Szef niemieckiego urzędu w Ludwigsburgu zajmującego się ściganiem zbrodniarzy nazistowskich, Kurt Schrimm, powiedział w poniedziałek PAP, że zapowiedziane śledztwo może objąć oprócz strażników z KL Auschwitz-Birkenau także załogi innych obozów zagłady. "Sprawdzamy intensywnie pod tym kątem dokumenty dotyczące obozów zagłady - Sobiboru, Treblinki, Chełmna i Bełżca, a także częściowo Majdanka" - powiedział prokurator kierujący Urzędem Administracyjnego Sądownictwa Krajowego ds. Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu.
Kwerenda obejmuje wszystkie dawne sprawy sądowe dotyczące tych obozów, a także akta procesowe członków tzw. oddziałów operacyjnych (Einsatzgruppen) - wyjaśnił Schrimm, podkreślając, że jego urząd jest zdecydowany na kontynuację ścigania przestępców wojennych.
Powołane przez Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) oddziały operacyjne działały w czasie wojny z Polską i ZSRR na zapleczu Wehrmachtu, dokonując zbrodni na Żydach, przedstawicielach inteligencji, komunistach i innych przeciwnikach politycznych III Rzeszy.
"Sprawdzamy intensywnie pod tym kątem dokumenty dotyczące obozów zagłady - Sobiboru, Treblinki, Chełmna i Bełżca, a także częściowo Majdanka" - powiedział prokurator kierujący Urzędem Administracyjnego Sądownictwa Krajowego ds. Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu.
W rozmowie z PAP Schrimm potwierdził, że skieruje niebawem wnioski o wdrożenie śledztwa przeciwko grupie 50 byłych strażników niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Jak podkreślił, urząd w Ludwigsburgu dysponuje nazwiskami i informacjami dotyczącymi miejsca zamieszkania osób podejrzanych o pomoc w morderstwach dokonywanych w czasie wojny w niemieckich obozach. Domniemani podejrzani mieszkają na terenie całych Niemiec i mają po około 90 lat.
Schrimm uznał za precedens skazujący wyrok na strażnika obozu w Sobiborze Johna Demjaniuka, chociaż nie udowodniono mu popełnienia konkretnych zbrodni. "Wymordowanie milionów osób w obozach nie byłoby możliwe bez pomocy strażników" - wyjaśnił w wywiadzie dla telewizji ARD.
"Wyrok w sprawie Demjaniuka w 2011 roku wskazał nową drogę postępowania. Sędziowie w Monachium uznali, że strażników z obozu zagłady można skazać jako współuczestników morderstwa bez udowodnienia im indywidualnej zbrodni" - pisze w poniedziałek gazeta "Sueddeutsche Zeitung", dodając: "Ten wyrok otwiera śledczym nowe perspektywy w ściganiu nazistowskich przestępców".
Gazeta zauważa, że ten sposób myślenia jest z prawniczego punktu widzenia "zuchwały" i nie otrzymał dotychczas akceptacji ze strony najwyższej instancji sądowej. Sąd w Monachium skazał Demjaniuka w maju 2011 roku na pięć lat więzienia. Skazany zmarł w marcu 2012 roku, zanim Sąd Najwyższy rozpatrzył jego odwołanie od wyroku.
"Wymiar sprawiedliwości winny jest ofiarom podjęcie przynajmniej próby (ukarania sprawców). Długi czas, jaki upłynął (od popełnienia zbrodni), nie powinien odgrywać żadnej roli. Morderstwo nie ulega przedawnieniu" - czytamy w "SZ".
Urząd Administracyjnego Sądownictwa Krajowego ds. Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu powstał w 1958 roku. Od tego czasu wdrożył ponad 7 000 postępowań. Do 2010 roku w Niemczech skazano 6 500 nazistowskich przestępców, 169 z nich na kary dożywotniego więzienia.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ mc/ bk/