Badacze IPN po blisko dwóch tygodniach nieudanych poszukiwań szczątków żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) z oddziału Henryka Flame, ps. Bartek, zamordowanych w 1946 r. przez UB na Opolszczyźnie, przerwali prace. Do poszukiwań mogą wrócić jeszcze jesienią.
Badacze IPN oraz współpracujący z nimi naukowcy z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu, które włączyło się w poszukiwania, a także wolontariusze od połowy kwietnia przez tydzień prowadzili prace na tzw. polanie śmierci i polanie gajowego k. Barutu, położonego na granicy woj. opolskiego i śląskiego. Potem przenieśli się na niemal tydzień do Starego Grodkowa - także na Opolszczyźnie.
Naczelnik Samodzielnego Wydziału Poszukiwań IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk, który kieruje pracami, powiedział PAP w piątek, że w obydwu miejscach nie udało się odnaleźć szczątków żołnierzy z oddziału "Bartka", którzy mieli tamn zostać zamordowani przez UB – mimo iż przeszukano dość duże obszary w obydwu lokalizacjach.
Naczelnik zapewnił, że do Baruta i Starego Grodkowa IPN jeszcze wróci. „Mam nadzieję, że jesienią będziemy mieli taką możliwość, ale czekamy jednak na coś, co by mogło nam podpowiedzieć, gdzie szukać. Dopóki nie pojawi się jakaś nowa informacja – nowy dokument, nowa wskazówka – to działania na terenie Starego Grodkowa na razie się nie odbędą” – dodał prof. Szwagrzyk.
Kwietniowe poszukiwania szczątków żołnierzy +Bartka+ na Opolszczyźnie były kolejnym etapem tych prac, które od lat prowadzi IPN. Polana śmierci k. Barutu, nazywana też uroczyskiem Hubertus i Śląskim Katyniem, to symbol mordów, których UB dokonało jesienią 1946 r. na ok. 160-200 żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału "Bartka". Zdaniem badaczy IPN ok. 60 z nich zostało zamordowanych k. Barutu, a pozostali w pobliżu Starego Grodkowa.
Zaznaczył, że w Barucie odkryto przynajmniej miejsca, w których znajdowane były fragmenty kości ludzkich, ryngrafy czy orzełki. „Wiemy więc, że to jest to miejsce, w którym wymordowano ok. 60 ludzi z oddziału +Bartka+. Posuwając się w każdą ze stron wcześniej czy później natrafimy na mogiłę” – mówił i dodał, że na lotnisku w Starym Grodkowie takich śladów nie znaleziono.
Dopowiedział też, że teren dawnego lotniska w Starym Grodkowie jest dość niebezpieczny. „Któregoś dnia podczas tych ostatnich poszukiwań musieliśmy wezwać saperów, bo był tam szereg niewybuchów” – powiedział PAP w piątek prof. Szwagrzyk. Zaznaczył, że takie warunki uniemożliwiają poszukiwania szczątków w pełnym zakresie, np. poprzez robienie odwiertów.
Kwietniowe poszukiwania szczątków żołnierzy +Bartka+ na Opolszczyźnie były kolejnym etapem tych prac, które od lat prowadzi IPN. Polana śmierci k. Barutu, nazywana też uroczyskiem Hubertus i Śląskim Katyniem, to symbol mordów, których UB dokonało jesienią 1946 r. na ok. 160-200 żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału "Bartka". Zdaniem badaczy IPN ok. 60 z nich zostało zamordowanych k. Barutu, a pozostali w pobliżu Starego Grodkowa.
Według ustaleń IPN żołnierzy "Bartka" - wśród których nie było jego samego - przewieziono we wrześniu '46 roku pod pretekstem organizowanego przerzutu na Zachód właśnie na Opolszczyznę. Miały to być w sumie trzy transporty liczące po ok. 60 osób. Jedną z trzech grup umieszczono w budynku w pobliżu polany śmierci, gdzie żołnierzom podano kolację, alkohol ze środkami nasennymi, a nad ranem rozbrojono, umieszczono w niewielkim budynku, tzw. baraniarni, i wysadzono w powietrze. Resztki fundamentów baraniarni są do dziś na polanie śmierci.
W najbliższym czasie IPN będzie z kolei prowadził podobne badania w Warszawie na Cmentarzu Bródnowskim, gdzie również poszukiwane będą ofiary systemu komunistycznego z lat 40. ub. wieku - w tym mjr Marian Bernaciak, ps. Orlik. Podobne prace w tym roku mają też być prowadzone np. na Lubelszczyźnie czy w Gdańsku.
Oddział "Bartka" był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 r. miejscowości Wisła w Beskidach. Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki. Ubecy podając się za przedstawicieli sztabu Obszaru Zachodniego NSZ zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na zachód. W ten sposób w trzech transportach we wrześniu 1946 r. wywieziono i zamordowano w okolicach Starego Grodkowa i Baruta co najmniej 167 partyzantów. Była to jedna z najkrwawszych egzekucji UB.
Sam Flame ujawnił się w 1947 r. Zginął 1 grudnia 1947 w Zabrzegu, zabity przez miejscowego milicjanta. (PAP)
kat/ gma/