Regionalny niemiecki dziennik „Landeszeitung” z Lueneburga, komentując w czwartek udział szefa dyplomacji RFN Heiko Maasa w obchodach 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, ubolewa, że w Niemczech brakuje zainteresowania polskim spojrzeniem na historię.
"Minister spraw zagranicznych Heiko Maas podczas wizyty w Warszawie znalazł właściwe słowa. To postęp w porównaniu z prezydentem Romanem Herzogiem, który w 1994 roku pomylił Powstanie Warszawskie z Powstaniem w Getcie Warszawskim. Ale lepiej nie znaczy dobrze" - pisze gazeta z Dolnej Saksonii.
Jej zdaniem w Berlinie brakuje zainteresowania polskim punktem widzenia historii - dowodzi tego brak gotowości w Bundestagu, by uczcić pamięć Powstania Warszawskiego. Tymczasem tak denerwujące z punktu widzenia Berlina jednostronne przedsięwzięcia Warszawy, jak np. w polityce migracyjnej czy zabieganie o względy Waszyngtonu, są konsekwencją historycznego doświadczenia. Polska widzi siebie jako ofiarę dwóch silniejszych sąsiadów - wyjaśnia "Landeszeitung".
"W UE i NATO Polska widzi przede wszystkim ochronę tak długo wyczekiwanej suwerenności. I nie będzie gotowa jej oddać na rzecz Europy" - konkluduje dziennik.
"Wstyd mi za to, co Niemcy wyrządzili Polsce" - powiedział w 75. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego Heiko Maas. Podkreślił, że niemieccy okupanci "dokonali szczególnie okrutnej rzezi niewinnych ludzi".
Wygłaszając przemówienie w Warszawie, podkreślił: "Odpowiedzialność Niemiec nie dotyczy tylko Warszawy. Także w innych częściach kraju zburzono miasta i zrównano z ziemią całe wsie. Wypędzono ludność, by stworzyć tzw. przestrzeń życiową dla Niemców".
"Warszawa została zniszczona, ale nie została złamana. Obywatelki, obywatele Polski nie dopuścili do tego - ani ci, którzy 1 sierpnia 1944 r. uczestniczyli w zrywie lub wspierali powstańców, ani kolejne pokolenia, które odbudowały Warszawę" - zaznaczył szef niemieckiej dyplomacji.
Maas opowiedział się też za budową miejsca pamięci w Berlinie ku czci polskich ofiar Niemców z II wojny światowej. "Od dawna jest to oczekiwane. Takie miejsce byłoby nie tylko gestem pojednania wobec Polski. Miałoby ono znaczenie również dla nas - Niemców" - oświadczył Maas.
"Zbrodni nie da się cofnąć i wiele ran nigdy się nie zagoi. Ale możemy przyczynić się do tego, że ofiary zostaną upamiętnione w godny sposób" - dodał.
Strona polska od dawna apelowała o godne upamiętnienie polskich ofiar niemieckiej okupacji. Postulował to m.in. w 2012 roku pełnomocnik rządu RP ds. dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski.
W Berlinie istnieją miejsca pamięci m.in. pomordowanych europejskich Żydów, prześladowanych homoseksualistów czy Romów.
Z Berlina Artur Ciechanowicz (PAP)
asc/ ulb/ ap/ mam/