17.01.2011. Warszawa (PAP) - Szlachetny człowiek, który całe swoje życie poświęcił służbie Polsce - mówili o Ryszardzie Kaczorowskim, ostatnim prezydencie RP na uchodźstwie, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem uczestnicy poniedziałkowego spotkania poświęconego jego pamięci. Zorganizowały je wspólnie w Warszawie: Klub Historyczny im. gen. Stefana Roweckiego "Grota", Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (ROPWiM) oraz Instytut Pamięci Narodowej.
"Był on autentycznym dyspozytariuszem idei Polski odrodzonej, nie tylko z racji sprawowanego urzędu, ale w niemniejszym stopniu z powodu niezłomnej postawy oraz szlachetności własnego charakteru" - ocenił Komorowski w liście, który w jego imieniu odczytał Waldemar Strzałkowski z Kancelarii Prezydenta RP. "Przedwojenny instruktor harcerstwa, uczestnik konspiracji i więzień sowieckich łagrów, żołnierz armii Andersa, wreszcie - polityczny emigrant, we wszystkich podejmowanych działaniach miał (...) na względzie (...) przede wszystkim pożytek bliźnich i ojczyzny" - napisał o Ryszardzie Kaczorowskim prezydent Komorowski.
Ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie wspominał też sekretarz generalny ROPWiM Andrzej Krzysztof Kunert. "Pan prezydent Kaczorowski urodził się niemal idealnie w pierwszą rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach. Urodził się w listopadzie 1919 r. Należał do pierwszego pokolenia urodzonych w wolnej, niepodległej Najjaśniejszej, (...) pokolenia Szarych Szeregów, Armii Krajowej, młodych żołnierzy polskiego państwa podziemnego, które to pokolenie, ledwie 21 lat po odzyskaniu wymarzonej niepodległości, musiało znów o nią się bić" - mówił Kunert.
Wspominając służbę Kaczorowskiego na rzecz ojczyzny, rozpoczął od czasów jego działalności w harcerstwie. "Prezydent Kaczorowski złożył przyrzeczenie harcerskie w 1933 r. Zawierało słowa +mam szczerą wolę całe życie pełnić służbę Bogu i Polsce+. Ta służba była od pierwszego momentu, a miał on wtedy 14 lat, czymś absolutnie dominującym w życiu Ryszarda Kaczorowskiego" - mówił sekretarz generalny Rady. Opowiadał o działalności Kaczorowskiego w Szarych Szeregach - których struktury współtworzył on na terenie Białegostoku, o aresztowaniu go przez NKWD, o skazaniu na wyrok śmierci, zamianie kary na 10 lat łagrów, którą to karę Kaczorowski odbywał nad Kołymą w kopalni złota Duskanja, nazywanej Doliną Śmierci.
Mówił też m.in. o tym, jak Kaczorowski zasilił w 1942 r. szeregi armii Andersa; o tym, że jako żołnierz 2. Korpusu w Batalionie Łączności 3. Dywizji Strzelców Karpackich walczył w kampanii włoskiej, pełniąc podczas bitwy pod Monte Cassino funkcję dowódcy ośrodka łączności 2. Brygady Strzelców Karpackich. Opowiadał o tym, jak w 1986 r. powierzono Kaczorowskiemu stanowisko ministra ds. krajowych w polskim rządzie na uchodźstwie i jak w 1989 r. został zaprzysiężony na urząd prezydenta na uchodźstwie.
Głos zabrał także pełniący obowiązki kierownika Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Stanisław Ciechanowski.
"Pan prezydent był uosobieniem majestatu II Rzeczypospolitej. Na każdym kroku przypominał młodym pokoleniom, co oznaczało państwo niepodległe i suwerenne, przypominał, że albo Polska jest suwerenna albo nie jest i nie ma żadnych stanów pośrednich. (...) Otaczał go wielki szacunek" - wspominał Ciechanowski. Mówił też o stosunku Kaczorowskiego do polskiej rzeczywistości, "często krytycznym, ale życzliwym". "Zdając sobie sprawę z pewnych zjawisk, które niekoniecznie były pożądane, prezydent Kaczorowski potrafił uśmiechem, humorem, czasami perswazją, a czasem mocnym słowem pokazać, którędy droga. Tego nie zapomnimy. To był naprawdę wielki człowiek" - powiedział Ciechanowski.(PAP)
jp/ ls/