Józefa Sama Sandiego – Afrykańczyka, obywatela Rzeczypospolitej – upamiętnia tablica odsłonięta w sobotę na Cmentarzu Górczyńskim w Poznaniu. Sam Sandi był żołnierzem Armii Wielkopolskiej, walczył z bolszewikami; do dziś w Polsce żyją jego potomkowie.
Żołnierz, zapaśnik i bokser zmarł w 1937 roku w Poznaniu. Odsłonięta w sobotę tablica przypomina, że spoczął właśnie na cmentarzu na Górczynie; jego grób nie istnieje, dopiero niedawno udało się odnaleźć miejsce jego pochówku.
Nie wiadomo, w jaki sposób Sam Sandi znalazł się na polskich ziemiach i jaki dokładnie był przebieg jego służby. Wiadomo, że służył w Armii Wielkopolskiej i brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, a wcześniej mógł być uczestnikiem powstania wielkopolskiego.
Upamiętnienie Afrykańczyka to inicjatywa dwójki poznańskich dziennikarzy - Małgorzaty Jańczak i Aleksandra Przybylskiego.
"Historia Sama Sandiego jest tak fascynująca, że trudno uwierzyć, że jest prawdziwa. Nadaje się na scenariusz hollywoodzkiego filmu. Mamy tu niesamowite wątki: historię czarnoskórego, który właściwie nie wiadomo skąd znalazł się na tych ziemiach, który zakłada rogatywkę z orzełkiem i walczy z bolszewikami. Jest dandysem, robi karierę zapaśniczą, bokserską, zakochuje się w Polce, zakłada tu rodzinę, przyjmuje chrzest i imię Józef, zaś pod koniec życia dorabia jako wróżbita" - powiedział PAP Aleksander Przybylski.
Dziennikarz TVN szukał śladów Sama Sandiego w archiwach, dotarł też do jego rodziny mieszkającej w różnych częściach kraju.
"Rodzina twierdzi, że był Kameruńczykiem. Podobno znalazł się na tych ziemiach jako francuski żołnierz kolonialny wzięty do niewoli pruskiej. Ja znalazłem może bardziej prawdopodobną historię – niewykluczone, że Sam Sandi był masztalerzem w stajni sportowej w carskiej Rosji. Po wybuchu wojny polsko-bolszewickiej miałby przedostać się, wraz z końmi, przez Rumunię do Polski” - powiedział.
Przybylski przyznał, że wciąż mało wiadomo o przebiegu służby tego żołnierza. "Pewne jest, że razem z innym czarnoskórym, Józefem Diakiem, służył w 12. eskadrze wywiadowczej Armii Wielkopolskiej, zajmował się logistyką, aprowizacją. Znalazłem artykuł z 1920 roku o dwóch żołnierzach – Murzynach, o których mówiło się: diabły rogate – rogate, bo w rogatywkach. Obaj mieli nocami wyprawiać się na bolszewików i zakłuwać ich bagnetami” - powiedział.
Dopiero niedawno udało się ustalić, na którym cmentarzu znajdował się grób Sama Sandiego.
"Kiedy rozmawiałem z jego wnukami mówili mi, że szczególnie żałują tego, że nie znają miejsca pochówku dziadka. Na podstawie posiadanych przez nich zdjęć z pogrzebu udało mi się ustalić, że widoczny na jednej z fotografii fragment kaplicy pogrzebowej znajduje się na Cmentarzu Górczyńskim" - powiedział Przybylski.
Księgi parafialne potwierdziły, że 1 maja 1937 roku w tej nekropolii spoczął Józef Sandi. Grób przed laty został zlikwidowany, ale od soboty o polskim żołnierzu przypomina tablica, która powstała dzięki przeprowadzonej w sieci akcji crowdfundingowej. Taki sposób upamiętnienia to także pomysł poznańskiego dziennikarza.
"Gdy spacerowałem po nekropolii na Górczynie, zauważyłem kamień poświęcony Kazimierzowi Nowakowi - podróżnikowi, który w tym samym roku spoczął na tym samym cmentarzu i którego grób spotkał ten sam los co grób Sandiego. Pomyślałem sobie, że byłoby dobrze, by obok miejsca upamiętnienia poznaniaka, który pokochał Afrykę, była tablica poświęcona Afrykańczykowi, który pokochał Polskę" - powiedział PAP Przybylski.
Niebawem w Poznaniu pojawić się ma kolejne miejsce pamięci - w jednym z miejskich parków stanąć ma ławka upamiętniająca chińskiego powstańca wielkopolskiego Zdzisława Józefa Czendefu oraz Sama Sandiego. (PAP)
autor: Rafał Pogrzebny
rpo/ pad/