Monika Wielichowska (PO) wystosowała interpelację do premiera Mateusza Morawieckiego ws. ataku na 14-letnią Turczynkę w Warszawie. Pyta w niej m.in., jakie działania jego rząd ma zamiar podjąć, by "powstrzymać wypowiedzi i akty agresji o charakterze rasistowskim i ksenofobicznym".
Monika Wielichowska, posłanka i "pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania" w Gabinecie Cieni PO wyraziła też pogląd, że "rząd i PiS dają jawne przyzwolenie na faszyzm, ksenofobie i antysemityzm".
Minister w kancelarii premiera Beata Kempa podkreśliła w piątkowej rozmowie z PAP, że bardzo mocno potępia czwartkowy atak na dziewczynkę, który - w jej ocenie - jest bardzo poważnym przestępstwem. "Jest to akt, którego sprawca powinien być jak najszybciej ukarany" - dodała. Zwróciła się też do Wielichowskiej, by przestała "jątrzyć" i używać czwartkowego zdarzenia do "ataku politycznego". "Sianie nienawiści skończyło się próbą podpalenia mojego biura poselskiego. Jestem na to szczególnie wrażliwa, dlatego apeluję do pani Wielichowskiej, żeby przestała jątrzyć i zajęła się pracą" - powiedziała minister w kancelarii premiera.
W czwartek na stołecznej Ochocie doszło do napaści na 14-letnią dziewczynkę pochodzenia tureckiego. Napastnik - jak donosiły media - miał krzyczeć: "Polska dla Polaków". Do zdarzenia odniósł się w piątek premier Mateusz Morawiecki. "Nie ma miejsca na rasizm w Polsce. Atak na dziewczynkę z powodu koloru jej skóry jest godny najwyższego potępienia. Zrobimy wszystko, żeby Polska była bezpieczna dla każdego" - napisał szef rządu na Twitterze.
Monika Wielichowska podkreśliła w interpelacji, że to "kolejny atak na tle narodowościowym". "Powtarzające się ataki wynikają z przyzwolenia i akceptacji władzy dla tego typu zachowań oraz braku odpowiednich i adekwatnych kar dla napastników" - oceniła posłanka Platformy.
Przypomniała kilka innych tego typu zdarzeń, do których doszło w przeszłości, m.in. dewastację Ośrodka Kultury Muzułmańskiej na stołecznej Ochocie, do której doszło w listopadzie zeszłego roku, napaść na dom zamieszkiwany przez Ukraińców w Chwaszczynie (woj. pomorskie) w czerwcu 2017 r., a także przypadki sprzed dwóch lat napaści na zagranicznych studentów m.in. w Warszawie, Łodzi i Toruniu.
"W październiku 2017 r. na wrocławskim komisariacie Policji prawie dobę spędziła 21-letnia Ukrainka, która w tym czasie była zastraszana, dwukrotnie kazano jej się rozebrać, a ostatecznie wypuszczono bez zarzutów. Kobieta usłyszała na komisariacie od funkcjonariusza, że ten nie życzy sobie we Wrocławiu mieszkających Ukraińców" - napisała Wielichowska.
Wspomniała też o ubiegłorocznym Marszu Niepodległości w Warszawie, gdzie - jak wskazała - jego uczestnicy "nieśli transparenty, które łamią prawo, z napisami: Biała Europa, Módlmy się o Islamski Holocaust, Śmierć Wrogom Ojczyzny". "Skandowane są okrzyki pełne nienawiści do obcych, eksponowane symbole nacjonalistyczne i rasistowskie" - podkreśliła posłanka PO.
Zwróciła ponadto uwagę, że w 2016 r. prokuratura wycofała akt oskarżenia, a ostatecznie umorzyła śledztwo przeciwko Justynie Helcyk, koordynatorce dolnośląskiego ONR, która - według posłanki - rok wcześniej "dopuściła się haniebnych i wulgarnych wypowiedzi pod adresem muzułmanów" podczas "antymuzułmańskiej manifestacji" we Wrocławiu.
Wielichowska jest zdania, że "rząd i PiS dają jawne przyzwolenie na faszyzm, ksenofobie i antysemityzm", a także "umniejszają znaczenie haseł rasistowskich i ksenofobicznych". Odnosząc się do piątkowej deklaracji Morawieckiego na Twitterze, posłanka sformułowała kilka pytań do premiera, m.in. o działania, jakie jego rząd zamierza podjąć, by "powstrzymać wypowiedzi i akty agresji o charakterze rasistowskim i ksenofobicznym".
"Dlaczego rząd bagatelizuje akty fizycznej i psychicznej przemocy na tle narodowościowym? Czy Pan Premier zdaje sobie sprawę z tego, że przyzwolenie rządzących na tego typu niedopuszczalne zachowania to współodpowiedzialność?" - zapytała Wielichowska w interpelacji do Mateusza Morawieckiego.
Jej pytania dotyczą też tego, ilu uczestników Marszu Niepodległości otrzymało do tej pory zarzuty za skandowane hasła i poturbowanie aktywistek Obywateli RP i Warszawskiego Strajku Kobiet.
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota wszczęła śledztwo w sprawie napaści na 14-latkę. Jak poinformował w piątek PAP rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Łukasz Łapczyński, śledztwo prowadzone jest w sprawie "stosowania przemocy wobec małoletniej pokrzywdzonej". Trwa ustalanie sprawcy napaści.
Z relacji ojca dziewczynki wynika, że do ataku doszło, gdy wracała ona ze szkoły. Łapczyński relacjonował, że podszedł do niej ok. 40-letni mężczyzna i zwrócił się do niej używając "słów wskazujących na niechęć z powodu przynależności narodowej". "Dopuścił się też wobec 14-latki zachowania o znamionach co najmniej naruszenia nietykalności cielesnej" - powiedział Łapczyński.
Zastrzegł, że na tym etapie śledztwa, z uwagi na jego dobro, prokuratura nie będzie ujawniać żadnych szczegółów dotyczących przebiegu zdarzenia. "Dopóki pokrzywdzona nie zostanie przesłuchana i nie uzyskamy od niej procesowej relacji, nie informujemy o przebiegu zdarzenia, w tym (o) szczegółach zachowania sprawcy, ani odniesionych przez 14-latkę obrażeniach. Mogę jedynie powiedzieć, że są to powierzchowne obrażenia naskórka" - dodał Łapczyński.
Do sprawy odniósł się w piątek również szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Oświadczył, że napaść na dziewczynkę to "skandaliczna sytuacja" i nie ma akceptacji dla tego typu zachowań. Zapewnił, że wyjaśnienie tej sprawy jest "priorytetowe"; zobowiązał Komendanta Głównego Policji, aby objął działania policji w tej sprawie osobistym nadzorem. (PAP)
autor: Marta Rawicz
edytor: Dorota Kazimierczak
mkr/ pad/ skr/