Z okazji 150. rocznicy przyjęcia znoszącej niewolnictwo 13. poprawki do konstytucji USA prezydent Barack Obama wygłosił w środę mowę na Kapitolu, która została odebrana jako krytyka antymuzułmańskich nastrojów obecnych w kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa.
"Musimy pamiętać, że nasza wolność jest związana z wolnością innych, niezależnie od tego, jak wyglądają, skąd pochodzą, jakie mają nazwiska i w co wierzą" - apelował Obama do zgromadzonych, nagradzany owacjami na stojąco. "Jeśli nie uda nam się odrzucić fanatyzmu we wszystkich jego formach, zdradzimy wysiłki przeszłości" - kontynuował.
Prezydent mówił o konieczności dotrzymania obietnicy Deklaracji Niepodległości, że wszyscy ludzie są równi. Niewolnictwo określił grzechem pierwotnym i ostrzegł, że USA skażą się na nowe kajdany, jeśli będą ignorować tych, którzy są przedmiotem dyskryminacji i niesprawiedliwości.
"Musimy pamiętać, że nasza wolność jest związana z wolnością innych, niezależnie od tego, jak wyglądają, skąd pochodzą, jakie mają nazwiska i w co wierzą" - apelował prezydent Barack Obama do zgromadzonych, nagradzany owacjami na stojąco. "Jeśli nie uda nam się odrzucić fanatyzmu we wszystkich jego formach, zdradzimy wysiłki przeszłości" - kontynuował.
Sądząc po reakcji słuchających oraz mediów społecznościowych, słowa Obamy zostały odebrane jako silne nawiązanie do współczesności, a zwłaszcza antymuzułmańskich deklaracji faworyta w wyścigu o prezydencką nominację Republikanów Donalda Trumpa. Miliarder zaproponował w poniedziałek wprowadzenie "całkowitego zakazu wjazdu do USA dla muzułmanów", zarówno dla imigrantów, jak i turystów, jako sposób, by chronić USA przed "straszliwymi atakami ze strony ludzi, którzy wierzą w dżihad".
Znany z antyimigracyjnych poglądów Trump już wcześniej proponował wstrzymanie programu przyjmowania uchodźców z Syrii do USA oraz wprowadzenie rejestru wszystkich muzułmanów mieszkających w USA. Zaostrzył swą krytykę przeciw muzułmanom, gdy okazało się, że za ubiegłotygodniową strzelaniną w San Bernardino w Kalifornii odpowiada zradykalizowane muzułmańskie małżeństwo.
150 lat temu Kongres przyjął 13. poprawkę do konstytucji USA, która zniosła niewolnictwo dla Afroamerykanów. Do jej przyjęcia prowadziła długa droga. Kluczowe było zwycięstwo wojsk Unii (Północy) pod przywództwem prezydenta Abrahama Lincolna w wojnie secesyjnej z lat 1861-65.
Choć Lincoln nie był abolicjonistą, to zawsze sprzeciwiał się niewolnictwu. We wrześniu 1962 roku ogłosił Proklamację Emancypacji, która znosiła niewolnictwo w rebelianckich stanach Południa, a potem zaangażował się w przyjęcie 13. poprawki do konstytucji, która na stałe zniosła niewolnictwo w całym kraju. Doprowadzając do tego, Lincoln spełnił obietnicę daną Afroamerykanom, którzy zaangażowali się w wojnę po stronie Unii. Cztery mln Afroamerykanów, wcześniej traktowanych jako własność, w 1868 roku zostali obywatelami USA.
Choć od zniesienia niewolnictwa minęło już półtora wieku, a od 50 lat w USA zakazana jest też segregacja rasowa, w kraju wciąż obecne są problemy i napięcia na tym tle. Widać to było przy okazji masowych protestów, które wybuchły w ponad 100 amerykańskich miastach w ubiegłym roku po zabiciu w Ferguson w stanie Missouri czarnego nastolatka przez białego policjanta.
icz/ ulb/