Nie zauważyliśmy, by osoby, które przeżyły wybuch bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki, były wyraźnie bardziej narażone na nowotwory układu krwiotwórczego – uznali japońscy specjaliści podczas XIV sympozjum na temat szpiczaka, które odbywa się w Kioto. Kazuyuki Shimizu, prezydent XIV International Myeloma Workshop, powiedział PAP, że w obydwu miastach od wielu lat pod kątem chorób nowotworowych co roku badani są mieszkańcy, którzy przeżyli nuklearne eksplozje i nadal żyją.
Podczas obrad przedstawiono badania prowadzone od 1988 r. w Nagasaki finansowane przez rząd japoński. Jak dotąd nie stwierdzono, by mieszkańcy tej aglomeracji, którzy w 1945 r. przeżyli atak atomowy, częściej chorowali na białaczki i szpiczaka, nowotwory układu krwiotwórczego. Nie stwierdzono takiej zależności również w przypadku tzw. zespołów mielodysplastycznych (mielodysplazji szpiku). Jest to grupa schorzeń, w których zaburzone jest tworzenie krwinek, czasami nazywane również stanem przedbiałaczkowym, gdyż mogą się one przekształcić w ostrą białaczkę.
Wśród ofiar nuklearnej eksplozji w Nagasaki po raz pierwszy zauważono jedynie nieznaczny wzrost zachorowań na gammapatię monoklonalną o nieokreślonym znaczeniu (ang. Monoclonal Gammopathy of Udetermidet Significance – MGUS). Schorzenie to powoduje nadmierną produkcję jednej z immunoglobulin i może towarzyszyć nowotworom.
Wzrost zachorowań dotyczy okresu między 1988 i 2004 r. Ale czy jest on faktycznie związany z promieniowaniem radiacyjnym powstałym w wyniku ataku atomowego? "Być może tak" - przypuszczają autorzy tych badań z uniwersytetu Teikyo oraz Szpitala Genbaku w Nagasaki.
Z ich wyliczeń wynika, że wzrost zachorowań z powodu gammapatii monoklonalnej nie przekracza 2,1 proc. Częściej chorują osoby, które podczas wybuchu atomowego w Nagasaki w 1945 r. miały nie więcej niż 20 lat. Przeważają wśród nich mężczyźni.
Kazuyuki Shimizu podkreślił, że na razie nie zauważono wzrostu zachorowań na nowotwory układu krwiotwórczego wśród ludności narażonej na podwyższone promieniowanie radiacyjne, jakie powstało na skutek awarii elektrowni atomowej w Fukushimie. „Potrzebny jest znacznie dłuższy okres obserwacji” - dodał japoński specjalista.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), związany z tym wzrost zachorowań będzie raczej tak mały, że może nawet nie zostanie uchwycony w statystyce medycznej.
Zbigniew Wojtasiński (PAP)
zbw/ mrt/