze pozwala jednoznacznie odpowiedzieć jak było naprawdę" - uważa badaczka.
Zdaniem Bożeny Szaynok Grossowie opisują przewłaszczenia własności żydowskiej, jakby było to jedyne zachowanie w okupacyjnych relacjach własnościowych. "Musimy zdawać sobie sprawę, że wojna wywracała cały porządek własnościowy, ocenia się, że co czwarta osoba w Polsce w czasie wojny zmieniła adres zamieszkania, co przeważnie wiązało się z utrata majątku. Zjawiska przewłaszczania, wykorzystywania dramatycznej sytuacji Żydów przez Polaków miały miejsce, ale ograniczenie dyskursu tylko do takich zachowań jest znaczącym uproszczeniem" - powiedziała prof. Szaynok.
Grossowie stawiają tezę, że profanacja przez polskich wieśniaków kości wykopywanych w poszukiwaniu złota na terenie byłego obozu w Treblince obrazuje stosunek Polaków do Żydów. "Moim zdaniem Grossowie mylą się - te fakty obrazują raczej zmianę stosunku ludzi do śmierci i zwłok w czasie wojny. W dziesiątkach wspomnień i relacji można przeczytać o zobojętnieniu wobec śmierci, ponieważ tak wiele jej było wokół. Maria Orwid, psychiatra wspomina więźniów obozów koncentracyjnych, których po wojnie śmieszyły pogrzeby, bo wojna nauczyła, że jednostkowa śmierć nie miała żadnego znaczenia. Takie doświadczenia niosły zmianę postawy wobec ciał zmarłych.Do profanacji ciał zmarłych dochodziło w wielu miejscach” - wyjaśnia Szaynok.
"W +Złotych zniwach+ jest wiele uogólnień i uproszczeń. Na przykład gdy Grossowie opisują stanowisko Kościoła wobec Zagłady, przedstawiają milczenie duchowieństwa jako świadome stanowisko, przemyślany wybór. Nie negując obecności antysemityzmu czy obojętności w Kościele wobec Żydów, uważam to jednak za uproszczenie. Co w takim razie zrobić z ustaleniem historyków, że większość zakonów żeńskich zaangażowanych było w ukrywanie Żydów?" - pyta badaczka. Ważnym elementem +Złotych żniw+ jest zdjęcie. "Nie jest do końca potwierdzone, że przedstawia ono +kopaczy+ z Treblinki, ale Grossowie w całej książce powracają do niego wielokrotnie w takim kontekście, więcej - wpisują swoją narrację w głowy sfotografowanych osób. Autorzy piszą tak, jakby wiedzieli, co ci ludzie myśleli, przypisują im różne działania. Nie neguję zjawiska, które, zdaniem autorów książki, ilustruje to zdjęcie, ale, taka narracja - moim zdaniem - nie jest uprawniona" - powiedziała badaczka.
"To nie jest tak, że wprowadzając dodatkowe elementy przeszłości do obrazu, jaki wyłania się ze +Złotych żniw+ marginalizujemy to, co jest u Grossów na pierwszym planie - mordowanie Żydów, grabież, korzystanie przez niektórych na Zagładzie. Jednak przeszłość mieści w sobie o wiele więcej - i Sprawiedliwych wśród Narodów Świata i tych, którzy mordowali czy wydawali Żydów Niemcom, wielkie, niewyobrażalne cierpienie żydowskie i różne postawy Polaków wobec niego i wiele innych kwestii. Nie można rekonstruować przeszłości wykluczając któreś z tych zagadnień, a tak niestety, często, wygląda debata o Polakach i Żydach” - dodała Szaynok.
Agata Szwedowicz (PAP)
aszw/ ls/