Ofiary zamachu majowego z 1926 r. muszą zostać upamiętnione. 90 lat od wydarzeń, które sprawiły, że "krew bratnia się polała", trzeba wspólnym wysiłkiem zbudować pomnik tym, którzy zginęli walcząc o demokratyczne państwo - mówił w czwartek prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
"Polskie Stronnictwo Ludowe wzywa wszystkich do upamiętnienia ofiar przewrotu majowego, nie tylko w postaci złożenia kwitów, konferencji historycznych, ale też musimy wspólnym wysiłkiem wreszcie po 90 latach zbudować pomnik ofiarom zbrodni; tym, którzy zginęli walcząc o demokratyczne państwo prawne" - powiedział szef ludowców po złożeniu wieńca po pomnikiem Wincentego Witosa w Warszawie.
"PSL wzywa wszystkich w całej Polsce do uczczenia chwilą ciszy ofiar zamachu majowego, wzywa wszystkich, którzy są zwolennikami państwa demokratycznego, żeby wznieśli pomnik ofiar zamachu majowego" - dodał lider ludowców.
Jak zaznaczył, obecnie mało mówi się o tragicznych wydarzeniach sprzed 90 lat, które spowodowały, że "krew bratnia się polała, że Polacy strzelali do Polaków". "Nic nie słyszymy o upamiętnieniu ofiar, o zachowaniu ludowców - premiera Wincentego Witosa, marszałka Sejmu Macieja Rataja, prezydenta Stanisława Wojciechowskiego" - mówił.
Podkreślił, że zarówno Witos, jak i Wojciechowski potrafili się wznieść ponad własne ambicje i interes swej partii i zrezygnowali z zajmowanych funkcji, by powstrzymać dalszy rozlew krwi i nie dopuścić do tego, by wojna domowa nie ogarnęła całego kraju. "Dziś trzeba Polsce takich patriotów; dziś trzeba wracać do tej historii i czerpać z niej naukę, bo niewybaczalne jest niewyciąganie wniosków z historii. Analogii do dnia dzisiejszego mamy bardzo wiele" - mówił lider ludowców.
Zaznaczył,, że przewrót majowy sprawił, że "droga do demokracji parlamentarnej została szybko przerwana" a Polska nie wykorzystała swoich szans rozwojowych. "Polska demokracja budowana od 1919 roku (...) została narażona na zamach stanu, pucz wojskowy, który zahamował przemiany demokratyczne, zniszczył konstytucję z 1921 roku, która była najbardziej demokratyczna w ówczesnej Europie" - mówił lider ludowców.
Podkreślił, że przewrót majowy pochłonął 379 ofiar, było też blisko tysiąc rannych. "Mówimy o bohaterach, obrońcach ojczyzny, ale trzeba też wspomnieć zwykłe warszawskie rodziny, które straciły swoich synów i córki, które straciły dobrych Polaków" - zaznaczył. Jak dodał, tych wszystkich doświadczeń nie można zapomnieć.
"Dzisiaj wielu chce przejść obojętnie. Nie chciano przyjąć i wciąż nie jest przyjęta nasza uchwała (dotycząca uczczenia ofiar przewrotu majowego - PAP), nie ma nad nią dyskusji, komisja nie chce nad nią pracować, marszałek Sejmu nie chciał jej wnieść pod obrady" - mówił Kosiniak-Kamysz.
Podkreślił, że "jest niedopuszczalne, aby była tylko jedna prawda historyczna, ta, która jest dzisiaj wygodna". "Historia wymaga szacunku dla różnych postaci, ale wymaga też prawdy, a tej prawdy historycznej dzisiaj w Polsce brakuje, szczególnie o Polsce sanacyjnej" - powiedział prezes PSL.
W czwartek rano, tuż po wznowieniu obrad Sejmu, poseł PSL Piotr Zgorzelski złożył wniosek o uczczenie minutą ciszy 379 ofiar zamachu majowego. Prowadząca obrady wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska wstała a wraz z nią obecni na sali posłowie. Po chwili jednak Kidawa-Błońska zaznaczyła, że wnioski tego typu powinny być najpierw przedkładane do Prezydium Sejmu. "Trochę nas pan zaskoczył. Lepiej, żeby cały Sejm się tą sprawą zajął. Przekaże tę sprawę na Prezydium Sejmu do pana marszałka" - powiedziała Kidawa-Błońska.
12 maja 1926 r. marszałek Józef Piłsudski na czele wiernych mu oddziałów podjął marsz na Warszawę, który przeszedł do historii jako "zamach majowy". Jego wynikiem było ustąpienie prezydenta Stanisława Wojciechowskiego i dymisja premiera Wincentego Witosa. W wyniku trwających trzy dni walk zginęło 379 osób, wśród nich 164 cywilów. (PAP)
mzk/ as/