Świętowanie staje się jeszcze jednym polem rywalizacji politycznej - uważa politolog z Uniwersytetu Łódzkiego Hubert Horbaczewski.
PAP: - Czy Polacy potrafią i chcą wspólnie obchodzić Święto Niepodległości?
H.H.: - Wydarzenia ostatnich tygodni (planowane marsze i kontrmarsze) wskazują, że nie. Przy czym pamiętać należy, że nie jest to zjawisko nowe. Podziały takie, choć przebiegające wzdłuż innych linii, widoczne były już w okresie międzywojennym. Natomiast nasza rzeczywistość, przede wszystkim postrzeganie przez społeczeństwo i klasę polityczną polityki w kategoriach spektaklu medialnego sprzyja bardziej intensywnemu eksponowaniu różnic w podejściu do Święta Niepodległości. Świętowanie staje się zatem jeszcze jednym polem rywalizacji politycznej.
PAP: - Jakie wartości powinny łączyć Polaków w dniu Święta Niepodległości?
H.H.: - Pierwszym, co się narzuca jest oczywiście radosny patriotyzm. Radość z tego, że dzięki wysiłkowi dawnych pokoleń możemy żyć w urządzanym przez siebie kraju. Przy czym istotnym problemem okazuje się kwestia dewaluacji pojęcia patriotyzmu. Dla wielu młodych ludzi wydaje się być on jedynie pustym słowem, dla innych zaś jedynie doskonałym pretekstem do "robienia zadymy". Jeszcze inną kwestią jest częste utożsamianie (zwłaszcza przez środowiska lewicowe) patriotyzmu z nacjonalizmem, czy wręcz szowinizmem. To niezwykle utrudnia wspomniane wyżej "radosne świętowanie".
Hubert Horbaczewski: Nasza rzeczywistość, przede wszystkim postrzeganie przez społeczeństwo i klasę polityczną polityki w kategoriach spektaklu medialnego sprzyja bardziej intensywnemu eksponowaniu różnic w podejściu do Święta Niepodległości. Świętowanie staje się zatem jeszcze jednym polem rywalizacji politycznej.
PAP: - Jak poważne jest zjawisko zawłaszczania Święta Niepodległości przez poszczególne środowiska społeczne i polityczne? I na czym to zjawisko polega?
H.H.: - Nie dostrzegam tu żadnego "zawłaszczania". W naturalny sposób święto to jest bliższe środowiskom konserwatywnym, czy nawet szerzej - prawicowym. Jedną z istotnych cech ugrupowań lewicowych był i jest internacjonalizm. Trudno zatem oczekiwać, że środowiska te są w stanie zaoferować adekwatną formułę świętowania. Widać to doskonale na przykładzie "Marszu Niepodległości". Inicjatywa środowisk lewicowych ma charakter jedynie destrukcyjny, nie zaś charakter kontrpropozycji.
PAP: - Dlaczego środowiska nacjonalistyczne, m.in. Narodowe Odrodzenie Polski, stają się coraz bardziej widoczne 11 listopada?
H.H.: - Nie ma w tym niczego dziwnego. Środowiska nacjonalistyczne przez cały rok używają, czy wręcz nadużywają pojęcia patriotyzm, często utożsamiając je z szowinizmem. Ponieważ w okolicach 11 listopada słowo "patriotyzm" staje się szeroko obecne (przede wszystkim w mediach) w pozytywnym kontekście, nacjonaliści próbują odwołać się do tych pozytywnych skojarzeń. Tak jak dla innych ugrupowań Święto Niepodległości staje się dla nich narzędziem rywalizacji politycznej.
PAP: - Co zrobić, aby idea wspólnej zabawy, świętowania i edukacji historycznej nie przegrywała tego dnia z politycznym radykalizmem?
H.H.: - Przede wszystkim edukacja historyczna nie może ograniczać się do świętowania rocznic. Społeczeństwu, dla którego zainteresowanie własną przeszłością będzie stanem normalnym, łatwiej będzie zaproponować atrakcyjne formy świętowania. Trzeba także stworzyć i popierać wszelkie inicjatywy, które proponują rozwiązania pozytywne, pokazują jak radośnie i atrakcyjnie można świętować swój patriotyzm.
rozmawiał Jacek Walczak (PAP)
jaw/ ls/