Reakcja polskiej opinii publicznej ws. projektu uchwały, który mówi o "ludobójstwie Ukraińców" przez państwo polskie, wskazuje, jak bardzo Polacy są uwrażliwieni na próby fałszowania historii relacji polsko–ukraińskich w XX wieku - podkreśla Reduta Dobrego Imienia.
Pełna nazwa zarejestrowanego w środę dokumentu brzmi: „Projekt uchwały o upamiętnieniu ofiar ludobójstwa, dokonanego przez państwo polskie na Ukraińcach w latach 1919-1951”. Tekst projektu uchwały ukazał się w czwartek na facebookowym profilu niezrzeszonego deputowanego do ukraińskiej Rady Najwyższej Ołeha Musija, który wcześniej zarejestrował go w parlamencie.
Dział Dokumentacji i Analiz Reduty Dobrego Imienia przygotował raport na temat wydarzenia, które - jak podkreślono - "poruszyło polską opinię publiczną – złożenia w ukraińskiej Radzie Najwyższej projektu uchwały o uczczeniu ofiar +polskiego ludobójstwa w latach 1919-1951+”.
"Reakcja polskiej opinii publicznej na tę kuriozalną sprawę wskazuje, jak bardzo Polacy są uwrażliwieni na próby fałszowania historii relacji polsko–ukraińskich w XX wieku" - podkreśla RDI w informacji zamieszczonej na swojej stronie internetowej.
"Jak wynika z naszego raportu, motywy działania ukraińskiego posła Ołeha Musija, który jest autorem projektu uchwały, mogą być dwojakiego rodzaju – albo atakuje on Polskę, ponieważ chce wyprzedzająco zatrzeć różnice pomiędzy ofiarami a katami. Lecz równie prawdopodobnym motywem może być chęć zaistnienia publicznego i wspięcia się wyżej w hierarchii ukraińskich radykałów" - czytamy. Reduta zapowiada, że niedługo "podejmie kroki adekwatne do sytuacji".
Według raportu Działu Dokumentacji i Analiz, "jedną z możliwych przyczyn wystąpienia strony ukraińskiej jest nie tylko przełom w stosunku do Rzezi Wołyńskiej ze strony polskiego Sejmu, ale i zbliżająca się emisja filmu +Wołyń+ Wojciecha Smarzowskiego".
Według raportu Działu Dokumentacji i Analiz Reduty Dobrego Imienia, "jedną z możliwych przyczyn wystąpienia strony ukraińskiej jest nie tylko przełom w stosunku do Rzezi Wołyńskiej ze strony polskiego Sejmu, ale i zbliżająca się emisja filmu +Wołyń+ Wojciecha Smarzowskiego".
"Tego typu zatem absurdalne oskarżenie Polski i Polaków może być formą ataku wyprzedzającego, mającego na celu zatarcie granicy między ofiarami a sprawcami, aby w ten sposób wywołać dezorientację w międzynarodowej opinii publicznej" - podkreślono w raporcie.
Zaznaczono w nim, że "równocześnie trzeba zwrócić uwagę, że w opinii znawców tematów ukraińskich Musij znajduje się na całkowitym marginesie politycznym Ukrainy". Jak podkreślono w raporcie, obecnie trwają wakacje parlamentarne, projekt uchwały został złożony, a najwcześniejsze działania w tej sprawie mogą się zdarzyć dopiero we wrześniu.
W ocenie Działu Dokumentacji i Analiz "najbardziej prawdopodobne motywy działania składającego projekt uchwały jest chęć zaistnienia w obiegu publicznym zwrócenia na siebie uwagi, a także wspięcia się wyżej w hierarchii ukraińskich radykałów". "Dzieje się to kosztem stosunków polsko ukraińskich. W takiej sytuacji należy przedsięwziąć adekwatne kroki" - podkreślono w raporcie.
Zarejestrowany w środę w ukraińskim parlamencie projekt uchwały mówi m.in. o "polonizacji, kolonizacji, pacyfikacji i fizycznym wyniszczaniu Ukraińców", a także o "okrutnych masowych zabójstwach ukraińskich cywilów zamieszkujących Galicję Wschodnią, Wołyń i Zakerzonie" (ziemie leżące na zachód od tzw. linii Curzona), które to zjawiska autor uznaje za "treść realnej, antyukraińskiej" polityki państwowej Polski.
W dokumencie zaznaczono, że "Ukraińcy walczyli o wolność na swojej własnej ziemi, Polacy zaś walczyli o cudzą własność". Podkreślono w nim także, że nieznana jest dokładna liczba ofiar tych wydarzeń, jednak "pamięć o nich wymaga hołdu również w czasach współczesnych".
Zgodnie z tekstem proponowanej uchwały Rada Najwyższa Ukrainy ustanowiłaby ponadto "Dzień pamięci Ukraińców - ofiar ludobójstwa dokonanego przez Państwo Polskie w latach 1919-1951", który ma być obchodzony 24 marca.
W końcowej części dokumentu podkreśla się, że historia nie powinna mieć wpływu na współpracę między Ukrainą a Polską w czasach współczesnych. "Rada Najwyższa wyraża Polsce wdzięczność za wspieranie Ukrainy w jej walce z agresją zewnętrzną. Wolna Ukraina i Wolna Polska to dziś realność. Jesteśmy wolni i jesteśmy razem!" – napisano.
Projekt uchwały został przekazany do rozpatrzenia m.in. szefom komisji: kultury, praw człowieka i mniejszości narodowych, integracji europejskiej i budżetowej w Radzie Najwyższej Ukrainy. Jeśli jej tekst zostanie przez te komisje zaakceptowany, do głosowania nad nim dojdzie nie wcześniej niż we wrześniu.
22 lipca polski Sejm przyjął uchwałę, która głosi, że ofiary zbrodni popełnionych w latach 40. przez ukraińskich nacjonalistów nie zostały należycie upamiętnione, a masowe mordy nie zostały nazwane, zgodnie z prawdą historyczną, ludobójstwem. Wyrażono w niej zarazem szacunek Ukraińcom, którzy ratowali Polaków.
Na mocy uchwały Sejm ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. W uchwale oddano hołd "wszystkim obywatelom II Rzeczypospolitej bestialsko pomordowanym przez ukraińskich nacjonalistów".
Uchwała spotkała się z negatywnym odbiorem na Ukrainie. Prezydent Petro Poroszenko wyraził wówczas opinię, że dokument będzie wykorzystywany do spekulacji politycznych. Uznał także, że w stosunkach między Ukrainą a Polską należy powrócić do głoszonego przez papieża Jana Pawła II przykazania "przebaczamy i prosimy o wybaczenie".
Borys Tarasiuk, b. szef MSZ Ukrainy, a obecnie poseł, oświadczył wtedy, że w związku z przyjęciem uchwały rezygnuje z funkcji szefa międzyparlamentarnej grupy ds. współpracy z Polską. Oceniał jednocześnie, że uchwała oznacza, iż polskie władze "podkładają ładunek wybuchowy" w stosunkach między Kijowem a Warszawą i oświadczył, że jest to przejaw terytorialnych roszczeń Polski wobec Ukrainy.
Stanowisko ws. sejmowej uchwały zajęła wówczas także ukraińska dyplomacja. Wiceminister spraw zagranicznych Wołodymyr Prystajko oświadczył, że jest na nią jeszcze za wcześnie, a historia konfliktu polsko-ukraińskiego z lat drugiej wojny światowej wymaga dogłębnych badań. „Oczekuję, że nasi deputowani zareagują na decyzję polskich kolegów" – mówił wiceminister. (PAP)
par/ jbr/