Badacze IPN rozpoczęli kolejny etap poszukiwań miejsca pochówku żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Henryka Flamego ps. Bartek, zamordowanych we wrześniu 1946 r. przez komunistyczną bezpiekę na polanie śmierci k. Barutu (Opolskie).
Monika Kobylańska z katowickiego IPN poinformowała w poniedziałek, że szczegóły dotyczące prowadzonych prac mają zostać przedstawione podczas wtorkowej konferencji prasowej w Barucie, gdzie już wcześniej prowadzono prace archeologiczne. Dotychczas nie doprowadziły one do odnalezienia miejsca pochówku żołnierzy.
Polana śmierci koło Barutu, położona na granicy województw opolskiego i śląskiego, nazywana też uroczyskiem Hubertus i Śląskim Katyniem, to symbol mordów, których UB dokonało jesienią 1946 r. na ok. 150-200 żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału „Bartka”. Zdaniem badaczy IPN, którzy szukają grobów pomordowanych żołnierzy ok. 60 z nich zostało zamordowanych koło Barutu, a pozostali w jednym lub dwóch innych miejscach Opolszczyzny.
Oddział „Bartka” był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 r. miejscowości Wisła w Beskidach.
„W działaniach ziemnych oraz pracach z zakresu archeologii podwodnej w miejscowości Barut biorą udział pracownicy Samodzielnego Wydziału Poszukiwań IPN, Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu oraz zaproszeni do współpracy specjaliści” - przekazała Kobylańska.
Żołnierze "Bartka" zostali podstępem zwabieni przez Urząd Bezpieczeństwa na Opolszczyznę z Podbeskidzia, gdzie walczyli i skąd pochodzili. Operacja miała kryptonim "Lawina". Obiecano im przerzut na Zachód. Transport żołnierzy Henryka Flame zorganizowało jednak UB. Pod Barutem żołnierzy stłoczono w stojącej tam stodole, uśpiono i wysadzono w powietrze. Tych, którzy przeżyli wybuch UB miało dobijać rozstrzeliwując.
Śledztwo w sprawie zbrodni prowadził przez dziewięć lat katowicki IPN. Umorzył je w 2010 r. ze względu na śmierć sprawców. Wtedy – mimo zakrojonych na dużą skalę poszukiwań z użyciem georadaru – nie udało się odnaleźć grobu pomordowanych.
Kolejne poszukiwawcze prace archeologiczne na polanie śmierci IPN rozpoczął w 2012 r., w ramach ogólnopolskiego projektu badawczego „Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944–1956”. Dotychczasowe odwierty nie doprowadziły do odnalezienia zbiorowej mogiły żołnierzy „Bartka”.
Badaniami w okolicach Barutu kieruje prof. Krzysztof Szwagrzyk z IPN we Wrocławiu, który został pełnomocnikiem prezesa Instytutu ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego.
Oddział „Bartka” był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 r. miejscowości Wisła w Beskidach.
Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki. Ubecy podając się za przedstawicieli sztabu Obszaru Zachodniego NSZ zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na ziemie zachodnie, skąd żołnierze rzekomo mieli być przerzuceni do amerykańskiej strefy okupacyjnej.
W ten sposób w trzech etapach, między 5 a 25 września 1946 r., wywieziono i zamordowano co najmniej 167 partyzantów. Miejsca kaźni zlokalizowane są w okolicach miejscowości Stary Grodków i Barut na Opolszczyźnie. Flame zdołał uciec. Po ogłoszeniu amnestii ujawnił się. 1 grudnia 1947 r. został zabity przez milicjanta.
Prowadząc śledztwo IPN ustalił, że egzekucja żołnierzy z oddziału "Bartka" była dokładnie zaplanowana, a później zacierana. Ustalając przebieg zdarzeń śledczy IPN opierali się głownie na ustnych przekazach mieszkańców Barutu, którzy w 1946 roku widzieli ciężarówki, jakimi przywieziono partyzantów, słyszeli też wybuch i wiedzieli o akcji zacierania śladów. Starsi mieszkańcy Barutu pamiętają ciężarówki pełne młodych ludzi w "dziwnych" mundurach - według opisu przypominających uniformy żołnierzy gen. Andersa.
Podczas śledztwa Instytutowi udało się ustalić zleceniodawców zbrodni. Był wśród nich Roman Romkowski - wiceminister ówczesnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i szef UB. Jednym z funkcjonariuszy odpowiedzialnych za mord był też - według ustaleń IPN - Czesław Gęborski, który w 1945 był komendantem obozu dla przesiedlanych po wojnie Ślązaków w Łambinowicach na Opolszczyźnie. Był oskarżony o spowodowanie śmierci 48 więźniów obozu. Zmarł przed zakończeniem procesu. (PAP)
kon/ kat/ szf/ par/