Jako "całkowicie nie na miejscu" polskie MSZ oceniło słowa rzeczniczki rosyjskiego resortu spraw zagranicznych, że walczący z pomnikami upodabniają się do terrorystów na Bliskim Wschodzie. Rzecznik polskiej dyplomacji wyraził też zdumienie wobec "braku gotowości do dialogu w sprawach pomnikowych" ze strony rosyjskiej.
Spór przedstawicieli dyplomacji Polski i Rosji dotyczący pomników upamiętniających żołnierzy Armii Czerwonej w Polsce rozpoczął się od "stanowczego protestu" MSZ Rosji wobec wrześniowego demontażu przez władze miejskie Pieniężna znajdującego się tam popiersia radzieckiego generała Czerniachowskiego.
W wydanym w ubiegłym tygodniu oświadczeniu polskie MSZ oceniło, że Rosja "uporczywie nie wykazuje woli do dialogu". MSZ zwróciło się też do strony rosyjskiej o "powstrzymanie się od +pomnikowej histerii+, która nie służy budowaniu wzajemnego dialogu i porozumienia, a jedynie prowadzi do zaostrzenia retoryki i eskalowania atmosfery wokół kwestii historyczno-pomnikowych w stosunkach polsko-rosyjskich".
Do tego oświadczenia odniosła się w czwartkowej wypowiedzi dla agencji TASS rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. "Podejmowane przez polskie władze próby odżegnania się od długu wdzięczności wobec poległych radzieckich żołnierzy, a chcę przypomnieć, że w polskiej ziemi spoczywają ich praktycznie dwa miliony, więcej niż w jakimkolwiek innym kraju świata, można słusznie zakwalifikować jako niemoralne" - powiedziała.
W ocenie rzecznika polskiej dyplomacji "wypowiedź pani M. Zacharowej nt. pomników radzieckich w Polsce jest utrzymana w dotychczasowej agresywnej narracji, co niestety potwierdza brak woli współpracy w ramach określonych Umową z 1994 r.". Jako "całkowicie nie na miejscu" Artur Dmochowski określił ponadto "przywoływanie przestępstw islamistów i terrorystów w kontekście działań polskich władz samorządowych". "Muszę wyrazić stanowczy sprzeciw wobec takich nieuzasadnionych porównań" - dodał.
Zacharowa oceniła, że takie zachowanie jest niegodne przedstawicieli narodu, który buduje kult pamięci o własnych cierpieniach i ofiarach. Jak relacjonuje TASS, Zacharowa oceniła, że strona polska dopuszcza się zniekształcania faktów i "nadaje obowiązującym dwustronnym umowom otwarcie arbitralną wykładnię, dostosowując je do swoich koniunkturalnych politycznych interesów".
"Wszystkie pomniki żołnierzy radzieckich w Polsce stawiano wyłącznie w związku z wyzwoleniem kraju spod hitlerowskiej okupacji, bez czego nie byłoby państwa polskiego" - zaznaczyła.
W przekazanym PAP komentarzu rzecznik MSZ Artur Dmochowski zwrócił uwagę na "agresywną narrację" wypowiedzi Zacharowej i zarzucił, że MSZ Federacji Rosyjskiej "nie jest w stanie adekwatnie ocenić sytuacji wokół rosyjskich upamiętnień w Polsce".
W wydanym 4 grudnia oświadczeniu polskiego MSZ podkreślono, że strona rosyjska "uparcie nie chce zauważyć staranności i pieczołowitości, z jaką Polska dba o wszystkie rosyjskie cmentarze i miejsca pochówku, realizując tym samym w pełni zapisy Umowy z 1994 r.". Zwrócono ponadto uwagę, iż strona polska "niejednokrotnie oficjalnie wyrażała stanowcze potępienie wszelkich aktów wandalizmu czynionych wobec rosyjskich cmentarzy i miejsc pochówku żołnierzy radzieckich". Jednocześnie MSZ zastrzegł, iż umowy między Polską a Rosją "regulują kwestie dotyczące grobów, a nie pomników symbolicznych", zaś strona rosyjska nie chce przyjąć do wiadomości "fundamentalnego znaczenia, jakie dla polskiego społeczeństwa niosą radzieckie pomniki, symbolizujące narzuconą Polsce zależność polityczną i militarną po wyzwoleniu przez Armię Czerwoną ziem polskich spod okupacji III Rzeszy".
W swojej wypowiedzi dla TASS rzeczniczka rosyjskiego resortu dyplomacji nie zgodziła się z zapewnieniami polskiego MSZ, że akty wandalizmu wobec pomników i miejsc pochówku spotykają się z właściwą oceną ze strony władz i są dokładnie badane. "Często chuliganów tłumaczy się względami moralnymi i ideologicznymi, a w ciągu dwóch minionych lat, kiedy odnotowano ponad 50 przypadków wandalizmu wobec pomników i miejsc pamięci, nikt nie poniósł kary" - oświadczyła, oceniając, że pozostawienie takich czynów bezkarnymi daje zły przykład.
"Obecnie wszyscy, przede wszystkim w Europie, osoby oficjalne, państwowe instytucje potępiają barbarzyńskie niszczenie pomników przez Państwo Islamskie" - powiedziała Zacharowa. Wyraziła opinię, że "ci, którzy niszczą pomniki w Polsce, w dużej mierze upodobniają się do bliskowschodnich terrorystów".
Rzecznik polskiego resortu spraw zagranicznych powiedział, że ze zdumieniem odnotował "kolejną już wypowiedź MSZ FR na temat rzekomych problemów z cmentarzami rosyjskich żołnierzy w Polsce. Takiego problemu nie ma. Polska troszczy się o nie, o czym pisałem już w oświadczeniu z ubiegłego tygodnia" - podkreślił Dmochowski.
"Nie rozumiem, dlaczego MSZ FR nie jest w stanie adekwatnie ocenić sytuacji wokół rosyjskich upamiętnień w Polsce i dlaczego strona rosyjska nie wykazuje gotowości do nawiązania z nami dialogu w sprawach pomnikowych. Wyraźnie i jednoznacznie zadeklarowaliśmy przecież otwartość na rzeczową współpracę w tym zakresie" - dodał.
W ocenie rzecznika polskiej dyplomacji "wypowiedź pani M. Zacharowej nt. pomników radzieckich w Polsce jest utrzymana w dotychczasowej agresywnej narracji, co niestety potwierdza brak woli współpracy w ramach określonych Umową z 1994 r.". Jako "całkowicie nie na miejscu" Dmochowski określił ponadto "przywoływanie przestępstw islamistów i terrorystów w kontekście działań polskich władz samorządowych". "Muszę wyrazić stanowczy sprzeciw wobec takich nieuzasadnionych porównań" - dodał.
"Równie zdecydowanie potępiamy wszelkie akty wandalizmu w odniesieniu do miejsc pochówku niezależnie od narodowości i wyznania zmarłych" - zapewnił rzecznik polskiego MSZ. (PAP)
ksaj/ msom/ ap/ as/ malk/ abr/