Oświęcimska prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa podczas tworzenia nowej wystawy w byłym niemieckim obozie Auschwitz i w sobotę odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie – dowiedziała się PAP od wiceszefa prokuratury Mariusza Słomki.
Postanowienie śledczych jest odpowiedzią na doniesienie, które w połowie maja br. złożył bielszczanin Jerzy Klistała. Zarzucał w nim władzom Muzeum Auschwitz, że urządzając wystawę mogły doprowadzić do dewastacji w zabytkowych pomieszczeniach. Dewastacja miała - jak twierdził - polegać na usunięciu z parteru bloku 11 prycz więźniarskich i pamiątek po więźniach policyjnych, którzy spędzili tam ostatnią noc przed egzekucją.
"W sobotę wydane zostało postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania ze względu na brak znamion czynu zabronionego. To była zmiana ekspozycji, która nie nosi cech przestępstwa" – powiedział prokurator Słomka.
Jerzy Klistała jest synem Jana Klistały, więźnia Auschwitz, rozstrzelanego w obozie w czerwcu 1943 r. Zginął tam także jego wuj.
Bielszczanin protestował przeciw nowej ekspozycji od momentu, gdy zapadła decyzja o jej tworzeniu. Wysłał listy m.in. do premiera Mateusza Morawickiego oraz wicepremiera i ministra kultury prof. Piotr Glińskiego. Podobnie jak w doniesieniu zarzucał w nich władzom muzeum m.in. "dewastację miejsc pamięci". Zapowiadał, że jeżeli prycze zostaną przeniesione z sali na parterze, w której ostatnią noc życia spędził jego ojciec, to będzie przed sądem "dochodził kary dla dewastatorów tych eksponatów, włącznie z zaangażowaniem w ten problem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu".
Niemcy przywozili więźniów policyjnych do obozu od lata 1942 r., najczęściej z więzienia śledczego w Mysłowicach. Byli to niemal wyłącznie Polacy. W salach na parterze bloku 11 oczekiwali na posiedzenie sądu doraźnego. Ok. 95 proc. z nich zostało skazanych na śmierć i rozstrzelanych przed Ścianą Straceń lub w krematoriach w Auschwitz II-Birkenau. Liczba ofiar jest szacowana na ponad 3 tys. Ginęli w ten sposób nie tylko mężczyźni, ale także kobiety i dzieci.
Gdy Muzeum tworzyło wystawę jego rzecznik Bartosz Bartyzel podkreślał, że nie ma mowy o dewastacji jakichkolwiek śladów po polskich więźniach skazanych na śmierć. "Ślady te nie są dewastowane, ale pieczołowicie zabezpieczane po to, aby odwiedzający mogli je obejrzeć" - mówił. Zaznaczył też, że prycze zostały przeniesione do poobozowych bloków 2 i 3. Zachowały się tam wnętrza w stanie niemal nienaruszonym od czasu wyzwolenia obozu.
Ekspozycja, która przybliża zagadnienie ruchu oporu w niemieckim KL Auschwitz, została otwarta 14 czerwca br. w dwóch salach na parterze poobozowego bloku 11. Wydarzenie było częścią obchodów przypadającej tego dnia 78. rocznicy pierwszej deportacji Polaków do obozu.
Wystawę stanowi ponad 20 plansz, które nie ingerują w przestrzeń sal. Składa się z dwóch części. Pierwsza ukazuje działania podejmowane przez polskich więźniów od początku istnienia obozu. Przybliża m.in. utworzony przez rtm. Witolda Pileckiego Związek Organizacji Wojskowej. Zwiedzający poznają też historię innych komórek konspiracyjnych, które tworzyli reprezentanci różnych środowisk politycznych, m.in. socjaliści i narodowcy. Ukazuje represje, jakie Niemcy stosowali wobec członków ruchu oporu. Wielu z nich zostało rozstrzelanych przed Ścianą Straceń na dziedzińcu bloku 11.
Druga część przybliża organizacje tworzone w Auschwitz przez więźniów z innych krajów. Odrębne struktury tworzyli m.in. sowieccy jeńcy wojenni, Czesi, czy Francuzi. W maju 1943 r. międzynarodowe środowiska lewicowe utworzyły Grupę Bojową Oświęcim, która w połowie 1944 r. porozumiała się z polską konspiracją, tworząc wspólną Radę Wojskową Oświęcim. Mowa jest też o konspiracji stworzonej przez więźniów Sonderkommando, przede wszystkim Żydom zmuszonym przez esesmanów do obsługi urządzeń zagłady.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pś/