Władze Berlina będą zapraszać byłych robotników przymusowych z Europy Środkowej i Wschodniej na tygodniowe pobyty w ramach zadośćuczynienia za wyrządzone im przez III Rzeszę podczas wojny krzywdy. W Reinickendorf otwarto muzeum poświęcone losom ofiar.
Senat, czyli rząd Berlina, poinformował w środę na swojej stronie internetowej o podjętej dzień wcześniej decyzji.
Koszt siedmiodniowego pobytu pokrywają władze miasta. Ze względu na wiek poszkodowanych zaproszenie ma obejmować każdorazowo także osobę towarzyszącą - czytamy w komunikacie. Tym gestem chcemy "w sposób szczególny uhonorować grupę osób, które doznały strasznego losu" - oświadczył berliński rząd.
Za organizację i realizację programu odpowiedzialne są berlińskie placówki zajmujące się historią miejsc związanych z pracą przymusową, w tym Ośrodek Dokumentacyjny Nazistowskiej Pracy Przymusowej w dzielnicy Berlina Schoeneweide.
Uruchomiony w 1969 roku program obejmował do niedawna tylko osoby, najczęściej żydowskiego pochodzenia, które po dojściu do władzy w 1933 roku Hitlera zmuszone były do ucieczki z Berlina. 83 lata po tych wydarzeniach większość przedstawicieli tego pokolenia już nie żyje.
Liczbę robotników przymusowych zatrudnionych przede wszystkim w zakładach zbrojeniowych w Berlinie szacuje się na pół miliona. Deportowani do stolicy III Rzeszy niewolnicy przetrzymywani byli w trzech tysiącach obozów. Po większości z nich nie ma obecnie śladu. Placówka w Schoeneweide, gdzie zachowano historyczne baraki, należy do nielicznych wyjątków.
Inny zachowany obiekt znajduje się przy Krumpuhler Weg w dzielnicy Reinickendorf, gdzie w środę otwarto muzeum. W tym obozie więziono 1,5 tys. osób pracujących w filii koncernu Rheinmetall-Borsig produkującego czołgi.
"Muzeum stwarza młodzieży szansę na zapoznanie się z problemem pracy przymusowej" - powiedziała radna Reinickendorf Katrin Schulze-Berndt.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ jo/ ro/