Decyzję o interwencji wojskowej w Czechosłowacji podjęło Biuro Polityczne KPZR 17 sierpnia 1968 r. Następnego dnia na posiedzeniu przywódców ZSRS i krajów satelickich postanowienie to zaakceptowano. Inwazja nastąpiła w nocy z 20 na 21 sierpnia – mówi PAP dr Grzegorz Gąsior, historyk z Katedry Studiów Interkulturowych Europy Środkowo-Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.
PAP: Jak Alexander Dubček wyobrażał sobie społeczeństwo czechosłowackie oraz charakter tego państwa po przeprowadzeniu reform, które planował? Był rzeczywistym reformatorem czy raczej zamierzał się trzymać dogmatów systemu komunistycznego?
Dr Grzegorz Gąsior: W latach sześćdziesiątych w środowiskach czechosłowackiej inteligencji, również wśród części członków partii komunistycznej, narastało przekonanie o konieczności reform politycznych i gospodarczych. Na zjeździe Związku Czechosłowackich Literatów w czerwcu 1967 r. grupa znanych czeskich pisarzy, wśród nich m.in. Václav Havel i Milan Kundera, krytykowała ograniczenia narzucane przez cenzurę i domagała się zwiększenia swobód twórczych. Już w ostatnich latach rządów Antonína Novotnego realizowano ostrożną reformę ekonomiczną, polegającą na wprowadzeniu pewnych mechanizmów rynkowych.
Przejęcie przez Dubčeka stanowiska I sekretarza Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Czechosłowacji w styczniu 1968 r. było wypadkową kilku różnych czynników, przede wszystkim rozgrywki politycznej na szczytach partyjnych. Dla Słowaków skupionych wokół Dubčeka istotna była kwestia pełnego równouprawnienia Słowacji, jej większego doinwestowania oraz zwiększenia kompetencji miejscowych organów. Udało im się uzyskać wystarczające poparcie wśród czeskich komunistów, wśród których niektórzy reprezentowali proreformatorskie poglądy. Jednak w ciągu pierwszych kilku tygodni po obaleniu Novotnego nie doszło do jakichś radykalnych zmian.
Prawdziwym przełomem było dopiero zniesienie cenzury pod koniec lutego 1968 r. Spowodowało to nagłą erupcję debaty publicznej, nie tylko w środkach masowego przekazu, lecz również na zebraniach organizacji społecznych czy na wiecach organizowanych w zakładach pracy i na wyższych uczelniach. Ta, wydawałoby się, dość ograniczona reforma pozwoliła poczuć społeczeństwu nieznaną od dwudziestu lat atmosferę wolności. Natychmiast na jaw zaczęły wychodzić wszystkie bolączki oraz tłumione dotąd poglądy i emocje. Można było otwarcie krytykować negatywne zjawiska społeczne, urzędy państwowe, polityków od lokalnego szczebla aż po Komitet Centralny, proponować własne rozwiązania, żądać rozliczeń z przeszłością i rehabilitacji ofiar stalinizmu.
Było w tym wiele improwizacji, większość uczestników debaty nie miała gotowych recept na kształt systemu politycznego. Zdeněk Mlynář, jeden z czołowych przedstawicieli reformatorskiego skrzydła KPCz, uważał, że Dubček nie do końca zdawał sobie sprawę z wszystkich konsekwencji zniesienia cenzury. Otwarta dyskusja pomagała wyeliminować z życia publicznego wielu przeciwników reform w łonie partii – reprezentantów biurokratycznego reżimu od szczebla Komitetu Centralnego aż po podstawowe organizacje partyjne. Jednak samemu Dubčekowi trudno było przyjąć fakt, że krytyka mediów obracała się niekiedy także przeciw niemu.
Ogłoszony w kwietniu 1968 r. oficjalny Program Działania KPCz, będący politycznym credo czechosłowackich reformatorskich komunistów, został ogłoszony w momencie, w którym oczekiwania społeczeństwa na demokratyzację były już znacznie bardziej rozbudzone, a duża część postulowanych zmian dzięki wolności słowa już się właściwie dokonała.
Dr Grzegorz Gąsior: Dubček i jego otoczenie nie zamierzali przywrócić demokracji parlamentarnej i systemu wielopartyjnego. W łonie partii komunistycznej miała istnieć wystarczająca przestrzeń do formułowania rozmaitych pomysłów i proponowania nowych rozwiązań. Organizacje społeczne mogły wyrażać własne oczekiwania, ale nie przewidywano ich przekształcenia w alternatywę polityczną. Reformatorom nie chodziło o obalenie systemu komunistycznego, lecz jedynie o poprawienie jego funkcjonowania.
Program był efektem pracy komisji, w której skład wchodziło około dwustu osób, głównie partyjnych intelektualistów, ekonomistów i technokratów, którzy już od połowy lat 60. zastanawiali się nad potrzebami reform. Wiele sformułowań Programu Działania znalazło się już w referacie Dubčeka, wygłoszonym wiosną 1967 r. w kierownictwie partyjnym w Bratysławie, choć brakuje śladów, by spotkał się on wtedy z szerszym oddźwiękiem.
Program Działania dotyczył przede wszystkim zmian w funkcjonowaniu samej partii, co przekładało się na funkcjonowanie państwa i społeczeństwa. Partia nie miała być wydawcą poleceń dla organów państwowych, organizacji społecznych i związków zawodowych, ale partnerem wskazującym generalny kierunek działania. Miała do swojej polityki przekonywać. W samej partii przewidziano przestrzeń do swobodnej dyskusji. Wybór przedstawicieli do organów partyjnych miał być wolny, nie narzucany odgórnie. Deklarowano poszerzenie wielu praw obywatelskich, jak wolność zrzeszania się, zgromadzeń czy podróżowania za granicę. Przewidywano kontynuację reform ekonomicznych i federalizację państwa.
Dubček i jego otoczenie nie zamierzali jednak przywrócić demokracji parlamentarnej i systemu wielopartyjnego. W łonie partii komunistycznej miała istnieć wystarczająca przestrzeń do formułowania rozmaitych pomysłów i proponowania nowych rozwiązań. Organizacje społeczne mogły wyrażać własne oczekiwania, ale nie przewidywano ich przekształcenia w alternatywę polityczną. Reformatorom nie chodziło o obalenie systemu komunistycznego, lecz jedynie o poprawienie jego funkcjonowania.
Dubček wierzył, że społeczeństwo czechosłowackie będzie popierało politykę partii komunistycznej pod jego przywództwem, uznając po prostu jej słuszność. Tymczasem w warunkach wolności słowa poparcia dla ekipy rządzącej nie da się utrzymać na zawsze, prędzej czy później muszą nadejść niepowodzenia, a wraz z nimi oczekiwania na zmianę ekipy rządzącej. Czy w sytuacji odwrócenia się opinii publicznej od partii komunistycznej Dubček i jego ekipa zdobyliby się na wstrzymanie reform i rozwiązanie siłowe? Model sprawowania władzy zaproponowany w Programie Działania KPCz był nie do utrzymania na dłuższą metę.
Ostatecznie kontynuację czechosłowackiego eksperymentu politycznego uniemożliwił międzynarodowy układ sił. Ponieważ Dubček wzywany do stłumienia reform przez przywódców ZSRS i innych „bratnich” państw nie zdecydował się wystąpić przeciw aspiracjom własnego społeczeństwa, do których rozbudzenia sam się przyczynił, „sojusznicy” zdecydowali o podjęciu interwencji wojskowej.
Dr Grzegorz Gąsior: Kontynuację czechosłowackiego eksperymentu politycznego uniemożliwił międzynarodowy układ sił. Ponieważ Dubček wzywany do stłumienia reform przez przywódców ZSRS i innych „bratnich” państw nie zdecydował się wystąpić przeciw aspiracjom własnego społeczeństwa, do których rozbudzenia sam się przyczynił, „sojusznicy” zdecydowali o podjęciu interwencji wojskowej.
PAP: Czy jesteśmy w stanie określić, w którym momencie rozwoju praskiej wiosny Leonid Breżniew i jego towarzysze doszli do wniosku, że wydarzenia w Pradze są „kontrrewolucją” i przekroczeniem „czerwonej linii”?
Dr Grzegorz Gąsior: Kryzys narastał stopniowo. W lutym 1968 r. Breżniew odwiedził Pragę z okazji dwudziestej rocznicy komunistycznego puczu i już wtedy wyrażał zaniepokojenie reformatorskim zapałem Dubčeka.
Kolejnym alarmującym sygnałem było dla Moskwy zniesienie cenzury, publiczna krytyka i odsuwanie „zasłużonych” działaczy partyjnych ze stanowisk oraz rezygnacja partii z kontroli nad działalnością organizacji społecznych. W marcu 1968 r. w Dreźnie odbyło się spotkanie przywódców komunistycznych z Czechosłowacji, ZSRS, NRD, PRL, Węgier i Bułgarii. Najostrzej przeciw czechosłowackim reformom występowali Władysław Gomułka i Walter Ulbricht wskazujący na niebezpieczeństwo „kontrrewolucji”. „Sojusznicy” domagali się od czechosłowackich komunistów przywrócenia „dawnego porządku”. W kolejnych miesiącach napięcie polityczne wzrastało.
Na początku maja 1968 r. do Moskwy udała się delegacja partii komunistycznej z Dubčekiem na czele, gdzie ponownie usłyszała ostrą krytykę i żądania zduszenia „kontrrewolucji”. Po powrocie do kraju Dubček i inni proreformatorscy komuniści podczas dyskusji na posiedzeniu plenum Komitetu Centralnego przyznawali, że media wymknęły się spod kontroli, ostatecznie jednak nie zdecydowali się na zatrzymanie reform. Na spotkaniu w Moskwie zgodzili się natomiast na przeprowadzenie na swoim terytorium manewrów wojsk Układu Warszawskiego, które odbyły się w czerwcu i pozwoliły późniejszym armiom interwencyjnym zapoznać się z terenem swoich przyszłych działań.
Do dalszego wzrostu napięcia przyczynił się manifest „Dwa tysiące słów”, powstały z inicjatywy kilku czeskich naukowców i napisany przez pisarza Ludvíka Vaculíka. Wzywano w nim obywateli do aktywności, tworzenia własnych komitetów i patrzenia władzy na ręce. Partii komunistycznej udzielono warunkowego poparcia. Na Kremlu uznano to wystąpienie za wezwanie do „kontrrewolucji”. Niepokój „bratnich partii” budziło też spontaniczne powstawanie organizacji społecznych, takich jak Klub Zaangażowanych Bezpartyjnych czy „K 231”, stowarzyszenie byłych więźniów politycznych domagających się rehabilitacji ofiar stalinizmu i rozliczenia ze zbrodniami komunistycznymi.
Część czechosłowackich komunistów nawiązywała sekretne rozmowy z przedstawicielami KPZR, PZPR i innych „bratnich” partii. Jednym z nich był słowacki komunista Vasil Biľak, następca Dubčeka na stanowisku I sekretarza Komunistycznej Partii Słowacji. Przed 1968 r. należał on do bliskich współpracowników Dubčeka, ale w okresie praskiej wiosny ich drogi zaczęły się rozchodzić. Już podczas marcowego spotkania w Dreźnie Biľak przyłączył się do krytyki reform. W maju nawiązał kontakt z Petro Szełestem, członkiem Biura Politycznego KPZR. Zarówno Biľak, jak i inni przedstawiciele „konserwatywnego” skrzydła przedstawiali rozwój sytuacji politycznej w swoim kraju w czarnych barwach. Ich skargi i apele o pomoc docierały do przywódców innych państw komunistycznych. Gomułkę bombardował alarmującymi doniesieniami o demoralizacji aparatu partyjnego m.in. Władysław Kruczek, I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Rzeszowie, który często spotykał się ze słowackimi komunistami.
W lipcu 1968 r. w Warszawie odbyło się kolejne spotkanie przywódców pięciu „bratnich” partii. Tym razem czechosłowaccy komuniści nie skorzystali z zaproszenia, obawiając się kolejnych nacisków. Zdecydowanie odrzucili tezy „sojuszników” o istnieniu w Czechosłowacji „kontrrewolucji”.
Na przełomie lipca i sierpnia wydawało się, że udało się uspokoić sytuację. Podczas spotkania w Czernej nad Cisą doszło do spotkania kierownictw partyjnych KPZR i KPCz. Przed tym spotkaniem około miliona obywateli czechosłowackich podpisało się pod manifestem, w którym wezwano przywódców KPCz do obrony reform.
Opinia publiczna nie została poinformowana o wyniku rozmów. Nie wspomniano o sowieckich żądaniach i zobowiązaniu się Dubčeka do wstrzymania reform i przywrócenia kontroli nad mediami (czemu Dubček zaprzeczał w swoich wspomnieniach). Znamy jednak zapis jego późniejszych rozmów telefonicznych z Breżniewem, w których ten zarzucał Dubčekowi niewywiązywanie się ze wspólnych ustaleń. Dubček miał nadzieję, że uda mu się dotrwać do zaplanowanego na wrzesień zjazdu KPCz, który miał umocnić pozycję proreformatorskich komunistów.
3 sierpnia w Bratysławie odbyła się kolejna narada komunistycznych przywódców Czechosłowacji, ZSRS, PRL, NRD, Węgier i Bułgarii, zakończona podpisaniem wspólnej deklaracji, w której znalazły się słowa o tym, że obrona zdobyczy socjalizmu stanowi internacjonalistyczny obowiązek wszystkich państw socjalistycznych. Przy okazji tego spotkania Vasil Biľak przekazał w sekrecie stronie sowieckiej list podpisany przez niego i kilku innych wysoko postawionych działaczy KPCz, zawierający prośbę o udzielenie pomocy przeciw kontrrewolucji. Ostateczną decyzję o interwencji wojskowej podjęło Biuro Polityczne KPZR 17 sierpnia. Następnego dnia na posiedzeniu przywódców ZSRR i wspomnianych wcześniej krajów satelickich zaakceptowano tę decyzję. Inwazja nastąpiła w nocy z 20 na 21 sierpnia.
PAP: Dlaczego niektóre kraje Układu Warszawskiego, takie jak Rumunia, sprzeciwiły się interwencji?
Dr Grzegorz Gąsior: Z dzisiejszej perspektywy może wydawać się zaskakujące, że Nicolae Ceaușescu, będący brutalnym dyktatorem, podczas swojej wizyty w Czechosłowacji w połowie sierpnia 1968 r. udzielił poparcia dla czechosłowackiej drogi do socjalizmu. Wynikało to nie z jego sympatii dla reform, lecz z dążenia do realizacji bardziej niezależnej polityki międzynarodowej i służyło podważaniu dominującej pozycji ZSRS. Nie zamierzał natomiast wprowadzać praskiej wiosny w Bukareszcie.
PAP: Inwazja na Czechosłowację jest traktowana jako symbol doktryny Breżniewa. Pojawiają się jednak głosy, że autorstwo tej doktryny należy przypisać wszystkim przywódcom krajów Układu Warszawskiego, którzy poparli inwazję. Czy Związek Sowiecki przeprowadziłby inwazję bez poparcia części swoich satelitów?
Dr Grzegorz Gąsior: Nie da się rozpatrywać tej sprawy w oderwaniu od ówczesnych realiów. Walter Ulbricht i Władysław Gomułka bali się, że ich własne społeczeństwa mogłyby się odwołać do doświadczeń czechosłowackich i odsunąć ich od władzy. Podczas studenckich protestów w Polsce wiosną 1968 r. wznoszono hasło „Polska czeka na swego Dubčeka”. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której Gomułka i Ulbricht zachowaliby się inaczej. Dla ZSRS była to również kwestia strategiczna. Czechosłowacja miała pozostać w jego strefie wpływów.
PAP: Każda tak poważna decyzja wymagała w krajach totalitarnych odpowiedniego wyjaśnienia propagandowego. Jak społeczeństwom bloku wschodniego tłumaczono decyzję o inwazji?
Dr Grzegorz Gąsior: W środkach masowego przekazu przedstawiano reformy praskiej wiosny jako kontrrewolucję i wynik działania sił wrogich komunizmowi. Ostrzegano, że KPCz nie kontroluje sytuacji. Wskazywano na niebezpieczeństwo niemieckiego rewizjonizmu. Wśród zachodnich turystów przybywających do Czechosłowacji mieli być szpiedzy i ludzie przygotowujący odsunięcie komunistów od władzy.
Dr Grzegorz Gąsior: Z dzisiejszej perspektywy może wydawać się zaskakujące, że Nicolae Ceaușescu, będący brutalnym dyktatorem, podczas swojej wizyty w Czechosłowacji w połowie sierpnia 1968 r. udzielił poparcia dla czechosłowackiej drogi do socjalizmu. Wynikało to nie z jego sympatii dla reform, lecz z dążenia do realizacji bardziej niezależnej polityki międzynarodowej i służyło podważaniu dominującej pozycji ZSRS.
PAP: Z perspektywy pół wieku może zaskakiwać tak słaba reakcja państw Zachodu…
Dr Grzegorz Gąsior: Świat zachodni respektował układ pojałtański i obawiał się wywołania wielkiego konfliktu. Nie miał też wobec Czechosłowacji żadnych zobowiązań sojuszniczych. Ograniczono się więc do werbalnych protestów.
Pod naciskiem Moskwy Czechosłowacja poprosiła Radę Bezpieczeństwa ONZ o zdjęcie kwestii agresji na jej terytorium z porządku obrad. Poza tym 26 sierpnia czechosłowacka delegacja partyjno-państwowa na czele z Dubčekiem, prezydentem Ludvíkiem Svobodą, premierem Oldřichem Černíkiem i przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego Josefem Smrkovskim przyjęła na Kremlu warunki narzucone przez ZSRS, zgadzając się na „tymczasowy” pobyt wojsk Układu Warszawskiego na swoim terytorium. Uczyniła to pod naciskiem. Tylko jeden z członków delegacji, František Kriegel, odmówił podpisania protokołu.
PAP: Jak te wydarzenia i postawa społeczeństwa czechosłowackiego oraz samego Aleksandra Dubčeka są postrzegane we współczesnej historiografii czeskiej i słowackiej?
Dr Grzegorz Gąsior: Część historyków, głównie czeskich, ocenia Dubčeka krytycznie, wskazując, że nie był przygotowany do swojej roli i nieumiejętnie prowadził negocjacje z ZSRS. Trzeba jednak powiedzieć, że chociaż bez wątpienia popełnił błędy w tej kwestii, to trudno sobie wyobrazić, aby inny polityk potrafił obronić reformy i jednocześnie nie dopuścić do interwencji wojskowej. Krytykę budzi też dalsze trwanie Dubčeka na stanowisku przez kilka miesięcy po inwazji oraz podpisanie w sierpniu 1969 r. (już w roli przewodniczącego Zgromadzenia Federalnego) ustawy zaostrzającej procedury wobec uczestników demonstracji.
Na Słowacji częściej podkreśla się humanistyczny aspekt Dubczekowskiego „socjalizmu z ludzką twarzą”. Wskazuje się także, iż Dubček nie był politykiem słabym, sterowanym przez innych ludzi, gdyż z takimi cechami charakteru nie utrzymałby się na czele partii na Słowacji ani nie udałoby mu się stanąć na czele KPCz.
Dla Słowaków ważny jest jeszcze jeden aspekt jego polityki: dążenie do równouprawnienia Słowacji w ramach wspólnego państwa z Czechami. Przekształcenie Czechosłowacji w państwo federacyjne (uchwalone przez parlament w październiku 1968 r.) okazało się jedyną reformą polityczną okresu praskiej wiosny, która nie została zniesiona w okresie normalizacji.
PAP: Czy w pamięci historycznej zwykłych Czechów i Słowaków wciąż obecna jest świadomość udziału Ludowego Wojska Polskiego w ataku na Czechosłowację?
Dr Grzegorz Gąsior: Przypominam sobie debatę zorganizowaną na Uniwersytecie Warszawskim w czterdziestą rocznicę praskiej wiosny i polskiego Marca. Petr Uhl, były dysydent, gdy zadano mu to samo pytanie, odpowiedział, że mieszkańcy Czechosłowacji byli zdziwieni przede wszystkim wkroczeniem Sowietów, których przy wszystkich różnicach politycznych wciąż postrzegano jako przyjaciół i wyzwolicieli z 1945 r. Zauważano, że system panujący w ZSRS jest skostniały i biurokratyczny. Mimo to duża część społeczeństwa nie spodziewała się zbrojnej agresji. Miano nadzieję, że sukces czechosłowackiej reformy w pewnym momencie zainspiruje zmiany w innych państwach bloku. W 1968 r. nastroje w Czechosłowacji nie były antykomunistyczne. System chciano jedynie reformować.
Dr Grzegorz Gąsior: W ostatnich latach przypominana jest postać Ryszarda Siwca, który podczas dożynek na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie dokonał aktu samospalenia w proteście przeciwko polskiemu udziałowi w inwazji. Przy ulicy jego imienia mieści się w Pradze siedziba Instytutu Badania Reżimów Totalitarnych. Pięćdziesiąt lat temu opinia publiczna ani w Czechosłowacji, ani w Polsce nie miała możliwości dowiedzieć się o jego czynie.
Ludzie, którzy przeżywali wydarzenia roku 1968, pamiętają o udziale polskich żołnierzy w inwazji. Szczególnie dotyczy to tych rejonów, w których stacjonowały ich oddziały. Pamiętany jest również incydent w Jičínie z 7 września 1968 r., kiedy pijany polski żołnierz zastrzelił dwie osoby i zranił kilka innych. Ogólnie jednak istnieje świadomość, że PRL była podporządkowana polityce Moskwy i społeczeństwo nie miało wpływu na działania rządzących. Gdyby sytuacja była odwrotna, czechosłowaccy żołnierze musieliby wykonywać te same rozkazy.
W ostatnich latach przypominana jest postać Ryszarda Siwca, który podczas dożynek na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie dokonał aktu samospalenia w proteście przeciwko polskiemu udziałowi w inwazji. Przy ulicy jego imienia mieści się w Pradze siedziba Instytutu Badania Reżimów Totalitarnych. Pięćdziesiąt lat temu opinia. publiczna ani w Czechosłowacji, ani w Polsce nie miała możliwości dowiedzieć się o jego czynie.
Z kolei badania prowadzone wśród czeskiej młodzieży szkolnej na temat 1968 r. wskazują na niewielką wiedzę i brak zainteresowania praską wiosną w ogóle, tym bardziej dotyczy to udziału polskich żołnierzy w inwazji.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk/ skp/