Około tysiąca osób, zwolenników Komunistycznej Partii Ukrainy, uczestniczyło w demonstracji pierwszomajowej w piątek w Kijowie. Akcja trwała około trzech godzin i była ochraniana przez setki milicjantów.
Komuniści, którym władze ukraińskiej stolicy nie zezwoliły na tradycyjny marsz ulicami miasta, zgromadzili się w parku na terenie muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, z dala od centrum.
"Władza – dla narodu, własność – ludziom pracy" i "Wojnie – nie!" – głosiły trzymane przez uczestników akcji transparenty.
Demonstrację, w której zdecydowanie przeważały osoby starsze, starało się zakłócić kilkanaścioro młodych ludzi w maskach na twarzach, ale zostali oni zatrzymani przez milicję. Na krótko zatrzymany został także młody mężczyzna, który oblał kefirem szefa Komunistycznej Partii Ukrainy, Petra Symonenkę.
"Niedaleki jest dzień, kiedy naród Ukrainy zjednoczy się, obali dyktaturę i przywróci władzę ludową" – mówił wcześniej Symonenko dziennikarzom.
Niewielka demonstracja komunistów odbyła się m.in. w Zaporożu, gdzie złożyli oni kwiaty pod pomnikiem wodza bolszewickiej rewolucji, Lenina. Kwiaty złożono także pod Pomnikiem Chwały we Lwowie na zachodniej Ukrainie. W Charkowie na północnym wschodzie kraju uczestnicy akcji z okazji 1 maja zostali przepędzeni z miejsca, w którym miała się ona odbyć, przez tzw. Wartę Obywatelską.
9 kwietnia parlament Ukrainy przyjął ustawę zakazującą propagandy komunizmu i nazizmu oraz ich symboli. Uznał także komunistyczny system totalitarny lat 1917-1991 za przestępczy, prowadzący politykę terroru państwowego. Za przestępczy uznano też nazistowski system totalitarny. Wprowadzono zakaz propagowania nazizmu, narodowego socjalizmu i związanych z nimi symboli.
W czwartek ustawa ta została podpisana przez przewodniczącego Rady Najwyższej (parlamentu) Wołodymyra Hrojsmana. Wejdzie ona w życie, gdy podpisze ją także prezydent Petro Poroszenko.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ lm/ eaw/