Zmarł Ben Bradlee, były wieloletni redaktor naczelny "Washington Post", nadzorujący na jej łamach ujawnienie afery Watergate, która doprowadziła do ustąpienia prezydenta Richarda Nixona. Miał 93 lata i zmarł we wtorek w swym domu w Waszyngtonie - podała gazeta.
Bradlee, który naczelnym "WP" był od 1968 do 1991 roku, stał się zarówno jedną z najbardziej wpływowych osobistości w Waszyngtonie, jak i w historii amerykańskiego dziennikarstwa.
To za jego czasów ta waszyngtońska gazeta zdobyła światowy rozgłos przez swoje badanie afery Watergate w latach 70., w czym kluczową rolę odegrali jej reporterzy Bob Woodward i Carl Bernstein.
17 czerwca 1972 r. nocne włamanie do kwatery Partii Demokratycznej w hotelu w Waszyngtonie zapoczątkowało aferę Watergate (od nazwy hotelu), która doprowadziła do dymisji prezydenta Nixona.
Afera, zakończona jedyną w historii USA rezygnacją prezydenta, ujawniła korupcję i bezprecedensowe nadużycia władzy przez Nixona, który posługiwał się FBI i CIA do kontrolowania swych przeciwników politycznych i tworzył w tym celu nielegalne struktury w Białym Domu, łamiąc konstytucję kraju.
Wykrycie skandalu było bezprecedensowym wyczynem Woodwarda i Bernsteina, którzy poszli tropem niezauważonego prawie, "trzeciorzędnego" włamania do kwatery Demokratów i zdemaskowali faktyczny zamach na konstytucję, przygotowywany w Białym Domu.
Sprawa Watergate jest do dziś studiowana przez amerykańskich adeptów dziennikarstwa, szczególnie jeśli chodzi o kontakty dziennikarz-źródło. (PAP)
cyk/
arch.