Polacy dojrzeli, by przyjąć to, co w przeszłości było powodem do dumy, jak i do wstydu - napisał prezydent Bronisław Komorowski w liście do uczestników konferencji "Być świadkiem Zagłady". W jej trakcie badacze dyskutowali m.in. o obojętności wobec Holokaustu.
"Kategoria świadków jest dość trudna do badania i do opisu. To kategoria bardzo niejednorodna, niezmiernie szeroka; ponadto świadkowie w większości milczą, dlatego ciężko jest analizować ich postawę. Trudności te prowadzą do pokusy przypisywania ich do innych kategorii: jedni chcą przypisać świadków do kategorii ofiar, inni z kolei chcą ich przypisać do kategorii sprawców" - powiedział prezes IPN Łukasz Kamiński podczas otwarcia konferencji w Warszawie.
Łukasz Kamiński: "Kategoria świadków jest dość trudna do badania i do opisu. To kategoria bardzo niejednorodna, niezmiernie szeroka; ponadto świadkowie w większości milczą, dlatego ciężko jest analizować ich postawę. Trudności te prowadzą do pokusy przypisywania ich do innych kategorii: jedni chcą przypisać świadków do kategorii ofiar, inni z kolei chcą ich przypisać do kategorii sprawców".
Przypomniał, że mające potrwać do wtorku międzynarodowe spotkanie naukowców honorowym patronatem objął prezydent Bronisław Komorowski. Odczytał też list od prezydenta, który podkreślił w nim, że spotkanie naukowców jest jednym z najważniejszych wydarzeń obchodów 70. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim. "Pochylamy głowy nad martyrologią milionów Żydów, w których ugodziła zbrodnia Holokaustu. Historia drugiej wojny światowej pełna jest bólu i cierpienia, ale nawet na tym tle Zagłada, której ofiarą stał się naród żydowski, pozostaje zbrodnią wstrząsającą i wyjątkową" - napisał w liście prezydent.
Prezydent podkreślił, że choć odpowiedzialność za Holokaust spoczywa na nazistowskich Niemczech, to jednak społeczeństwa całego świata muszą stawiać sobie pytania skierowane także do własnych sumień. "Musimy to robić także my, Polacy. Ponad trzy miliony ofiar Zagłady to byli nasi współobywatele. Ludzie, z którymi dzieliliśmy los we wspólnej ojczyźnie" - napisał Komorowski. Zwrócił też uwagę, że Polacy mają "obowiązek mówić prawdziwie i uczciwie o postawach zajmowanych w odniesieniu do tej tragedii".
"Polskie społeczeństwo dojrzało, aby przyjąć zarówno to, co w przeszłości było powodem do dumy, jak i powodem do wstydu. Zawsze będziemy pamiętali o rodakach, którzy życiem zapłacili za ratowanie żydowskich współbraci, ale nie wolno nam też zapomnieć o postawach obojętności, wzgardy, nawet współuczestnictwa niektórych Polaków w aktach terroru wobec Żydów. Tylko pełna prawda służy pojednaniu, budowaniu polskiej niezakłamanej historii" - zaznaczył prezydent.
Podczas pierwszej sesji konferencji, zatytułowanej "Bezsilność, obojętność i milczenie świadków" poruszono problem obojętności wobec żydowskiej eksterminacji dokonywanej w czasie II wojny światowej przez niemieckich okupantów. Badaczka żydowskiej martyrologii prof. Irena Grudzińska-Gross przywołała niedawno wydane w Polsce opowiadania Ludwika Heringa "Ślady", w których pisarz ten opisuje nie tylko tragedię ofiar Holokaustu, ale także zachowania wobec nich Polaków. Analizując utwór Grudzińska-Gross zwróciła uwagę m.in. na usprawiedliwiające Holokaust klisze językowe Polaków, którzy uważali, że Żydów spotkała kara boża.
Prof. Joanna Tokarska-Bakir, zajmująca się m.in. antropologią kultury, przywołała z kolei słowa Krzysztofa Dunin-Wąsowicza, historyka i współpracownika Rady Pomocy Żydom "Żegota". "Moim zdaniem dla jakichś 75 proc. ludności Warszawy obojętne było to, co działo się poza murami getta" - cytowała Tokarska-Bakir.
Prof. Joanna Tokarska-Bakir, zajmująca się m.in. antropologią kultury, przywołała z kolei słowa Krzysztofa Dunin-Wąsowicza, historyka i współpracownika Rady Pomocy Żydom "Żegota". "Moim zdaniem dla jakichś 75 proc. ludności Warszawy obojętne było to, co działo się poza murami getta" - cytowała Tokarska-Bakir. Podkreśliła przy tym - tym razem powołując się na prace pochodzącego z Niemiec historyka Thomasa Kuehne, że "nie tyle nienawiść do Żydów, ale właśnie obojętność w stosunku do nich ustanowiła masowe poparcie nazistowskiej polityki rasowej w latach 30.". W ocenie badaczki, można się zastanawiać, czy obojętność wobec Holokaustu w latach 40. nie charakteryzowała również części Polaków, którzy mieli wpływ na losy Żydów.
"Obojętność umownych 75 proc., o których mówił Krzysztof Dunin-Wąsowicz, była rezultatem zaakceptowania przez ogół polskich obywateli podziału na uprzywilejowanych Polaków nieżydowskich i upośledzoną ich resztę" - mówiła Tokarska-Bakir. Przejawem zobojętnienia, jak zauważyła, było nie tylko słownictwo prasy narodowej, która była otwarcie wroga Żydom, ale także słownictwo, jakiego w stosunku do Żydów używała prasa Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej oraz Delegatury rządu Rzeczpospolitej. "Polaków w gettach niemal wyłącznie określa się mianem Żydów, a kategoria obywatelskości pojawia się nie w kontekście ich praw, ale wyłącznie niewypełnianych przez nich obowiązków" - zaznaczyła.
Podczas konferencji badacze zastanawiali się również nad możliwością interwencji humanitarnej podczas II wojny światowej, mogącej ograniczyć rozmiary Holokaustu, oraz nad pamięcią o żydowskiej Zagładzie w powojennej Polsce i na świecie. Jednym z wątków dyskusji było również m.in. ratowanie Żydów przez Polaków w tzw. Ostoberschlesien (to region wschodniego Górnego Śląska). Poruszono także stosunek do Holokaustu Kościoła katolickiego i judaizmu, a także europejskich ruchów oporu, a wśród nich Polskiego Państwa Podziemnego. Wykłady naukowców dotyczą także zachowań wobec zagłady Żydów sowieckiej i ukraińskiej partyzantki oraz żydowskich podziemnych partii politycznych z okresu II wojny światowej.
Adam Daniel Rotfeld o obchodach 70. rocznicy powstania w getcie: "Po raz pierwszy powstanie to zostało przyjęte przez Polaków jako część polskiego losu i polskiej historii. Do tej pory obchody tego powstania były huczne za granicą, a w Polsce tylko z udziałem wybitnych polityków. Teraz po raz pierwszy stało się coś innego i mam wrażenie, że wiąże się to ze zmianą pokoleniową".
W rozmowie z PAP prof. Adam Daniel Rotfeld, który na konferencji wygłosił wykład pt. "Arcybiskup Andrzej Szeptycki i Kościół greckokatolicki wobec Zagłady", podkreślił, że klimat społeczny w Polsce sprzyja obecnie refleksji nad problemem różnych postaw wobec Żydów w czasie Holokaustu, także tych, które są nie do zaakceptowania. "O tym świadczy nie tylko tematyka tej konferencji, ale także tegoroczne upamiętnienie rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim" - powiedział.
"Po raz pierwszy powstanie to zostało przyjęte przez Polaków jako część polskiego losu i polskiej historii. Do tej pory obchody tego powstania były huczne za granicą, a w Polsce tylko z udziałem wybitnych polityków. Teraz po raz pierwszy stało się coś innego i mam wrażenie, że wiąże się to ze zmianą pokoleniową" - podkreślił Rotfeld.
Konferencję "Być świadkiem Zagłady", podczas której we wtorek głos zabierze znany z kontrowersyjnych książek o prześladowaniach ocalałych z Holokaustu Żydów przez Polaków prof. Jan Tomasz Gross, organizują: IPN, Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN oraz Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma. Poświęcona jest ona pamięci Szmula Zygielbojma - polityka żydowskiej organizacji Bund i członka Rady Narodowej przy rządzie Rzeczypospolitej na uchodźstwie. W proteście przeciwko obojętności świata wobec Holokaustu i w geście solidarności z ginącymi powstańcami getta warszawskiego Zygielbojm 12 maja 1943 r. popełnił w Londynie samobójstwo. (PAP)
nno/ mlu/ hes/ jra/ jbr/