Clive Derby-Lewis, skazany na dożywocie za dokonanie wraz z polskim emigrantem Januszem Walusiem najgroźniejszego mordu politycznego w historii Republiki Południowej Afryki, umarł w czwartek na raka. Miał 80 lat.
Derby-Lewis, działacz południowoafrykańskiej białej prawicy sprzeciwiającej się demontażowi apartheidu, został wraz z Walusiem uznany za współwinnego zabójstwa Chrisa Haniego - przywódcy Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej i jednego z czołowych przywódców Afrykańskiego Kongresu Narodowego walczącego z panującym w RPA ustrojem dyskryminacji rasowej.
Południowoafrykański sąd uznał, że Derby-Lewis był pomysłodawcą zamachu z kwietnia 1993 r., który miał storpedować rozmowy południowoafrykańskiego "okrągłego stołu" i wywołać wojnę domową w RPA. Zabójstwa Haniego dokonał zaś zaprzyjaźniony z nim Waluś.
Obaj zostali aresztowani i skazani na śmierć. Ponieważ w 1990 r. w RPA wprowadzono moratorium na wykonywanie wyroków śmierci, a w 1995 r. w ogóle tę karę zniesiono, zasądzony Walusiowi i Derby-Lewisowi wyrok zamieniono na dożywotnie więzienie. W 1997 r. obaj stanęli przed Komisją Prawdy i Pojednania, która w zamian za ujawnienie całej prawdy o politycznych zbrodniach popełnionych w czasach apartheidu, za wyrażenie skruchy i chęci przyczynienia się do pojednania narodowego w RPA mogła ułaskawiać skazanych na mocy zasądzonych już wyroków. Komisja Prawdy uznała jednak, że ani Waluś, ani Derby-Lewis nie spełnili tych warunków.
W czerwcu zeszłego roku, po odsiedzeniu 22 lat więzienia, Derby-Lewis został zwolniony ze względu na zły stan zdrowia. W marcu południowoafrykański sąd nakazał także zwolnienie z więzienia 63-letniego Walusia. Południowoafrykański rząd złożył apelację od tego wyroku.
Wojciech Jagielski (PAP)
wjg/ ulb/ mal/