Polaków, którzy w czasie II wojny światowej ratowali Żydów, mogło być nawet milion - przekonywał senator PiS, prof. Jan Żaryn na seminarium w PE. Dr Rober Rozett z Yad Vashem przestrzegał zaś, by mówiąc o Holokauście i ratowaniu Żydów pamiętać o proporcjach.
W przeddzień obchodów Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu europosłowie PiS zorganizowali w PE seminarium zatytułowane "A świat milczał..." i poświęcone upamiętnieniu ofiar Zagłady, jak również tych, którzy często ryzykując życie swoje i najbliższych, ratowali Żydów. Do piątku w PE potrwa także wystawa pt. "Auschwitz. Między niebem a piekłem. Święty Maksymilian Kolbe w twórczości Mariana Kołodzieja", której autorem jest fotograf Stanisław Markowski.
Według prowadzącej wtorkowe seminarium europosłanki PiS Anny Fotygi zostało ono przygotowane wspólnie z ambasadą Izraela przy UE i NATO. Jedną z lekcji, jaka płynie z doświadczeń Holokaustu, jest to, że w "tej wielkiej, przerażającej ciemności, byli ludzie, którzy ryzykowali wszystko, w tym swoje własne życie, aby uratować żydowskie dziecko, starca, czy całą rodzinę" - powiedział izraelski ambasador przy UE i NATO Dawid Walzer. "Nie można pozwolić na to, by te jasne punkty na tle wielkiej ciemności zgasły" - dodał.
Prof. Żaryn przypomniał, że wśród odznaczonych przez instytut Yad Vashem tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata jest nieco ponad 6,5 tys. Polaków. "To z jednej strony dużo, patrząc na całą listę Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, a z drugiej strony bardzo mało biorąc pod uwagę rzeczywistość historyczną w latach 1939-1945 na ziemiach polskich. Historycy, tak w Polsce, jak i żydowscy, są zgodni, że ta liczba 6500-6600 (...) jest tylko i wyłącznie wierzchołkiem góry lodowej zjawiska niepowtarzalnego w żadnej innej części Europy, okupowanej przez Niemcy" - powiedział historyk.
Prof. Jan Żaryn: Polaków w różny sposób ratujących Żydów - czy incydentalnie, czy bardziej trwale przez tygodnie, miesiące, a nawet lata - było co najmniej kilkaset tysięcy, a może nawet i milion, a może i więcej niż milion. To brzmi szokująco, ale dla historyków, zajmujących się tym tematem, to nie jest szok. Szokiem jest to, że te liczby nie są traktowane poważnie w świecie publicystycznym, w świecie edukacji, mediów.
"Polaków w różny sposób ratujących Żydów - czy incydentalnie, czy bardziej trwale przez tygodnie, miesiące, a nawet lata - było co najmniej kilkaset tysięcy, a może nawet i milion, a może i więcej niż milion. To brzmi szokująco, ale dla historyków, zajmujących się tym tematem, to nie jest szok. Szokiem jest to, że te liczby nie są traktowane poważnie w świecie publicystycznym, w świecie edukacji, mediów" - dodał.
Żaryn wskazał, że oprócz pomocy udzielanej indywidualnie, przez jednostki, niesienie pomocy Żydom było "jednym z celów polskiego państwa". "Sądy specjalne Polskiego Państwa Podziemnego wydawały wyroki na szmalcowników, czyli na ten margines haniebny narodu polskiego, którzy próbowali żywić się faktem istnienia Żydów poza gettem i mogli ich szantażować" - dodał.
Wieloletni dyrektor biblioteki Yad Vashem w Jerozolimie dr Robert Rozett ocenił, że fakt, iż aż tak wielu Polaków znalazło się wśród Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, wynika m.in. z tego, że to w Polsce żyła ponad jedna trzecia Żydów, którzy znaleźli się pod niemiecką okupacją. "Bardzo uważałbym ze zbytnim idealizowaniem tego obrazu" - powiedział Rozett. "Ratujący Żydów byli jasnymi punkcikami w ciemności. Byli niezwykle ważni, ale musimy zachować właściwe proporcje" - dodał, przypominają, że oprócz ludzi ratujących Żydów, byli też tacy, którzy ich mordowali.
"Polska ma dziś bardzo dobre badania naukowe. I wiemy, co sąsiedzi byli w stanie wyrządzić sąsiadom. Najbardziej znanym przykładem jest Jedwabne" - powiedział, wskazując, że podobne rzeczy działy się w innych okupowanych przez Niemców krajach.
Z kolei dyrektor Instytutu Transatlantyckiego Amerykańskiego Kongresu Żydów David Schwammenthal wykorzystał swoje wystąpienie, by przestrzec przed odradzaniem się antysemityzmu w Europie wśród skrajnych ugrupowań lewicowych, prawicowych, ale także - jak powiedział - wśród członków społeczności imigrantów. "Pamięć o ofiarach Holokaustu nie powinna być oderwana od uświadomienia sobie współczesnych zagrożeń" - ocenił.
Skrytykował on - jak się wyraził - "politykę ustępstw" wobec Iranu, którego władze otwarcie wzywają do zniszczenia państwa izraelskiego i negują Holokaust. "Przywódcy długo ignorowali narastanie antysemityzmu na naszym kontynencie" - ocenił Schwammenthal.
We wtorkowej konferencji uczestniczyli również prof. Grzegorz Berendt z Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku, koordynator projektu "Katolicy dla Żydów" Artur Rytel-Andrianik oraz historyk z Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej Łukasz Chrobak. (PAP)
awi/ mmp/ ap/ je/