Strajk był wspólnotą ludzi uczciwych, patriotów, dbających też o poziom gospodarki - mówił b. opozycjonista Andrzej Gwiazda. Jak zaznaczył, każdy wybiera z kim chce być solidarny, bo "solidarność to nie jedność, jedność jest próbą odtworzenia totalitarnego systemu".
Gwiazda w 37. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych zaznaczył, że Solidarność dalej jest związkiem zawodowym i nie musi już walczyć z rządem, bo rząd "odbudowując gospodarkę po katastrofie Okrągłego Stołu, realizuje również postanowienia pracowników". "W Solidarności nie mogliśmy prowadzić selekcji i każda +swołocz+, bo polskiego odpowiednika tego słowa nie ma, mogła się zapisać, siedziała między nami, zdobywała prawo głosu. Dzisiaj stoimy w dwóch zdecydowanie oddzielnych obozach, już nie musimy na nich patrzeć, z nimi gadać, w nieświadomości podawać ręki" - mówił w czwartek w TVP Info.
"Strajk był wspólnotą ludzi uczciwych, patriotów, dbających też o poziom gospodarki" - powiedział dodając, że nie chce "żadnej wspólnoty" z uczestnikami wiecu zorganizowanego w Gdańsku przez organizacje pozarządowe i stowarzyszenia, głównie przez KOD. "Nie da się połączyć uczciwości i zdrady i oszustwa z uczciwością, dlatego że wtedy jedna strona musi upaść. Przeważnie pada uczciwość. Wtedy między sobą tworzyliśmy jedność, ale wtedy Michnik i Frasyniuk mówili to samo co uczciwi ludzie" - podkreślił Gwiazda.
Jego żona Joanna Duda-Gwiazda, również była opozycjonistka zauważyła, że "KOD próbował zawłaszczyć KOR, próbują zawłaszczyć Solidarność". "Uderzają w Solidarność, w pana Piotra Dudę, który jest, naprawdę uważam, bardzo przyzwoitym przewodniczącym, oni jeszcze rozszerzają front. Okazuje się, że są nie tylko politycznymi przeciwnikami PiS, ale również takiej społecznej organizacji jak związek zawodowy" - mówiła.
Jej zdaniem solidarność nie oznacza jedność. "Ale jeśli ktoś walczy z Polską, z państwem polskim, z polskimi instytucjami, które w tej chwili naprawdę według nas są pierwszym porządnym rządem, który realizuje interesy narodowe i ma sukcesy, to jak traktować przeciwników tego rządu, takich zagorzałych" - pytała Duda-Gwiazda.
Jej mąż dodał, że w ich ocenie Polska jest na właściwych torach. "I tych, którzy by chcieli te tory zmieniać, stary już jestem, niewiele wywalczę, ale do walki stanę" - powiedział. W jego ocenie Lech Wałęsa obecnie "trafił do swoich i niech tam zostanie". "Ma tam swoje środowisko, płk Mazgułę i całą resztę, to są jego ludzie, to jest jego środowisko. Im był przez cały czas wierny, ich nie oszukiwał, ich nie zdradził" - podkreślił.
Joanna Duda-Gwiazda zaznaczyła, że Wałęsa został wybrany przewodniczącym Solidarności, ale "oszukał ludzi". "Gdyby wtedy ludzie wiedzieli, że on jest tajnym współpracownikiem SB to tym przewodniczącym by nie został" - mówiła.
Pytana czy dzisiaj ideały Solidarności przetrwały oceniła, że przetrwała taka świadomość, że "jeśli porozumiemy się, wytyczymy sobie jakieś cele, jeśli mamy do siebie zaufanie, możemy osiągnąć to, co chcemy". "Rzeczą najbardziej rzucającą się w oczy w czasie strajku było wzajemne zaufanie. Przetrwała świadomość, że przebieg historii nie jest zdeterminowany, nie jest tak, że jak raz popadliśmy w błąd, w jakąś niewolę, to to już jest koniec" - powiedziała Gwiazda.
Andrzej Gwiazda dodał, że atmosfera w czasie strajku 1980 r. była dokładnie taka jak wśród ludzi w 1970 r. przed komitetem - pełne zbratanie i zaufanie. "Ostatnio doświadczyłem takiej atmosfery na Krakowskim Przedmieściu w 2010 r. Ale nie byliśmy przecież wtedy solidarni, ani nie zamierzaliśmy się jednoczyć z tymi, którzy do zamachu doprowadzili. Każdy wybiera z kim chce być solidarny. Solidarność to nie jest jedność, to było zaprzeczenie totalitaryzmu, jedność jest próbą odtworzenia totalitarnego systemu" - podkreślił. (PAP)
akn/ pat/