Kilkaset osób wzięło w niedzielę udział w marszu na uroczysko Kuropaty pod Mińskiem, gdzie w ramach obchodów tradycyjnego dnia pamięci przodków - Dziadów - oddano cześć spoczywającym tam tysiącom ofiar rozstrzelanych przez NKWD.
W pochodzie, który wyruszył z głównej ulicy Mińska, prospektu Niepodległości, niesiono m.in. historyczne biało-czerwono-białe flagi Białorusi, nieuznawane przez obecne władze, portrety więzionych działaczy opozycyjnego Młodego Frontu oraz hasła przeciwko budowie w bezpośrednim sąsiedztwie Kuropat wielkiego kompleksu restauracyjnego. Skandowano „Niech żyje Białoruś” .Marsz zorganizowała opozycyjna Partia Konserwatywno-Chrześcijańska Białoruski Front Narodowy (PKCh-BNF).
Marsze na uroczysko Kuropaty w święto Dziadów są organizowane przez niezależne środowiska od 1988 roku. W 1989 roku parlament radzieckiej jeszcze Białorusi uznał uroczysko za memoriał ofiar stalinowskich represji.
„To przekazywanie tradycji. Dziady przenika myśl, że człowiek jest bytem duchowym i musi pamiętać o tym, co było, żeby dalej żyć jako boża istota.(…) Idziemy w Dziady do Kuropat, żeby przypomnieć ludziom, do czego prowadzi odejście od istoty człowieczeństwa i przykazań bożych” – powiedział PAP wiceprzewodniczący PKCh-BNF Jury Bieleńki.
Podkreślił, że w historii zdarzają się różne okresy, ale wszystko zależy od tego, jaką ideologię niosą w sobie ludzie. „My, Białorusini, powstaliśmy jako naród europejski, o europejskich tradycjach i europejskiej mentalności. Tego, co się działo w Kuropatach, nie dopuścili się Białorusini, tylko rosyjscy okupanci” – powiedział.
Uczestnicy marszu złożyli kwiaty i zapalili znicze przy krzyżach, ustawili też kilka nowych drewnianych krzyży, by uczcić pamięć bezimiennych ofiar represji. Odczytany został list od przebywającego na emigracji lidera PKCh-BNF Zianona Paźniaka, w którym napisał on m.in., że obecne władze Rosji i Białorusi chcą zniszczyć pamięć o Kuropatach.
Jednym z wątków poruszanych w przemówieniach była budowa w sąsiedztwie Kuropat kompleksu pod nazwą „Bulbasz-hall”, gdzie ma się znajdować restauracja na 400 osób, łaźnia, plac zabaw dla dzieci oraz dla „chętnych” - osobne domki. Opozycja i niezależni działacze są przeciwni temu przedsięwzięciu, wskazując, że w Kuropatach powinno się znajdować muzeum ofiar stalinowskich represji.
Plakaty przeciwko budowie „Bulbasz-hallu” niosła grupa młodych ludzi. „My, działacze młodzieżowi, występujemy przeciwko budowie jakichkolwiek restauracji, dyskotek czy saun na terenie, gdzie zginęli nasi przodkowie, gdzie spoczywają ludzkie kości. Dziś wyrażamy oburzenie i sprzeciw wobec tej budowy” – powiedział PAP jeden z młodych ludzi niosących plakaty.
Wśród uczestników marszu byli przywódcy opozycji, w tym liderzy Partii Białoruski Front Narodowy Alaksandr Janukiewicz i Ryhor Kastusiou, szef Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Wital Rymaszeuski oraz zwolniony niedawno z kolonii karnej witebski działacz PKCh-BNF Siarhiej Kawalenka.
„To symboliczna akcja i dopóki uczestniczy w niej choćby jeden człowiek, Białoruś nie zginęła” – powiedział PAP jeden z obecnych, szef Towarzystwa Języka Białoruskiego Aleh Trusau.
Tegoroczne obchody Dziadów odbywały się za zezwoleniem władz Mińska i były obserwowane przez licznych funkcjonariuszy milicji i służb bezpieczeństwa w cywilu, którzy rejestrowali przebieg akcji na kamerach wideo.
Marsze na uroczysko Kuropaty w święto Dziadów są organizowane przez niezależne środowiska od 1988 roku. W 1989 roku parlament radzieckiej jeszcze Białorusi uznał uroczysko za memoriał ofiar stalinowskich represji.
Według białoruskich historyków w latach 1939-41 w Kuropatach zamordowano od 30 tys. do 250 tys. osób, w tym wielu Polaków. Jedynie w pięciu procentach pochówków przeprowadzono ekshumacje.
Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)