Marsz upamiętniający Żołnierzy Wyklętych przeszedł w środę wieczorem ulicami Warszawy. Jego organizatorami były: Młodzież Wszechpolska, Obóz Narodowo-Radykalny oraz Stowarzyszenie Marsz Niepodległości.
Warszawski Marsz Żołnierzy Wyklętych wyruszył spod gmachu Aresztu Śledczego na Mokotowie, jego uczestnicy przeszli w stronę grobu nieznanego Żołnierza. Marsz zakończył się przy kościele Wizytek na Krakowskim Przedmieściu.
"Zbieramy się, aby upamiętnić bohaterów, aby pokazać że młode pokolenia Polaków pamiętają o ludziach, którzy byli w stanie poświęcić zdrowie i życie dla ojczyzny i narodu" - powiedział na konferencji prasowej poprzedzajacej marsz rzecznik Młodzieży Wszechpolskiej Mateusz Pławski.
"Liczymy, że gdybyśmy my znaleźli się w tak samo trudnej sytuacji, gdybyśmy znaleźli się w takim samym zagrożeniu, również tak samo dzielnie bylibyśmy w stanie za ojczyznę walczyć" – dodał. Według Pławskiego, dzięki środowisku narodowemu pamięć o polskich bohaterach m.in. o Żołnierzach Wyklętych jest nadal żywa. „Uważamy, że pamięć o tych, którzy są dla Polski zasłużeni jest rzeczą priorytetową” - podkreślił.
Pławski dodał, że młodzi ludzie chcą pamiętać i doceniają bohaterów. „Młodzi ludzie rozumieją, że tożsamość narodowa oparta m.in. na pamięci o takich ludziach jest warunkiem budowy silnego narodu i silnego społeczeństwa” - zaznaczył.
Rzecznik prasowy ONR Tomasz Kalinowski dodał, że marsz przypomina o tradycji. „Chcemy podkreślić, że te idee, które propagowali nasi ideowi poprzednicy, były zupełnie odmienne od wizji Polski, którą dzisiaj się propaguje" - powiedział. Ocenił, że obecnie „kult Żołnierzy Wyklętych jest spłaszczany”.
„Musimy przypominać o tym, że Żołnierze Wyklęci wcale nie walczyli o Polskę podzieloną, o Polskę podzieloną przez partie polityczne, o Polskę, która była przesiąknięta mentalnym liberalizmem, o Polskę, w której hańbi się krzyż i pluje na wiarę katolicką” - podkreślił Kalinowski.
Prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz mówił: „Jesteśmy szczęśliwi, że dzisiaj w całej Polsce, nie tylko w Warszawie, obchodzony jest dzień Żołnierzy Wyklętych”. Wyraził nadzieję, że „ideały, które przekazywali ci ludzie i których w jakiś sposób jesteśmy spadkobiercami będziemy wdrażali w życie”.
Prezes warszawskiej struktury MW Mateusz Marzoch powiedział, że w święto Żołnierzy Wyklętych przypominamy o tym co ci ludzie zrobili dla Polski. „W tym dniu warto również podkreślić, że nie możemy jedynie oddawać się czczeniu tych bohaterów, czy to w internecie, czy to przez takie marsze, ale musimy i chcemy namawiać ludzi młodych i starszych do aktywnego zaangażowania na rzecz naszego narodu” - wskazał.
Jak mówił, chciałby, żeby z roku na rok zaangażowanie wśród ludzi rosło. „Jeżeli my o siebie i o nasz naród nie zadbamy, nie zrobią tego za nas inni” - podkreślił Marzoch.
Przypadający 1 marca Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych ustanowił w 2011 r. parlament „w hołdzie Żołnierzom Wyklętym – bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienia dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu”.
Tego dnia w 1951 roku w więzieniu mokotowskim wykonano wyrok śmierci na siedmiu członkach IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”: Łukaszu Cieplińskim, Mieczysławie Kawalcu, Józefie Batorym, Adamie Lazarowiczu, Franciszku Błażeju, Karolu Chmielu i Józefie Rzepce – będących ostatnimi ogólnopolskimi koordynatorami „Wolność i Niezawisłość". (PAP)
kfk/ par/