Jestem pełen wdzięczności wobec rodziny, która mi pomogła. Gdyby nie poświęcenie Tekli i Władysława Kosibów oraz ich dzieci: Tadeusza i Rudolfa, nie byłoby mnie wśród żywych - mówi PAP Ira Goetz, emerytowany wykładowca Uniwersytetu Columbia, uciekinier z getta w Bieczu.
W czwartek potomkowie jego wybawicieli odbiorą medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Podczas uroczystości w Bieczu uhonorowane zostaną rodziny: Kosibów z Biecza, Beniszów z Gorlic oraz siostry ze Zgromadzenia Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej w Dominikowicach.
"Czujemy się wyróżnieni tym, że ta uroczystość odbędzie się w Bieczu i moralnie zbudowani tym, że na tym terenie żyły osoby wrażliwe na ludzką krzywdę, które narażając własne życie, postanowiły ratować innych bieczan będących w potrzebie" - powiedział PAP burmistrz Biecza Mirosław Wędrychowicz. "Czujemy się też zobowiązani do pokazania losów społeczności żydowskiej, która przez lata żyła tutaj, wpływała na rozwój i funkcjonowanie miasta" - podkreślił. Dodał, że jesienią po ukończeniu przebudowy i modernizacji biblioteki miejskiej w podziemiach tego budynku otwarta zostanie stała wystawa "Żydzi bieccy - historia i zagłada".
Tytuły i medale Sprawiedliwy wśród Narodów Świata są przyznawane przez Instytut Yad Vashem w Jerozliomie tym, którzy w czasie Holokaustu bezinteresownie i z narażeniem życia ratowali Żydów.
"Dobrze wspominam panią Teklę i pana Władysława. Czasami rozmawiam o nich z Esterą, córką Chany Kurz, która także znalazła u nich schronienie w czasie likwidacji getta w dniu 14 sierpnia 1942 r. Oni byli dobrymi ludźmi" - mówił PAP Ira Goetz.
To on i Estera Kurz-Weiser wystąpili do Instytutu Yad Vashem z wnioskiem o uhonorowanie rodziny Kosibów medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Po dwóch dniach ukrywania się u Tekli i Władysława Kosibów Ira Goetz i Chana Kurz z synkiem przedostali się do obozu pracy dla Żydów w Prokocimiu. Tam dołączyli do wywiezionych kilka tygodni wcześniej Żydów z Biecza. Wśród nich byli wujkowie Iry i mąż Chani Kurz. Po pobycie w obozie pracy Julag I w Płaszowie, gdzie Chana Kurz utraciła dziecko, więźniów wysłano do fabryki amunicji w Skarżysku-Kamiennej. Na początku 1944 r. Ira Goetz został przetransportowany do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, następnie do Schlieben i Therezienstadt, gdzie doczekał wyzwolenia przez Armię Czerwoną. Chana Kurz wywieziona została do obozu w Lipsku, tam urodziła córkę Esterę.
Po odzyskaniu wolności Ira Goetz wraz ze swoim wujem Aronem wrócili do Biecza, licząc na spotkanie z uratowanymi członkami rodziny. Niestety nikt nie przeżył. Po kilkutygodniowym pobycie w Bieczu, przedostali się przez Czechosłowację do Niemiec.
Po trzech latach oczekiwania na wizy, w kwietniu 1948 r. wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Tam Ira rozpoczął życie od nowa. Podjął naukę w szkole średniej, następnie ukończył college i został powołany na dwa lata do armii. Po zakończeniu służby wojskowej studiował na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, a następnie został na tej uczelni wykładowcą. Potem założył szkołę językową dla cudzoziemców.
W 1996 r. Ira Goetz objął funkcję prezydenta powstałego w 1903 r. Towarzystwa Żydów Biecza w Nowym Jorku. Z jego inicjatywy na budynku dawnej bieckiej synagogi umieszczono tablicę przypominającą o tragedii żydowskiej społeczności miasteczka.
Do rodzinnego sztetla (miasteczka) wciąż żywi ciepłe uczucia. "Żyłem tu jako dziecko, miałem kolegów i znajomych. Jednym z nich był Janek, syn właściciela folwarku i kopalni w Bieczu na Załawiu. Jak się po latach dowiedziałem Janek został znakomitym taternikiem. Do Biecza przyjeżdżam oddać hołd zamordowanej żydowskiej społeczności. Spacerując po miasteczku wspominam moje dzieciństwo spędzone wśród kochającej rodziny. Podczas pobytu jestem otoczony życzliwymi ludźmi, mam w Bieczu sporo przyjaciół" – mówił.
Medale "Sprawiedliwych" odbiorą w czwartek także potomkowie rodziny Beniszów z Gorlic oraz przedstawicielki Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej z Dominikowic, dzięki którym z Holokaustu ocalała Sabina Honigwachs.
Helena i Jan Beniszowie od początku okupacji niemieckiej pomagali żydowskiej rodzinie Honigwachs, z którą przyjaźnili się jeszcze przed wojną: dbali o to, by rodzina miała żywność i przed likwidacją gorlickiego getta znaleźli dla niej schronienie. Jednak Honigwachsowie wrócili do getta. Ocalała tylko Sabina. Jej brat Hirsch zginął w KL Auschwitz, a matka została zamordowana w Bełżcu.
Jan Benisz, który był kwatermistrzem gorlickiego obwodu AK dalej pomagał Sabinie: wyszukał dla niej bezpieczne schronienie, pomógł w wyrobieniu fałszywych dokumentów, a wreszcie żołnierze AK ukryli dziewczynę w ochronce Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej w Dominikowicach.
Medal "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata" został przyznany dwóm zakonnicom: Zofii Liszce - siostrze Serapionie oraz Marcjannie Łączniak - siostrze Ambrozji. Obie pomagały Sabinie Honigwachs, która po wojnie poznała swojego późniejszego męża Jakuba Bruka i w czerwcu 1956 r. wyjechała z nim do Palestyny.
Jan Benisz nie przeżył wojny. Aresztowany przez Niemców w październiku 1943 r. wraz z innymi żołnierzami gorlickiej AK i z synami 19-letnim Lechem i 21-letnim Mieczysławem został rozstrzelany w Rozwadowie k. Stalowej Woli. Oprócz Sabiny pomagał także innym Żydom m.in. dostarczając im do getta żywność.
Na medalu przyznawanym Sprawiedliwym jest wybita sentencja z Talmudu - "Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat". Instytut Yad Vashem podaje na swojej stronie internetowej, że do 1 stycznia 2018 r. wyróżnił 26 tys. 973 bohaterów, w tym 6 tys. 863 Polaków, którzy tworzą najliczniejszą grupę Sprawiedliwych wśród obywateli 51 krajów.(PAP)
Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ itm/