Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że nie podoba mu się kampania referendalna PiS w Warszawie, w której użyto m.in. plakatów z literą "W". Dodał, że on nigdy nie miał skłonności do nadużywania symboli patriotycznych w bieżącej polityce.
"Mnie się to nie podoba akurat. Ja nigdy nie miałem skłonności do nadużywania symboli patriotycznych, martyrologicznych w takiej bieżącej walce politycznej, ale inni budują całą swoją karierę polityczną czasami na pamięci historycznej czy na wspomnieniach czasu wojny" - powiedział premier, pytany przez dziennikarzy w Sejmie o kampanię PiS przed referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Szef rządu dodał, że "każdy robi to, na co pozwala mu jego wyczucie smaku i klasa".
PiS w niedzielę rozpoczęło kampanię zachęcającą do udziału w referendum ws. odwołania prezydent Warszawy 13 października. Hasłem kampanii jest „W, jak Warszawa”; mieszkańcy stolicy będą zachęcani do głosowania m.in. przez plakaty z dużą, czerwoną literą „W" i datą referendum.
Po rozpoczęciu kampanii pojawiły się głosy krytyczne, że wykorzystywana jest symbolika powstania warszawskiego. W środę szef PiS Jarosław Kaczyński odpierał zarzuty. "Symbol +W+ nigdy nie był przecież symbolem powstania - to jest symbol Warszawy, symbol całych dziejów Warszawy, tego wszystkiego, co w tych dziejach było dobre, wielkie, to jest symbol dążenia do budowy wielkiej Warszawy, które prezentował prezydent Starzyński" - podkreślił szef PiS.
W czwartek powstańcy warszawscy zwrócili się o zaniechanie wykorzystywania symbolu "W" do celów politycznych. "Ze zdumieniem i bólem w sercach i umysłach przyjęliśmy informacje mediów, że symboliczna litera +W+, związana z wybuchem Powstania Warszawskiego, stała się elementem politycznej walki" - napisali weterani w oświadczeniu środowisk powstańczych i Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari, przesłanym PAP przez Związek Powstańców Warszawskich.
Szef warszawskiego PiS Mariusz Kamiński powiedział w czwartek PAP, że partia nie zamierza wycofywać się z zachęcania do udziału w referendum za pomocą plakatów z literą "W". "Z ogromnym szacunkiem podchodzimy do ostatnich żyjących powstańców. Wielu spośród nas ma do powstania niezwykle osobisty stosunek. W powstaniu zginęło trzech moich wujków - żołnierzy AK. Posądzanie nas, że nie wykazujemy należytego szacunku dla powstańców, dla idei związanej z powstaniem jest głębokim nieporozumieniem" - podkreślił. (PAP)
sdd/ eaw/ jra/