Niemiecki dziennik "Tagespiegel" w niedzielę krytykuje opór lewicowych elit w Niemczech przed uznaniem paktu Ribbentrop-Mołotow za ważny element europejskiej kultury pamięci, czego domagają się od dawna Polska i inne narody Europy Środkowej i Wschodniej. Autor materiału, emerytowany profesor polonistyki w Uniwersytecie Humboldtów w Berlinie Heinrich Olschowsky przypomina, że Parlament Europejski opowiedział się cztery lata temu za ustanowieniem ogólnoeuropejskiego dnia pamięci o dokumencie podpisanym 23 sierpnia 1939 roku przez III Rzeszę i Związek Sowiecki.
"W przeciwieństwie do Europy Środkowo-Wschodniej, w lewicowej kulturze pamięci w Niemczech pakt jest tematem tabu" - pisze niemiecki naukowiec, dodając, że w Niemczech ciągle jeszcze pokutuje przekonanie, że poglądów antyfaszystowskich nie da się pogodzić z krytyką stalinizmu. Olschowsky wskazuje na opinię wyrażoną przez znanego badacza Holokaustu Wolfganga Benza, którego zdaniem eksponowanie problematyki paktu może prowadzić do relatywizacji Holokaustu.
"W przeciwieństwie do Europy Środkowo-Wschodniej, w lewicowej kulturze pamięci w Niemczech pakt jest tematem tabu" - pisze prof. Olschowsky, dodając, że w Niemczech ciągle jeszcze pokutuje przekonanie, że poglądów antyfaszystowskich nie da się pogodzić z krytyką stalinizmu.
W czasach zimnej wojny Europa zachodnia zaakceptowała sowiecką interpretację II wojny światowej, pomijając skomplikowaną historię paktu Ribbentrop-Mołotow, a nawet masakrę w Katyniu. "Moralność i prawdę poświęcono na ołtarzu zasług Armii Czerwonej w pokonanie faszyzmu" - pisze Olschowsky.
"Konsekwencją tej postawy było zniknięcie losów Europy Środkowo-Wschodniej z politycznego i moralnego pola widzenia Zachodu" - czytamy w "Tagesspieglu". Wśród małych narodów położonych między Niemcami a ZSRR powstał syndrom "zapomnianych ofiar". Asymetria pamięci o "epoce ekstremizmów", dzieląca Europę zachodnią i wschodnią, trwa do dziś - pisze naukowiec.
Jego zdaniem przywrócenie pamięci o pakcie jest "kwestią historycznej sprawiedliwości". Doświadczenia mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej z czasów obu dyktatur (komunistycznej i hitlerowskiej) nie powinny być traktowane po macoszemu jako "peryferyjny ozdobnik", lecz powinny zostać włączone do europejskiego kanonu pamięci.
Olschowsky zauważa, że od lat 70. historia tej części Europy została zredukowana do historii Holokaustu, a wszystkie inne aspekty były pomijane. Motywem przewodnim zwolenników przypominania o pakcie nie jest chęć tworzenia konkurencyjnych pamięci, lecz dążenie wschodnich Europejczyków do tego, by ich historia była zrozumiana. W przeciwnym razie mieszkańcy tej części Europy musieliby nagiąć swoją zbiorową pamięć do wzorów interpretacyjnych obowiązujących w Niemczech i Rosji - pisze w konkluzji Heinrich Olschowsky.
Pakt o nieagresji podpisali w Moskwie, w obecności Stalina minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop i ludowy komisarz spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesław Mołotow. Tajny protokół dodatkowy, stanowiący integralną część dokumentu, przewidywał czwarty rozbiór Polski. Hitler uzyskał gwarancję neutralności ZSRR w konflikcie z Zachodem, co w sposób istotny ułatwiło mu atak na Polskę 1 września 1939 roku.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ jhp/ jbr/