75 lat temu, 24 marca 1941 r., niemieccy okupanci utworzyli w Lublinie żydowskie getto. Całkowita zagłada żyjącej tu blisko 500 lat społeczności, znaczącej dla miasta, przebiegała stopniowo – opowiada historyk z Muzeum na Majdanku Krzysztof Banach.
O znaczeniu społeczność żydowskiej w Lublinie świadczą same liczby. Miasto przed wojną liczyło około 120 tys. mieszkańców, z czego ponad jedną trzecią stanowili Żydzi, a był taki okres, w drugiej połowie XIX w., kiedy stanowili ponad połowę ludności – powiedział Banach, kierownik Działu Wystawienniczego Państwowego Muzeum na Majdanku w rozmowie z PAP.
Z okazji rocznicy Muzeum na Majdanku przygotowało wystawę o getcie w Lublinie zatytułowaną „Dzielnice zagłady”. Można będzie ją oglądać przez dwa lata.
PAP: - Jak można scharakteryzować żydowską społeczność dawnego Lublina?
Krzysztof Banach: - Lublin od przełomu XVIII i XIX w. był miastem o dużych wpływach ruchu chasydzkiego. W tym czasie powstała tu pierwsza synagoga chasydzka na ziemiach polskich, słynna synagoga Widzącego z Lublina. W drugiej połowie XIX w. następuje otwarcie dzielnicy żydowskiej, Żydzi mogą się już osiedlać w różnych rejonach miasta, kupować ziemię. W dwudziestoleciu międzywojennym widać już ich emancypację, rosnący wpływ na rozwój miasta. Wielu się asymiluje.
Pozostaje Lublin znanym ośrodkiem religijnym, a jednocześnie pojawiają się Żydzi zajmujący się nauką, polityką, przemysłowcy, działa teatr żydowski i inne instytucje życia kulturalnego. Tradycyjna dzielnica żydowska, z korzeniami sięgającymi XIV czy XV w., na Podzamczu i w jego okolicach, to była biedna część miasta, w większości nieskanalizowana, pozbawiona elektryczności, zamieszkała przez Żydów konserwatywnych. Tam były małe sklepiki, biedne dzieci biegające po ulicach, modlący się konserwatywni dorośli. Natomiast na reprezentacyjnym Krakowskim Przedmieściu i przy innych ulicach mieszkało już wielu lekarzy, prawników, intelektualistów pochodzenia żydowskiego. Część z nich była religijna, ale pod względem kulturalnym nie różnili się wcale od Polaków, zaś część była całkowicie zasymilowana.
PAP: - Czy utworzenie getta przez Niemców można uznać za początek zagłady tej społeczności?
Krzysztof Banach: - To się dzieje stopniowo, etapami. Represje antyżydowskie rozpoczynają się bardzo wcześnie, zaraz po wejściu Niemców. Pierwsze – nazwijmy je spontaniczne - pobicia Żydów, ataki na nich, były już we wrześniu 1939 r. Zaraz pojawiają się zarządzenia antyżydowskie, jak w całym Generalnym Gubernatorstwie, czyli ograniczenia miejsca pobytu zakaz sprawowania kultu, nakaz oznakowania sklepów, oznakowanie osób.
To stopniowo pogłębia izolację Żydów. W Lublinie początkowo muszą nosić żółte łaty naszyte na ubraniach, w lutym 1940 r. następuje ujednolicenie oznakowań, łaty zostają zmienione na charakterystyczne niebieskie opaski, jak w całym Generalnym Gubernatorstwie. To jeszcze nie są przygotowania do zagłady, decyzje na centralnym szczeblu jeszcze nie zapadły. Niemcy rozważają utworzenie na Lubelszczyźnie rezerwatu dla Żydów, czy wysłanie ich na Madagaskar. Jesienią 1941 r. zapadają decyzje o fizycznej zagładzie i budowie ośrodka w Bełżcu, rozpoczynają się przygotowania do operacji znanej później jako Operacja Reinhardt. Wtedy getto w Lublinie już istnieje, utworzono je w marcu 1941 r.
PAP: - Jak były okoliczności utworzenia lubelskiego getta?
Krzysztof Banach: - Utworzenie getta początkowo miało na celu odizolowanie Żydów, zgromadzenie ich w jednym miejscu. Oficjalnie mówiono, że chodzi o przeciwdziałanie epidemiom chorób. Najpierw w historycznej dzielnicy żydowskiej powieszone zostały tablice z napisem +getto, zakaz wstępu dla żołnierzy Wermachtu+. Chodziło oficjalnie o to, żeby żołnierze nie wchodzili tam z obawy przed zarażeniem się tyfusem. To była ta propaganda, że Żydzi roznoszą tyfus. Następnie formalnie zostało utworzone getto, na początku otwarte. Była duża możliwość przemieszczania się, mamy zdjęcia Żydów z opaskami na Krakowskim Przedmieściu. Na początku 1942 r. getto na Podzamczu zostało ogrodzone płotem z drutu kolczastego, wydzielono w nim tzw. mniejsze getto, dla tych, którzy byli zatrudnieni w instytucjach niemieckich. To już było przygotowanie do eksterminacji.
PAP: - Czy przesiedlanie Żydów przebiegło bez oporu?
Krzysztof Banach: - Na początku wyrzucono zamożnych Żydów z lepszych mieszkań, które zajęli Niemcy. Żydzi zwykle dostawali kilkanaście minut na spakowanie się, mogli zabrać niewielki bagaż. Wysiedlono wszystkich Żydów z dzielnicy Wieniawa, która miała być zamieniona w ekskluzywną dzielnicę niemiecką. Niemcy zniszczyli tam żydowski cmentarz, dziś na tym miejscu jest stadion sportowy. 24 marca ukazało się zarządzenie nakazujące wszystkim Żydom przeniesienie się na Podzamcze. Tam nadal jeszcze prowadzony był handel, wchodziło wielu Polaków. Traktowanie Żydów zaostrza się stopniowo. Działa żydowski samorząd, Judenrat, który wykonuje polecenia Niemców.
Nieliczni Żydzi uciekają z miasta, próbują przenieść się na wieś. Do Lublina napływają uciekinierzy z innych miast, z Warszawy, którzy sądzą, że na prowincji będzie im łatwiej przetrwać. W efekcie w lubelskim getcie znalazło się więcej Żydów, niż mieszkało ich w mieście przed wojną i Niemcy część przesiedlili do okolicznych miejscowości. Zostało około 35 tys. osób. Wkrótce zaczęły się wywózki do obozu zagłady w Bełżcu. Początkowo nie mieli świadomości, że jadą na śmierć.
PAP: - Jakie były warunki życia w getcie?
Krzysztof Banach: - Śmiertelność była bardzo duża. Brakowało żywności, zdarzały się przypadki śmierci z głodu, wśród ludzi, którzy nie pracowali dla Niemców, a tych była większość. Wybuchały epidemie z powodu przeludnienia, bo w wielu mieszkaniach żyło po kilkanaście rodzin. Byli niedożywieni, nie mieli bieżącej wody. Wysiłki żydowskiej komisji sanitarnej, działającej przy Judenracie, która dezynfekowała mieszkania, szczepiła dzieci, uczyła higieny, nieco pomagały, ale niewiele. Każdego miesiąca na tyfus umierało kilkadziesiąt, albo ponad sto osób. W lecie 1941 r. blisko 14 tys. osób w getcie objętych było kwarantanną.
Były kontrybucje, przy czym chodziło nie tylko o pieniądze, ale też na przykład futra, które przerabiano na odzież dla niemieckich żołnierzy walczących na froncie wschodnim. Była rekwizycja metali, trzeba było zdemontować i dostarczyć Niemcom barierki z balkonów.
PAP: - Jak wyglądała likwidacja getta na Podzamczu?
Krzysztof Banach: - Akcja zaczyna się 16 marca 1942 r. W nocy, w zaciemnionym mieście, ustawione zostały reflektory, oświetliły ulicę Lubartowską. Pomocnicze oddziały ukraińskie wpadały do mieszkań i wyrzucały ludzi na ulicę. Wybuchła panika, strzelano do ludzi. Żydzi byli koncentrowani w punktach zboru, ważnym takim punktem była synagoga Maharszala. Stamtąd prowadzono Żydów na podmiejską rampę kolejową w pobliżu rzeźni, przy ul. Turystycznej, skąd kolejne transporty odjeżdżały z nimi do Bełżca. Tam byli mordowani. To trwało, prawie miesiąc, do połowy kwietnia 1942 r. Początkowo Żydzi pędzeni byli tylko nocami, później już także w dzień.
PAP: - Po likwidacji getta na Podzamczu, Niemcy utworzyli drugie getto, w Majdanie Tatarskim. Po co to zrobili?
Krzysztof Banach: - Gdy kończyła się akcja wywózki Żydów z getta na Podzamczu, Niemcy utworzyli getto w Majdanie Tatarskim, podmiejskiej osadzie małych drewnianych domków w pobliżu przedwojennego lotniska Zakładów Plage i Laśkiewicz, skąd wyrzucono ich mieszkańców. W czasie akcji likwidacyjnej na Podzamczu, niektórym Żydom wydane zostały tzw. J-ausweissy, dokumenty potwierdzające ich pracę w instytucjach i przedsiębiorstwach niemieckich, chroniące przed wywózkami. Można je nazwać +glejtami życia+ w tym okresie, wydano ich około 4,5 tys. Posiadaczom tych dokumentów Niemcy kazali przenieść się na Majdan Tatarski, tam też przedostało się około 4 tys. innych Żydów, którzy jakimś cudem uniknęli wywózki.
To miało być tzw. getto wzorcowe, według planów SS modelowe dla przyszłych wysiedleń. Miało być zadbane, ludziom kazano pielęgnować przydomowe ogródki, niemieckie inspekcje sprawdzały to. Postały dwa szpitale, straż pożarna, były plany organizacji przedszkola. Żydzi mieli tam żyć w ładzie i porządku. Jednocześnie panowało straszliwe przeludnienie, Żydzi mieszkali w piwnicach, na strychach, w chlewikach, składzikach. Od początku trwały tam selekcje mające na celu wyłowienie tych, którzy nie mieli J-ausweissów. Złapanych rozstrzelano w niedalekim Lesie Krępieckim, bądź wywieziono do obozów w Sobiborze bądź Trawnikach.
W listopadzie 1942 r. to getto zostało zlikwidowane. Ostatnich jego mieszkańców przepędzono do obozu na Majdanku. Część z nich tam zamordowano w komorach gazowych. Pozostawieni przy życiu Żydzi, którzy byli Niemcom potrzebni, zginęli w masowej egzekucji 3 listopada 1943 r. Bardzo mała grupa szczególnie cennych fachowców, jak jubilerzy, prawdopodobnie kilkanaście osób, została umieszczona w więzieniu na Zamku Lubelskim i tam Niemcy rozstrzelali ich wraz z pozostałymi więźniami w przeddzień wkroczenia Armii Czerwonej 22 lipca 1944 r.
PAP: - Ile osób ocalało z ponad 40-tysięcznej społeczności żydowskiej Lublina?
Krzysztof Banach: - Gdy wkroczyli Rosjanie powstała w Lublinie komisja historyczna przy Centralnym Komitecie Żydów w Polsce, która zbierała statystyki i relacje ocalałych. Według zestawienia sporządzonego po kilku miesiącach wśród 300 zarejestrowanych tylko kilkunastu to byli Żydzi lubelscy. Później wróciło ich trochę więcej. Do 1949 r. mieszkało w Lublinie kilka tysięcy Żydów, ale lublinian wśród nich było prawdopodobnie kilkadziesiąt osób.
PAP: - A co się stało z dzielnicą żydowską na Podzamczu? Nie ma jej dzisiaj…
Krzysztof Banach: - Została zburzona przez Niemców do lata 1943 r. Zachowały się zdjęcia, widać na nich, jak systematycznie, dom po domu, były oznaczane i wyburzane. Zniknęła Szeroka, główna ulica dawnej dzielnicy żydowskiej, zabytkowa, znana na świecie, XVI-wieczna synagoga Maharszala, charakterystyczne kamienice o orientalnym wyglądzie, cała dzielnica z jej niepowtarzalnym klimatem. Gruzowisko po wojnie leżało do lat 50-tych, było siedliskiem przestępczości i prostytucji. W 1954 r. na 10-lecie PRL wzniesiono nowe domy, powstał dzisiejszy Plac Zamkowy, nie nawiązujący do historycznej zabudowy.
Rozmawiał Zbigniew Kopeć (PAP)
kop/ ls/