Prezydent Kosowa Hashim Thaci przedstawił w poniedziałek plany powołania Komisji Prawdy, która ma pomóc pojednaniu kosowskich Albańczyków z mniejszością serbską. Na wzajemne stosunki cieniem wciąż kładą się wspomnienia o okrucieństwach wojny z lat 1998-1999.
Thaci ubolewał, że nawet młodzi ludzie urodzeni po wojnie postrzegają swoich rówieśników z drugiej grupy etnicznej jako "wrogów i zagrożenie". "Kosowo nie może budować swojej dobrej przyszłości, pozostając zakładnikiem przeszłości" - powiedział prezydent.
Szacuje się, że ok. 10,8 tys. kosowskich Albańczyków i 2,2 tys. Serbów zginęło bądź zaginęło podczas trwającego 16 miesięcy konfliktu zbrojnego, w którym siły serbskie starły się z Armią Wyzwolenia Kosowa. Około miliona Albańczyków zostało zmuszonych przez wojska Serbii do opuszczenia domów, zanim zmuszony nalotami NATO Belgrad wycofał swoje siły z regionu.
W Kosowie wciąż stacjonuje ok. 5 tys. żołnierzy NATO, którzy chronią chwiejny pokój.
Uwaga światowej opinii publicznej koncentrowała się na masowych mordach popełnianych przez serbskie wojska wierne prezydentowi Slobodanowi Miloszeviciowi; mniej głośne były zbrodnie popełniane przez siły kosowskich Albańczyków.
Thaci podkreślał w poniedziałek, że konieczne jest ustalenie wszelkich faktów związanych z konfliktem zbrojnym. Nie powiedział jednak, jak Komisja Prawdy ma pracować ani kto będzie w niej zasiadał.
Oba kraje - Serbia i Kosowo - w ostatnich tygodniach wzajemnie oskarżają się o zamiar wywołania nowej wojny w regionie. Serbia nie uznaje niepodległości Kosowa, swej dawnej prowincji. Będąca sojuszniczką Serbii Rosja także odmawia uznania proklamowanej w 2008 roku niepodległości Kosowa.
Normalizacja stosunków między Belgradem a Prisztiną to najważniejszy dla obu krajów warunek zbliżenia z Unią Europejską. (PAP)
kot/ ap/
arch.