Zwycięstwem zdrowego rozsądku nazwał w sobotę szef MSZ Ukrainy Pawło Klimkin decyzję prokuratora IPN w Lublinie o odmowie wszczęcia śledztwa ws. wypowiedzi prezesa Towarzystwa Ukraińskiego Grzegorza Kuprianowicza w Sahryniu.
Klimkin oświadczył jednocześnie, że sprawa wywołuje w nim mieszane uczucia, gdyż w Polsce nadal obowiązuje nowela ustawy o IPN, pozwalająca na ściganie za zaprzeczanie zbrodniom nacjonalistów ukraińskich.
„To, co zrobił Instytut Pamięci Narodowej Polski, ma dla niego (tj. Kuprianowicza - PAP) osobiście bardzo duże znaczenie z ludzkiego punktu widzenia. Jest to właściwie zwycięstwo ludzkiego rozsądku” - napisał ukraiński minister na Facebooku.
„Jednak podstawy, istnienie takiego ustawodawstwa, zmiany w ustawie IPN, pozostają. Jest to przestrzeń dla manipulacji, przestrzeń do ataków na wolność słowa i swobodę myśli” - dodał.
Klimkin uznał, że konieczna jest dalsza praca na tym polu, gdyż - jak oświadczył - „to ustawodawstwo jest bardzo niekorzystne dla wszystkich, lecz przede wszystkim dla Polski i Polaków”.
Sprawa Kuprianowicza związana jest z jego wypowiedzią z 8 lipca w Sahryniu na Lubelszczyźnie podczas uroczystości upamiętniających Ukraińców pomordowanych tam w akcji polskiego podziemia. 10 marca 1944 r. oddziały Armii Krajowej uderzyły na tę zasiedloną głównie przez Ukraińców wieś, paląc ją i zabijając jej mieszkańców, w tym kobiety i dzieci. Według różnych szacunków w Sahryniu zginęło wówczas od 200 do 800 osób. W uroczystości na cmentarzu w Sahryniu uczestniczył prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.
Kuprianowicz powiedział wtedy, że w Sahryniu zginęli obywatele Rzeczpospolitej i że „ta zbrodnia przeciwko ludzkości popełniona została przez członków narodu polskiego – partyzantów Armii Krajowej będących żołnierzami Polskiego Państwa Podziemnego”.
22 sierpnia naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie prokurator Jacek Nowakowski oświadczył, że po analizie przemówienia Kuprianowicza stwierdzono, iż „nie zawierało ono treści, które mogłyby wyczerpać ustawowe znamiona czynu z art. 55 ustawy o IPN” .
Art. 55 ustawy o IPN, w połączeniu z art. 1 mówi, że ten, kto publicznie wbrew faktom zaprzecza zbrodniom nacjonalistów ukraińskich, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat trzech.
IPN poinformował, że zawiadomienie w tej sprawie złożył wojewoda lubelski Przemysław Czarnek, który wskazywał, że przypisanie przez Kuprianowicza odpowiedzialności za wydarzenia w Sahryniu w 1944 r. członkom narodu polskiego i pomijanie zbrodni ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej wyraża dążenie do „rozproszenia odpowiedzialności i odwrócenia uwagi, a w konsekwencji do zaprzeczenia zbrodniom ukraińskich nacjonalistów”.
Prokurator Nowakowski - jak podano w komunikacie IPN - w uzasadnieniu swojej decyzji zaznaczył jednak, że Kuprianowicz w swoim przemówieniu „skupił się wyłącznie na wydarzeniach w Sahryniu i ofiarach ukraińskich”, a pominął „niewygodne” fakty „związane z rolą, jaką odgrywał Sahryń w zbrodniczej działalności UPA na tym terenie, stanowiąc bazę wypadową dla jej oddziałów”, a także „przemilczał zbrodnie popełnione przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej”.
„W tym kontekście prokurator podzielił stanowisko zawiadamiającego, że sposób przedstawienia przez Prezesa Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie wydarzeń w Sahryniu może prowadzić do zachwiania właściwych proporcji i w konsekwencji do relatywizowania oczywistej obecnie oceny popełnionej na Narodzie Polskim zbrodni ludobójstwa” – napisał Nowakowski.
Śledztwo w sprawie wypowiedzi Kuprianowicza prowadzi natomiast Prokuratura Okręgowa w Zamościu, która bada, czy nie doszło do przestępstwa znieważenia narodu polskiego, za co grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech. Na ten przepis kodeksu karnego wskazywał także w swoim zawiadomieniu wojewoda.
Klimkin wypowiadał się na ten temat już wcześniej. Krytykował wszczęcie śledztwa, które określił jako „wykorzystywanie mechanizmu sądowego do prześladowania jednego z głównych działaczy ukraińskiej społeczności w Polsce, który robi niezwykle dużo dla polsko-ukraińskiego pojednania historycznego”.
W ocenie Klimkina postępowanie przeciwko Kuprianowiczowi stało się możliwe po przyjęciu nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, która – jak oświadczył - wywołała ostrą krytykę na Ukrainie, w USA i Izraelu. „Niektórzy analitycy wyrażali nadzieję, że w związku z jej czysto propagandowym charakterem (...) ustawa nie będzie realizowana. Widzimy jednak, że minęło kilka miesięcy i już mamy precedens jej zastosowania. Nie może to nie wywoływać głębokiego zaniepokojenia" – ocenił Klimkin.
Minister przypuszcza, że śledztwo wobec Kuprianowicza, wszczęte na wniosek wojewody lubelskiego, to wynik dążeń „regionalnego polityka do zdobycia taniej popularności na podsycaniu skandalu międzynarodowego”. „Jestem jednak przekonany, że polskie społeczeństwo powinno zdecydowanie reagować na wszelkie podobne spekulacje” – napisał Klimkin.
Wojewoda lubelski w odpowiedzi na zarzuty Klimkina powiedział PAP, że broni „pamięci pomordowanych w wyniku ludobójstwa ukraińskiego 130 tys. Polaków i dobrego imienia Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i Polskiego Państwa Podziemnego”. Podkreślił, że Kuprianowicz przemawiał 8 lipca w Sahryniu, „nie w rocznicę bitwy sahryńskiej, tylko w rocznicę +krwawej niedzieli+, do której w ogóle się nie odniósł".
"Dla nas Ukraina jest partnerem, Ukraińcy są naszymi przyjaciółmi, współpracownikami, razem mieszkamy, żyjemy, przyjaźnimy się. Rozwój państwa ukraińskiego leży nam bardzo na sercu, ale nigdy nie pozwolimy na relatywizowanie historii. Przeciwstawianie się temu relatywizowaniu i przeciwstawianie się rozkwitowi banderyzmu na zachodniej Ukrainie nie jest żadnym prześladowaniem jakiegokolwiek Ukraińca” – mówił Czarnek.
Kuprianowicz w oświadczeniu przesłanym mediom pisał, że działania wojewody "mogą być odebrane nie tylko jako prowadzące do zaognienia stosunków polsko–ukraińskich, ale przede wszystkim jako próba zastraszania społeczności ukraińskiej regionu i uniemożliwienia przedstawiania przez mniejszość narodową własnego spojrzenia na historię”.
„Wojewoda dokonuje manipulacji moją wypowiedzią, a podnoszone przez niego zarzuty są kuriozalne i nie odnoszą się do treści mojego przemówienia” – napisał Kuprianowicz. Jego zdaniem trudniej będzie prowadzić dialog polsko-ukraiński, gdyż „decyzją wojewody lubelskiego został on właśnie przeniesiony do gabinetów prokuratorów i, być może, sal sądowych”.
Nazwanie przez Czarnka „hucpą” i „prowokacją” uroczystości w Sahryniu z udziałem prezydenta Ukrainy Kuprianowicz uważa za reakcję skandaliczną i niedopuszczalną. Zapowiedział, że zwróci się do premiera Mateusza Morawieckiego z pytaniem, czy wypowiedzi wojewody „wyrażają oficjalne stanowisko rządu” i czy działania Czarnka „są wyrazem realizacji polityki RP wobec mniejszości ukraińskiej”.
Kuprianowicz został w czerwcu powołany na stanowisko współprzewodniczącego Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych, która jest organem opiniodawczo-doradczym Prezesa Rady Ministrów.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ akl/ mok/