Dowództwo Bundeswehry zwróci większą uwagę na przekazywanie żołnierzom podczas szkoleń demokratycznych wartości - zapowiedziała minister obrony Niemiec Ursula von der Leyen. To reakcja na wykrycie w wojsku radykalnej grupy planującej zamachy na polityków.
"Wartości są fundamentem Bundeswehry" - powiedziała von der Leyen w środę po nadzwyczajnym posiedzeniu komisji obrony Bundestagu. "Te wartości muszą być obecne i przestrzegane we wszystkich strukturach armii" - dodała szefowa resortu obrony.
"Musimy wspólnie przyjrzeć się Bundeswehrze i zapytać, dlaczego w tym jednym punkcie wewnętrzna kontrola zawiodła, chociaż w tysiącach innych przypadków kierownictwo wykazało się odpowiedzialnością, a nadzór jest bardzo dobrze czy wręcz doskonale sprawowany" - powiedziała von der Leyen dziennikarzom w Bundestagu.
Minister zapowiedziała kontrolę treści szkolenia politycznego w armii oraz regulaminów dyscypliny żołnierzy. Skorygowane mają zostać ponadto przepisy dotyczące wojskowych tradycji Bundeswehry.
W Bundeswerze trwa obecnie zarządzona przez dowództwo kontrola wszystkich koszar w celu sprawdzenia, czy nie ma w nich przedmiotów nawiązujących do tradycji III Rzeszy i Wehrmachtu. Raport pokontrolny ma być gotowy w połowie przyszłego tygodnia.
Pod koniec kwietnia policja aresztowała oficera Bundeswehry pod zarzutem przygotowywania zamachu terrorystycznego wymierzonego w państwo. 28-letni porucznik z jednostki w Illkirch we Francji, Franco A., udawał uchodźcę z Syrii i na podstawie sfałszowanych danych uzyskał azyl w Niemczech.
We wtorek do aresztu trafił drugi żołnierz z tej samej jednostki. W więzieniu przebywa też trzeci uczestnik domniemanego spisku - 24-letni student. Prokuratura zarzuca im przygotowywanie zamachu na życie polityków, którzy zdaniem konspiratorów odpowiedzialni są za politykę migracyjną rządu. Odpowiedzialnością za zamach niedoszli sprawcy chcieli obarczyć islamskich terrorystów. Na liście ewentualnych ofiar znajdują się zdaniem prokuratury federalnej były prezydent Joachim Gauck i minister sprawiedliwości Heiko Maas.
Zdaniem prokuratury Franco A. wyznaje poglądy skrajnie prawicowe, nie ukrywał ponadto swoich sympatii do Wehrmachtu. Przełożeni oficera, choć znali jego radykalne poglądy, nie reagowali, pozwalając mu na kontynuowanie kariery w wojsku.
Członkowie komisji obrony Bundestagu ocenili negatywnie wystąpienie von der Leyen. Poseł SPD Rainer Arnold powiedział, że minister zbyt późno zareagowała na skrajnie prawicowe wybryki w wojsku. "Minister udaje kogoś, kto ma rozwiązać problemy, a przecież to ona od trzech i pół roku dowodzi armią i ponosi odpowiedzialność za ciężkie zaniedbania" - powiedział polityk SPD. Zdaniem opozycji minister próbuje "odwrócić uwagę" od problemu, jakim jest istnienie skrajnie prawicowej struktury w wojsku.
Własna partia von der Leyen, CDU, zarzuca z kolei minister, że swoimi nieprzemyślanymi wypowiedziami o tym, że w Bundeswerze panuje "postawa korporacyjna" utrudniająca wyjaśnienie nieprawidłowości, naraża na szwank dobre imię armii. Kanclerz Angela Merkel udzieliła von der Leyen we wtorek zdecydowanego poparcia.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ akl/ ap/