Prezydent Bronisław Komorowski poinformował w poniedziałek, że trwają prace nad scenariuszem uroczystości pogrzebowych b. premiera Tadeusza Mazowieckiego. Wyraził przekonanie, że fragmentem tych uroczystości będzie żałoba narodowa.
Prezydent, który wziął w poniedziałek udział w otwarciu "Mostu Wolności – 4 czerwca" w Brzegu Dolnym, był pytany, czy w związku ze śmiercią Mazowieckiego ogłosi żałobę narodową. "Oczywiście, że to zrobimy w sposób taki, jak będziemy wiedzieli, kiedy jest dzień pogrzebu - to zależy od rodziny" - odpowiedział.
"Wiem, że w tej chwili trwają prace nad odpowiednim scenariuszem tych uroczystości, jestem przekonany, że fragmentem tego będzie żałoba. Poprosiłem o opuszczenie flag na budynkach Kancelarii Prezydenta już dzisiaj, w momencie śmierci Tadeusza Mazowieckiego, ale sądzę, że jakieś inne formy żałoby pewnie będą wiązały się z uroczystościami pogrzebowymi" - powiedział Komorowski.
Prezydent podkreślił, że pogrzeb Mazowieckiego będzie miał najwyższą rangę z możliwych, ale przy poszanowaniu w pełni nie tylko decyzji rodziny, "ale również warto będzie tak kształtować scenariusz żałobnych uroczystości, aby w pełni uszanować także Tadeusza Mazowieckiego, który był człowiekiem niesłychanie skromnym i niechętnym wszelkiej nadmiernej pompie".
"Zawdzięczam panu premierowi Mazowieckiemu bardzo dużo i bardzo bym chciał, abym mógł się przyczynić do tego, by dobra pamięć o dobrym człowieku, mądrym, odważnym premierze, pierwszym niekomunistycznym premierze wolnej Polski funkcjonowała jak najdłużej" - podkreślił prezydent.
"To nie będzie łatwe zadanie, ale trzeba o tym pamiętać, Tadeusz Mazowiecki nie tak chętnie i nie tak łatwo zgadzał się na wszelkie formy uhonorowania jego osoby" - powiedział Komorowski.
"Zawdzięczam panu premierowi Mazowieckiemu bardzo dużo i bardzo bym chciał, abym mógł się przyczynić do tego, by dobra pamięć o dobrym człowieku, mądrym, odważnym premierze, pierwszym niekomunistycznym premierze wolnej Polski funkcjonowała jak najdłużej" - podkreślił prezydent.
Jak zaznaczył, z Mazowieckim znał się także z dawnych czasów m.in. z obozu internowania. "Dla mnie, wtedy młodego człowieka, bardzo czupurnego i bardzo związanego ze środowiskami szalenie radykalnej opozycji antykomunistycznej, był odkryciem, jako człowiek głęboko zakorzeniony w polskiej tradycji i w trosce o Polskę, ale prezentujący zupełnie inny pogląd na to, co należy robić, aby Polska wolność odzyskała" - opowiadał Komorowski.
"Takim pierwszym, niezwykłym momentem był przyjazd Tadeusza Mazowieckiego ze Strzebielinka do Jaworza, miałem ten honor, że byłem jednym z pierwszych młodych ludzi wtedy siedzących w obozie internowania, na których się natknął w momencie, w którym został przywieziony i wprowadzony do jednego z pawilonów" - wspominał prezydent. Jak dodał, po Mazowieckim było widać głębokie zmęczenie i ogromny niepokój, "bo nie wiedział, czy jedzie do bazy sowieckiej, czy go gdzieś wywożą".
"Opowiadał, że poczuł ogromną ulgę, kiedy przy bramie obozu internowania zobaczył napisy polskie i żołnierza w polskim mundurze" - wspominał prezydent.
Komorowski powiedział, że po raz drugi został przedstawiony Mazowieckiemu, gdy trafił do Urzędu Rady Ministrów. "Zawsze będzie dla mnie niezwykle miłym wspomnieniem, że mogłem być przydatny w tym momencie głębokiej przebudowy naszego kraju" - dodał.
"Marzyłem wtedy o jakiejś aktywności w obszarze Polonii, Polaków poza granicami kraju, a premier (Mazowiecki) zdecydował: +idziesz do wojska+ i poszedłem. Razem z Januszem Onyszkiewiczem zostaliśmy pierwszymi cywilnymi (wice)ministrami obrony narodowej, a premier krótko wyjaśnił: idziecie tam - ty Janusz - dlatego, że dziadkiem twojej żony był marszałek Piłsudski, a ty Bronek masz Armię Krajową w życiorysie rodzinnym, poza tym ich lubisz" - opowiadał Komorowski. "I tak zaczęła się kariera polityczna, ale zaczęła się od decyzji premiera Mazowieckiego, który wykazał się dużą umiejętnością łączenia potrzeby głębokiej zmiany w Polsce z dostrzeżeniem tego, że wszystko musi być rozłożone na etapy" - mówił prezydent.
Dodał, że jego pierwszym szefem - ministrem obrony narodowej - był jeden z generałów (gen. Florian Siwicki), który "w zasadzie był autorem stanu wojennego". "Jednak przekroczyliśmy te bariery i gdzieś zaistniała nić wzajemnej sympatii, szacunku, ale także wspólnej radości z powodu radości, która wtedy w Polsce zawitała i zastukała również do polskich sił zbrojnych" - powiedział. (PAP)
hgt/ eaw/ jbr/