Czwartkowe Światowe Forum Holokaustu "Pamiętając o Holokauście, walcząc z antysemityzmem" w Jerozolimie, nie ma znaczenia naukowego ani edukacyjnego, ale wyłącznie deklaratywne – mówi PAP wicenaczelny izraelskiej gazety "Jedijot Achronot" Sewer Plocker.
Hasło, pod którym organizowane jest to forum, „jest ogólną deklaracją międzynarodową o walce z antysemityzmem” – wskazuje publicysta. „Moim zdaniem, gdyby nie było teraz tej narastającej fali antysemityzmu na Zachodzie, prawdopodobnie tego forum by nie było" – dodaje. Światowe Fora Holokaustu odbywały się dotąd nieregularnie: w 2005 r. w Krakowie i Auschwitz, rok później w kijowskim Babim Jarze, znów w Krakowie w 2010 r. i w byłym obozie koncentracyjnym w Terezinie w Czechach w 2015 r. W czwartek Forum po raz pierwszy zbierze się w Jerozolimie.
Jego współorganizator, Fundacja Światowego Forum Holokaustu, utrzymuje, że ma ono za zadanie skupienie się na stworzeniu „globalnego sojuszu” do walki z narastającym obecnie antysemityzmem na świecie.
Na początku ub.r. izraelscy badacze informowali, że w 2018 roku znacznie wzrosła liczba gwałtownych ataków na Żydów - w wyniku aktów antysemickich zginęła największa od kilkudziesięciu lat zgłoszona liczba Żydów. Według nich doprowadziło to do - jak to ujęli - "rosnącego poczucia zagrożenia" wśród społeczności żydowskich na całym świecie.
Naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie odnotowali prawie 400 ataków antysemickich na całym świecie, przy czym ponad jedna czwarta najpoważniejszych przypadków przemocy miała miejsce w Stanach Zjednoczonych. "Tak, ale trzeba tu zaznaczyć, że w USA żyje największa społeczność żydowska, więc trzeba te dane odnosić do wielkości państwa i liczebności Żydów" – zastrzega Plocker.
Według niego "trudno jest jednoznacznie stwierdzić", jakie względy przeważyły, że prezydent Andrzej Duda nie zabierze głosu na Forum, gdzie będzie ponad 40 szefów państw i rządów z całego świata.
"Oficjalnie dlatego, że głos mają zabierać tylko przywódcy wielkich mocarstw, które brały udział w II wojnie światowej - Rosja, USA, Wielka Brytania, Francja oraz Niemcy. A nieoficjalnie dlatego, że stosunki między Polską a Izraelem nie są dzisiaj najlepsze” – ocenia Plocker.
„Ale też dlatego – jak dodaje - że organizatorzy tego spotkania nie chcieli w żaden sposób brać udziału w sporze historycznym między Polską a Rosją”. „To chyba był ten trzeci i być może najważniejszy powód, dla którego prezydent Duda nie otrzymał możliwości wygłoszenia przemówienia. Polski prezydent wyciągnął z tego wnioski i w odróżnieniu od prezydentów i premierów bardzo wielu innych państw postanowił nie przyjeżdżać” – zauważył.
Na Forum zatytułowanym "Pamiętając o Holokauście, walcząc z antysemityzmem" głos zabierze czterech przywódców reprezentujących zwycięskie kraje II wojny światowej: prezydent Rosji Władimir Putin, wiceprezydent USA Mike Pence, prezydent Francji Emmanuel Macron i brytyjski książę Karol. W imieniu państw sprawców głos zabierze prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier.
Izraelski dziennik "Haarec" pisał, że decyzję o wyrażeniu zgody na wystąpienie prezydenta Rosji można postrzegać jako opowiedzenie się Yad Vashem i rządu Izraela po stronie Putina i jego wersji historii.
„Ja uważam, że nie chodzi tak bardzo o przyjazd Putina, ale o popsute stosunki między rządem Polski i Izraela, a konkretnie między szefem izraelskiego MSZ Israelem Kacem a polskim rządem. Putinowi należy się to, co mu się należy (za to, co mówi i robi na arenie międzynarodowej - PAP), ale w tej sprawie nie miał żadnego udziału” – stwierdził publicysta w rozmowie z PAP.
Forum odbywa się pod auspicjami prezydenta Izraela Reuwena Riwlina, który również na nim wystąpi.
W niedawnym artykule na łamach "Jedijot Achronot" Plocker napisał, że polski prezydent powinien zabrać głos w Yad Vashem, a ruch w tej kwestii był właśnie po stronie prezydenta Riwlina. "Przy wszelkich zastrzeżeniach wobec obecnego polskiego rządu byłoby logiczne i sprawiedliwe, aby polski przywódca miał możliwość zabrania głosu w trakcie uroczystości i nie powinno mu się tego odmawiać, używając argumentów organizacyjnych" - napisał Plocker.
Według niego w związku z nieobecnością Dudy na uroczystości w Yad Vashem "powstała bardzo niezręczna sytuacja, którą powinno się naprawić". "Trzeba pamiętać, że prawdziwy powód chęci przemawiania polskiego prezydenta związany jest z rażącym atakiem prezydenta Putina na Polskę i przedstawieniem jej jako odpowiedzialnej za wybuch II wojny światowej". Plocker zauważył, że "nie można zaprzeczyć istnieniu oficjalnego antysemityzmu polskiego rządu w latach 1933-39". "Niemniej nie można podważać faktu, że Polska stała się ofiarą hitlerowskiej i sowieckiej agresji i że obie totalitarne potęgi miały zamiar wymazać państwo polskie z mapy Europy i zniewolić polski naród na potrzeby +niemieckiej przestrzeni życiowej+" – podkreślił w „JA”.
„Trudno mi wytłumaczyć, dlaczego Riwlin nie zrobił kroku w stronę (prezydenta Andrzeja - PAP) Dudy. Chociaż forum odbywa się pod jego auspicjami, to Riwlin nie jest jednak jego organizatorem ani nie finansuje go w żaden sposób, on je po prostu gości. I być może wydawało mu się, że to (tj. interwencja w sprawie zabrania głosu przez prezydenta Andrzeja Dudę - PAP) będzie niewłaściwe z jego strony – wskazuje Plocker. - Oczywiście miałem nadzieję, że (Riwlin) zainterweniuje i doprowadzi do jakiegoś rozsądnego rozwiązania, ale nic z tego nie wyszło".
Według publicysty „inicjatorem tego forum był minister Kac”, który swoją wypowiedzią z zeszłego roku o tym, że Polacy "wyssali antysemityzm z mlekiem matki", zaognił stosunki Izraela z Polską. Po tych słowach polski MSZ wezwał ambasador Izraela, a premier Mateusz Morawiecki ogłosił rezygnację Polski z udziału w szczycie Grupy Wyszehradzkiej, który miał odbyć się w Izraelu. Ostatecznie szczyt ten został odwołany.
W forum w Jerozolimie będzie brał udział również premier Benjamin Netanjahu. „Dla niego to jest bardzo ważne, głównie z powodu polityki wewnętrznej - w Izraelu zbliżają się wybory parlamentarne, Netanjahu uważa się przede wszystkim za premiera, który jest wybitnym międzynarodowym politykiem. I to mu świetnie służy, że do Izraela przyjeżdża tyle głów państw. To jest swego rodzaju, z jego punktu widzenia, wotum zaufania dla polityki zagranicznej Izraela (...) Gdyby Netanjahu uważał to forum za zbyteczne, to by go nie było" – tłumaczy PAP wicenaczelny wydawanego w Tel Awiwie "Jedijot Achronot".
Z Jerozolimy Karolina Cygonek (PAP)
cyk/ akl/ kgod/