Na Placu Czerwonym w Moskwie odbyła się w piątek parada, upamiętniająca defiladę wojskową z 7 listopada 1941 roku - tę, której uczestnicy udali się bezpośrednio na front. Przebiegał on 30-70 km od Moskwy.
Tamtą defiladę przeprowadzono w rocznicę bolszewickiego przewrotu z 1917 roku. Trwała 25 minut. Wzięło w niej udział 28,5 tys. żołnierzy. W piątek 28 spośród nich zasiadło na trybunie na Placu Czerwonym.
W piątkowej paradzie, zorganizowanej już po raz 12., uczestniczyło ponad 6 tys. osób - żołnierze Garnizonu Moskiewskiego, kawalerzyści z Pułku Prezydenckiego, żołnierze kompanii honorowej elitarnego Pułku Preobrażeńskiego, słuchacze stołecznych szkół kadetów i aktywiści różnych młodzieżowych organizacji patriotycznych.
Żołnierze wystąpili w mundurach z lat Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, jak w Rosji określa się ostatnie cztery lata (1941-45) II wojny światowej, kiedy to ZSRR walczył po stronie koalicji antyhitlerowskiej. Na Placu Czerwonym zaprezentowano też uzbrojenie z tamtych czasów, w tym czołgi T-37, T-38 i T-60, samochody ZIS i GAZ, słynne katiusze i 37-milimetrowe działa przeciwlotnicze. Po raz pierwszy pokazano samoloty I-153 i MiG-3.
Po raz pierwszy widzowie zobaczyli też rekonstrukcję niektórych epizodów tamtej wojny - od obrony Moskwy po szturm Reichstagu.
Sprzęt wojskowy pozostanie na Placu Czerwonym do wieczora, tworząc swoiste muzeum pod gołym niebem.
W ZSRR rocznica bolszewickiego przewrotu, zwanego wówczas Wielką Socjalistyczną Rewolucją Październikową, była najważniejszym świętem państwowym. Dla jego uczczenia na Placu Czerwonym organizowano wielkie defilady wojskowe. W 2005 roku z inicjatywy prezydenta Władimira Putina święto zostało zastąpione przez Dzień Jedności Narodowej, obchodzony 4 listopada. Upamiętnia on rocznicę wyzwolenia Moskwy spod polskich rządów w 1612 roku i zakończenia okresu smuty, tj. zamętu, w jakim na przełomie XVI i XVII stulecia pogrążyła się Rosja.
Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ mmp/ ala/