Wbrew prawu międzynarodowemu w KL Auschwitz osadzano jeńców wojennych. Byli to wzięci do niewoli żołnierze sowieccy. Historyk z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Franciszek Piper podaje, że jedynie w początkowym okresie istnienia obozu, Niemcy zachowywali pozory. Jeńców umieszczono w wyodrębnionej części obozu macierzystego Auschwitz, którą określano mianem "Obozu pracy sowieckich jeńców wojennych".
Nieżyjący już historyk z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Jerzy Brandhuber w "Zeszytach Oświęcimskich", napisał, że pierwszy transport kilkuset jeńców dotarł do KL Auschwitz w lipcu 1941 r., kilka tygodni po agresji Niemiec na Związek Sowiecki. Według relacji więźniów byli to komisarze. Ulokowano ich w bloku 11. W ciągu kilku dni wszyscy zostali wymordowani podczas pracy, bądź przez SS.
Prawdopodobnie jeńcy trafili do KL Auschwitz w celu ich likwidacji. Nie oznaczono ich numerami obozowymi i nie objęto ewidencją. Franciszek Piper podaje, że w Auschwitz zgładzono w ten sposób około 3 tys. jeńców, wyselekcjonowanych w obozach jenieckich. Byli to oficerowie polityczni, osoby z wyższym wykształceniem oraz funkcjonariusze państwowi i partyjni.
Jerzy Brandhuber w "Zeszytach Oświęcimskich", napisał, że pierwszy transport kilkuset jeńców dotarł do KL Auschwitz w lipcu 1941 r., kilka tygodni po agresji Niemiec na Związek Sowiecki. Według relacji więźniów byli to komisarze. Ulokowano ich w bloku 11. W ciągu kilku dni wszyscy zostali wymordowani podczas pracy, bądź przez SS.
Kolejny transport liczył około 600 jeńców. Niemcy umieścili ich w piwnicach bloku 11. 3 września 1941 r. wraz z grupą 250 chorych Polaków zginęli w czasie pierwszego masowego uśmiercania cyklonem B. Dokonywał tego zastępca komendanta obozu Hauptsturmfuehrer SS Karl Fritsch, który "testował" gaz, by móc używać go później na masową skalę przy mordowaniu Żydów.
Komendant obozu Obersturmbannfuehrer SS Rudolf Hoess w swych wspomnieniach pisał, że zagazowanie przeprowadzono w aresztach bloku 11. "Ja sam mając na twarzy maskę gazową przyglądałem się uśmiercaniu. W zapchanych celach śmierć następowała natychmiast po wrzuceniu cyklonu. Krótki, już prawie zdławiony krzyk - i już było po wszystkim" - pisał Hoess.
Według innych relacji śmierć nie nastąpiła szybko. Rapportfuehrer Gerhard Palitzsch następnego dnia w masce gazowej wszedł do podziemi bloku i stwierdził, że cześć jeńców jeszcze żyje. Dosypano następną dawkę gazu. 5 września wieczorem nie żył już nikt.
Komendant lepiej przypominał sobie przebieg kolejnej likwidacji kolejnego transportu 900 jeńców sowieckich. W kostnicy przy krematorium I stłoczono wszystkich na 78 metrach kwadratowych. "(...) Rosjanie musieli rozebrać się w przedsionku, po czym wchodzili zupełnie spokojnie do kostnicy, powiedziano im bowiem, że mają być odwszeni. Transport wypełnił cała kostnicę. Następnie zamknięto drzwi, a przez otwory (w suficie - PAP) wsypano gaz. Nie wiem, jak długo trwało uśmiercanie, ale przez dłuższy czas słychać było jakiś szmer. Przy wrzucaniu gazu kilku jeńców krzyknęło +gaz+, po czym rozległ się głośny ryk i zaczęto napierać od wewnątrz na drzwi, jednak drzwi wytrzymały napór. Dopiero po kilku godzinach otwarto i przewietrzono pomieszczenia" - pisał Hoess.
W połowie września 1941 r. Niemcy wydzielili część obozu Auschwitz. W sumie było to dziewięć bloków odgrodzonych od reszty obozu. Nad bramą wejściową umieszczono napis "Russische Kriegsgefagenen Arbeitslager". Kierownicze funkcje pełnili w nim Obersturmfuehrer SS Seidler i esesman Stiewitz.
7 października 1941 r. umieszczono tam 2014 jeńców, przywiezionych z obozu jenieckiego Lamsdorf (Łambinowice koło Opola). Jeńcy byli w stanie skrajnego wyczerpania fizycznego i psychicznego.
Franciszek Piper podaje, że w październiku 1941 r. ogółem przywieziono do KL Auschwitz około 10 tys. jeńców. Oprócz jeńców z Lamsdorfu deportowano także osoby z obozu jenieckiego Neuhammer am Quais (Świętoszów nad Kwisą).
Jeńcy ginęli masowo. Chorych dobijano zastrzykami fenolu. Półżywi ginęli pod kolbami karabinów. W październiku 1941 r. życie straciło 1255 jeńców, w listopadzie 3726, w grudniu 1912. Dniem największej ilości zgonów był 4 listopada 1941 r. – zginęły wtedy 352 osoby.
Równocześnie z przybyciem jeńców władze obozu Auschwitz przystąpiły do budowy obozu Birkenau. Jeńców sowieckich zatrudniono przy burzeniu i rozbiórce domów po wysiedlonej ludności polskiej, a także melioracji i niwelacji terenu przeznaczonego dla potrzeb Birkenau.
Brandhuber pisał, że w najtrudniejszym okresie, zimą z 1941 na 1942 r., jeńcy pracowali ponad siły. Ubrani byli nierzadko tylko w drelichy, bez bielizny. Mrozy sięgały wówczas -35 stopni C. Byli głodni. Niemcy zabijali ich nawet bez powodu.
Jeżeli jeńcy odważyli się odmówić przystąpienia do pracy ponad siły, co gwarantowało im prawo międzynarodowe, byli rozbierani zimą do naga i polewani tak długo wodą, aż skostnieli. Jeden ze świadków opisywał, że "parę godzin później rozbijano siekierami zamarznięty stos trupów i zwłoki wywożono".
Jeńcy ginęli masowo. Chorych dobijano zastrzykami fenolu. Półżywi ginęli pod kolbami karabinów. W październiku 1941 r. życie straciło 1255 jeńców, w listopadzie 3726, w grudniu 1912. Dniem największej ilości zgonów był 4 listopada 1941 r. – zginęły wtedy 352 osoby.
Zwłoki jeńców palono początkowo w krematorium I na terenie obozu Auschwitz. Potem wywożono je do Birkenau, gdzie zakopywano w olbrzymich dołach.
Obóz jeniecki szybko pustoszał. Z początkiem marca jeńców przeniesiono do Birkenau. Przy życiu pozostało jedynie 945 jeńców. W obozie nie byli już odseparowani od więźniów.
Ilość jeńców stale malała. 1 kwietnia 1942 r. było ich już tylko 352, a 1 maja 1942 r. 186. Brandhuber pisał, że wprawdzie docierały kolejne transporty jeńców, ale były nieliczne - 15 i 3 jeńców. W listopadzie 1943 r. zostało deportowanych 75 jeńców. Ostatniemu z nich wytatuowano numer 10706.
17 stycznia 1945 r. na ostatnim apelu stawiło się 96 jeńców sowieckich. Ogółem do KL Auschwitz przywieziono około 15 tys. jeńców sowieckich.
Marek Szafrański (PAP)