Obława Augustowska, w której w lipcu 1945 r. z rąk Sowietów zginęło około sześciuset działaczy podziemia niepodległościowego z Suwalszczyzny, jest wciąż szerzej za mało znana i trzeba popularyzować wiedzę o tej niewyjaśnionej zbrodni - ocenia IPN.
O obławie była w sobotę mowa w Augustowie podczas konferencji "Obława Augustowska 1945" zorganizowanej przez IPN w Białymstoku. Temat ten był też jednym z wątków odbywającej się w czwartek i piątek w Białymstoku konferencji IPN na temat poszukiwania i identyfikacji ofiar zbrodni systemów totalitarnych. Po to aby w przyszłości - jeśli się uda odnaleźć groby ofiar obławy - móc je zidentyfikować, IPN zbiera materiał genetyczny od bliskich pomordowanych.
W 2015 r. przypada 70. rocznica obławy augustowskiej. Uroczystości rocznicowe odbędą sę 19 lipca w Gibach, gdzie znajduje się symboliczny grób, krzyż-pomnik upamiętniający ofiary tej zbrodni. Dotychczas bowiem nie wiadomo, gdzie są groby ofiar. Ustalenie miejsca pochówku to jedno z głównych zadań prowadzonego śledztwa IPN w tej sprawie.
Wiedzę o obławie ma m.in. upowszechniać film, który powstał na zlecenie IPN w Białymstoku. Jego reżyserką jest Beata Hyży-Czołpińska. Film miał przedpremierowy pokaz w piątek w Białymstoku, w sobotę obejrzała go augustowska publiczność. Opowiada on o zbrodni ustami członków rodzin pomordowanych, prezentuje też najświeższe tropy w śledztwie.
Zdaniem szefa BEP IPN dr. Andrzeja Zawistowskiego wiedza o zbrodni dokonanej podczas obławy augustowskiej "ciągle jeszcze nie może przebić się przez ramy lokalności", a to przecież największa zbrodnia dokonana na Polakach po zakończeniu II wojny światowej.
Szef Biura Edukacji Publicznej IPN dr Andrzej Zawistowski, który widział film w piątek w Białymstoku, powiedział, że wiedza o zbrodni dokonanej podczas obławy augustowskiej "ciągle jeszcze nie może przebić się przez ramy lokalności", a to przecież największa zbrodnia dokonana na Polakach po zakończeniu II wojny światowej. "Ona jest ciągle obecna na Suwalszczyźnie, w Augustowie, trochę bardziej w województwie podlaskim, a w obliczu ogólnopolskim jeszcze tego brakuje" - powiedział Zawistowski.
Dodał, że ma nadzieję, że film pozwoli to zmienić. IPN chce go pokazywać w mediach, w internecie. Planowany jest również w 2015 r. przegląd filmowy z okazji 70. rocznicy obławy i tam również najnowsza produkcja będzie zaprezentowana.
Zawistowski przypomniał, że w 2015 r., w 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej IPN prowadzi działania pod hasłem "Wojna się skończyła nie dla wszystkich". "Obława idealnie wpisuje się właśnie w to hasło, że to wcale nie jest tak, że 8 czy - jak chcą inni - 9 maja 1945 r. skończyła się wojna. Ona się nie skończyła" - powiedział Zawistowski. Przypomniał, że latem o obławie będzie mówić wiele młodych ludzi, bo przy okazji obchodów rocznicy, np. harcerze, którzy będą spędzać lato w okolicy, będą brać udział w tematycznych wieczornicach, apelach, przyjadą również 19 lipca do Gib.
Śledztwo IPN ws. obławy dotyczy zbrodni komunistycznej przeciwko ludzkości. Przyjęto w nim, że w lipcu 1945 r., w nieustalonym dotychczas miejscu zginęło ok. 600 osób zatrzymanych w powiatach: augustowskim, suwalskim i sokólskim. Zatrzymali ich żołnierze sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego "Smiersz" III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej, przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii Wojska Polskiego.
W maju 2011 roku rosyjski historyk Nikita Pietrow ze Stowarzyszenia Memoriał w książce "Według scenariusza Stalina" ujawnił telegram z 21 lipca 1945 r., który generał Wiktor Abakumow, dowódca radzieckiego kontrwywiadu wojskowego, wysłał do marszałka Ławrentija Berii, szefa NKWD. Abakumow informował w nim, że w wyniku zakończonej właśnie obławy w okolicach Augustowa w rękach jego ludzi pozostało 592 "bandytów". W liście napisał o "likwidacji bandytów".
Publikacja ta - według historyków, polityków i mieszkańców Suwalszczyzny - potwierdza zbrodnię dokonaną przez Rosjan na Polakach w lipcu 1945 roku. Od lat strona rosyjska odmawia dostępu do swoich archiwów w tej sprawie. W 2014 r. natomiast Pietrow postawił też hipotezę, że ofiary obławy mogą spoczywać na Białorusi w okolicach miejscowości Kalety, na północ od Grodna.(PAP)
kow/ bk/