Uroczystości w Wilnie pokazały, że zmienia się stosunek białoruskich władz do postaci Konstantego Kalinowskiego, który dowodził powstaniem styczniowym na terenach dzisiejszej Litwy i Białorusi – ocenia politolog Waler Karbalewicz na portalu Radia Swaboda.
Podczas piątkowych uroczystości w Wilnie z udziałem prezydentów Polski i Litwy, Andrzeja Dudy i Gitanasa Nausedy, oraz wicepremiera Białorusi Ihara Pietryszenki i delegacji z innych krajów, pochowano szczątki dowódców powstania styczniowego Zygmunta Sierakowskiego i Konstantego Kalinowskiego i 18 żołnierzy, odnalezione w 2017 r. na wileńskiej Górze Zamkowej (Giedymina).
„Wystąpienie Pietryszenki nie pozostawia wątpliwości, że Kalinowski to bohater Białorusi” – uważa Karbalewicz.
Kalinowski to bohater narodowy dla białoruskiej inteligencji, środowisk narodowych i niezależnych, w przypadku władz – jak wskazuje Karbalewicz - sytuacja nie jest już tak jednoznaczna, bo w ostatnim czasie oficjalni ideolodzy się od Kalinowskiego odcinali. Według politologa wśród elit politycznych trwa „walka koncepcji”, można jednak mówić o zmianie.
Jego zdaniem „przyjazd na uroczystości delegacji kierowanej przez wicepremiera dezawuuje działania ideologów państwowych”, którzy przekonywali, że Kalinowski to bohater polski i nie ma nic wspólnego z białoruską państwowością.
„Wicepremier oświadczył w Wilnie, że działalność Kalinowskiego była +związana z przekształcaniem się białoruskiego ruchu narodowo-kulturalnego w walkę o białoruską państwowość+. Wychodzi na to, że jest jednak Kalinowski białoruskim, a nie polskim, bohaterem” – pisze Karbalewicz. Dodaje, że białoruski polityk wziął udział w imprezie, która „ma bez wątpienia kontekst antyrosyjski”.
Dalej zdaniem politologa było jeszcze ciekawiej, bo Pietryszenka porównał powstańcze hasło i odzew Kalinowskiego „Kogo kochasz? Kocham Białoruś” do dzisiejszej dewizy państwa białoruskiego: „Za silną i kwitnącą Białoruś”. „Wychodzi na to, że Łukaszenka to ideologiczny potomek Kalinowskiego. I wszystko to odbywa się na tle masy biało-czerwono-białych (nieuznawanych przez władze w Mińsku narodowych białoruskich - PAP) flag, powiewających na placu” – dodaje Karbalewicz.
Jak wszystkie białoruskie media niezależne politolog zwraca uwagę, że to właśnie Białorusinów było na uroczystościach najwięcej. „Bo w Polsce i na Litwie już dawno określono się z ideologią państwową, narodową identyfikacją, historią i bohaterami. I tamtejsze władze realizują projekt, jaki opiera się na konsensusie społecznym. Społeczeństwo nie musi ingerować, wpływać” – ocenia komentator Radia Swaboda.
Według Alaksandra Kłaskouskiego, komentatora portalu Naviny.by, „stosunek władz do postaci Kalinowskiego, przywódcy antycarskiego powstania w latach 1863-1864 jest wewnętrznie sprzeczna i, powiedzmy, wstrzemięźliwa”.
Publicysta przypomina słowa prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Pytany kilka dni temu o ocenę Kalinowskiego białoruski prezydent powiedział: „był to nasz człowiek, jeśli chcecie, obywatel”. „To był człowiek naszego państwa i nic się z tym nie zrobi” – wskazał. Ocenił, że w jego roli w historii było „wiele niuansów” i przestrzegł historyków, by zajmując się nim, „nie popadali w politykę”.
Również wicepremier Białorusi w Wilnie w swoim przemówieniu przestrzegał przed „upolitycznianiem” postaci Kalinowskiego. Wywołało to niezadowolenie zebranych na placu i okrzyki „Hańba!”. „Dobre przemówienie zepsuły słowa o niedopuszczalności wykorzystania Kalinowskiego do +celów politycznych+” – oceniło na swoim portalu Euroradio.
W białoruskich mediach niezależnych uroczystości w Wilnie były w ciągu całego dnia głównym wydarzeniem. Radio Swaboda i telewizja Biełsat prowadziły relacje na żywo i programy specjalne z Wilna, gdzie rzeczywiście Białorusini z biało-czerwono-białymi flagami stanowili największą liczebnie grupę. Koleje państwowe na Białorusi uruchomiły dodatkowe składy do Wilna, by pomieścić chętnych.
Białoruskie ministerstwo obrony poinformowało, że „nie miało możliwości” wysłania do Wilna kompanii reprezentacyjnej, poinformowała telewizja Biełsat. W mediach państwowych temat potraktowano zdawkowo. Białoruscy blogerzy zwrócili uwagę, że telewizja w wieczornych wiadomościach „zdołała pokazać materiał o Kalinowskim tak, że nie było w kadrze ani jednej flagi biało-czerwono-białej”.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ kar/