W Nowogródku otwarto Muzeum Żydowskiego Sprzeciwu, poświęcone historii najbardziej udanej ucieczki z hitlerowskiego getta – powiedziała PAP we wtorek Tamara Wiarszycka, dyrektorka nowego Muzeum, a jednocześnie Nowogródzkiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego. "Wszystkie zbiorowe ucieczki z getta kończyły się niepowodzeniem. Ta się udała. Na wolność wydostało się 250 osób. Jednak podczas obławy następnego dnia zginęło około 70 osób” – powiedziała Wiarszycka.
Ekspozycję umieszczono w dawnej stajni, gdzie w latach 1942-43 znajdowały się baraki getta-obozu pracy. Żydowscy więźniowie obozu w ciągu czterech miesięcy wykopali tunel długości ok. 220 m, przez który wszyscy wydostali się na wolność.
Ekspozycję umieszczono w dawnej stajni, gdzie w latach 1942-43 znajdowały się baraki getta-obozu pracy. Żydowscy więźniowie obozu w ciągu czterech miesięcy wykopali tunel długości ok. 220 m, przez który wszyscy wydostali się na wolność.
Jak podkreśla Wiarszycka, tunel miał szerokość i wysokość około 70 cm, co oznacza, że więźniowie wykopali około 108 metrów sześciennych, czyli ponad 250 ton ziemi.
„Ziemię chowali na poddaszu, przez co sufit mocno się wygiął, albo wynosili w kieszeniach i wsypywali do starej studni” – opowiada Wiarszycka.
Jak podkreśla, więźniom się poszczęściło, bo w czasie budowy tunelu Niemcy ani razu nie weszli do baraku. „Jego mieszkańcy nie myli się latami, tam był brud, nieprzyjemny zapach” – tłumaczy.
„Większość uciekinierów trafiła do żydowskiego oddziału partyzanckiego Bielskich, ale część także do innych oddziałów” – powiedziała Wiarszycka, nawiązując do oddziału przedstawionego w filmie „Opór”, w którym w rolę Tewje Bielskiego wcielił się Daniel Craig.
Więźniowie byli w kontakcie z oddziałem Bielskich, bo Tewje posyłał do getta posłańców – Białorusinów oraz Żydów, którym wcześniej udało się stamtąd uciec.
„To był zamknięty obóz, gdzie znajdowały się warsztaty – krawiecki, stolarski i szewski. Mieszkańcy okolicy nie mieli dostępu do więźniów, ale mogli tu przejeżdżać i składać zamówienia. Tym sposobem przekazywano korespondencję” – mówi Wiarszycka.
Jak podkreśla, w oddziale nie znano konkretnego terminu ucieczki. "(Uciekinierzy) wszystko robili sami, do oddziału docierali też sami. Wiedzieli mniej więcej, w jakim kierunku mają iść, ale żadnych instrukcji, jak tam się dostać, nie mieli – mówi. - Szli tam małymi grupami, po 2, 3, 5 osób. Największa grupa liczyła siedem osób. Niektórym zajęło to trzy dni, innym pięć”.
Składające się z trzech sal muzeum powstało przy finansowym wsparciu organizacji Grupa Zadaniowa ds. Międzynarodowej Współpracy w Dziedzinie Edukacji, Upamiętnienia i Badania Holokaustu oraz byłego więźnia Jacka Kagana, który mieszka dziś w Londynie.
W największej sali muzeum można obejrzeć wejście do tunelu, są też fotografie i informacje o żydowskim oddziale Bielskich, oraz makieta obozu.
W dwóch pozostałych pokojach odtworzono na podstawie wskazówek Kagana wnętrze baraku. Są tu trzypiętrowe prycze, na których na jednego więźnia przypadało 1,5 mkw.
Budynek nie był ogrzewany i nie miał wody. Codzienna racja żywości składała się ze 125 g chleba i talerza zupy z obierek ziemniaczanych.
Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ abe/