Upamiętnienie ofiar zbrodni wołyńskiej było tematem posiedzenia sejmowej komisji kultury. Posłowie przedstawili projekty uchwał w tej sprawie i dyskutowali o określeniu zbrodni wołyńskiej terminem "ludobójstwo". W posiedzeniu wzięli udział eksperci z IPN. W tym roku mija 70. rocznica zbrodni wołyńskiej, w wyniku której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło - jak szacunkowo podaje IPN - ok. 100 tys. Polaków, zamordowanych przez oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej i miejscową ludność ukraińską.
Komisja kultury zdecydowała w środę, że wszystkie projekty uchwał dotyczących zbrodni wołyńskiej trafią do dalszych prac w powołanej z tej okazji podkomisji. Projekty przygotowali posłowie PO, PiS, SLD, Solidarnej Polski i PSL. "Dzisiejsze posiedzenie to będzie prezentacja przez wnioskodawców projektów uchwał" - wyjaśniła przewodnicząca sejmowej komisji kultury Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO). Zapewniła jednocześnie, że prace nad uchwałą Sejmu dotyczącą zbrodni wołyńskiej zakończą się jeszcze w czerwcu przed planowaną rocznicą.
We wszystkich przedstawionych przez posłów projektach, z wyjątkiem tego, który proponują posłowie Platformy, pojawia się określenie zbrodni wołyńskiej jako zbrodni ludobójstwa. Projekt PO przewiduje uczczenie "70. rocznicy tragedii ludności polskiej na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej".
"Nie możemy abstrahować od faktu, że uchwała przyjmowana przez Sejm jest stanowiskiem politycznym, nawet jeśli odnosi się do historii. Tak będzie odczytywana u naszych ukraińskich partnerów" - tłumaczył poseł PO Robert Tyszkiewicz, który odradzał użycie terminu "ludobójstwo" w tekście uchwały. "W projekcie przygotowanym przez klub PO nie uznaliśmy za właściwe użycie politycznej kategorii +ludobójstwa+. Nazywamy zbrodnię zbrodnią, natomiast mamy świadomość, że użycie tego terminu (ludobójstwo - PAP) zostanie przyjęte przez stronę ukraińską jako niesłychanie kontrowersyjne" - powiedział Tyszkiewicz. Wyjaśnił, że stanowisko PO w tej sprawie wiąże się m.in. z listopadowym szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, gdzie - jak podkreślił poseł PO - będą decydowały się europejskie wybory Ukrainy, czyli umowa stowarzyszeniowa między Ukrainą a Unią Europejską.
Wszystkie pozostałe projekty uchwał zawierają termin "ludobójstwo" w odniesieniu do zbrodni wołyńskiej.
Oddanie "hołdu ofiarom zbrodni ludobójstwa" popełnionej przez UPA przewiduje projekt PiS. W projekcie SLD mowa jest o "apogeum ludobójczej zbrodni popełnionej na ludności polskiej na Kresach II Rzeczpospolitej dokonanej przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię". Podobnie sformułowany jest projekt Solidarnej Polski, w którym podkreśla się, że zbrodnia wołyńska również była "apogeum zbrodni ludobójstwa dokonanego na ludności polskiej Kresów Wschodnich". Z kolei posłowie PSL piszą o "70. rocznicy ludobójstwa dokonanego przez zbrojne formacje ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej", choć w pierwszym ze swych projektów posłowie tej partii wskazywali jedynie na "zbrodnię o znamionach ludobójstwa".
"Mówienie prawdy w żaden sposób nie wpływa na zaognianie stosunków" - podkreślił poseł PiS Ryszard Terlecki. "Politycy Platformy znów używają tego samego argumentu, by nie zadrażniać i nie używać tego określenia (ludobójstwo - PAP). To jest dążenie do tego, żeby marginalizować historię Polski" - podkreślił poseł PiS.
Posłowie zaprezentowali projekty uchwał w obecności ekspertów IPN, Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz prawa międzynarodowego. Zarówno prezes IPN Łukasz Kamiński, jak i sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Krzysztof Kunert zgodnie podkreślili, że uchwała Sejmu, która oddaje hołd ofiarom zbrodni wołyńskiej jest oczekiwanym i pozytywnym przedsięwzięciem. Ich zdaniem, zaletą projektów jest m.in. to, że jasno wskazują na sprawców zbrodni wołyńskiej, którymi byli nacjonaliści z OUN-UPA.
Zarówno prezes IPN Łukasz Kamiński, jak i sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Krzysztof Kunert zgodnie podkreślili, że uchwała Sejmu, która oddaje hołd ofiarom zbrodni wołyńskiej jest oczekiwanym i pozytywnym przedsięwzięciem. Ich zdaniem, zaletą projektów jest m.in. to, że jasno wskazują na sprawców zbrodni wołyńskiej, którymi byli nacjonaliści z OUN-UPA.
Prezes IPN podkreślił przy tym, że użycie terminu "ludobójstwo" jest zgodne z kwalifikacją prawną śledztw prowadzonych przez pion śledczy. Podkreślił też, że w odniesieniu do zbrodni wołyńskiej należy unikać terminu "tragedia". Tłumaczył, że wiąże się to z postawą części środowisk ukraińskich, które konsekwentnie zastępują termin "ludobójstwo" eufemizmami "wydarzenia" lub "tragedia".
"Proces pojednania, który jest oparty na próbie zapomnienia, szukania jakichś kompromisowych, eufemistycznych formuł jest skazany na niepowodzenie" - zaznaczył Kamiński. Z uznaniem wyraził się o zawartych w projektach zapisach, które podkreślają wdzięczność dla Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, broniących Polaków przed UPA oraz dla Ukraińców ratujących Polaków podczas rzezi wołyńskiej.
Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zwrócił uwagę, że wdzięczność należy się także tym Ukraińcom, którzy w ostatnich latach doprowadzili do upamiętnienia miejsc zbrodni. Jego zdaniem, docenić należy także te osoby i środowiska w Polsce, które od wielu lat walczą o prawdę na temat zbrodni wołyńskiej. Kunert dodał też, że istotne jest wskazanie zasięgu geograficznego samej zbrodni, która mimo że określana jest jako wołyńska, rozegrała się również w Galicji Wschodniej (w polskich przedwojennych województwach: lwowskim, tarnopolskim i stanisławowskim), ale także w woj. poleskim, krakowskim i lubelskim.
Ekspert prawa międzynarodowego prof. Ireneusz Kamiński z Uniwersytetu Jagiellońskiego odnosząc się do użycia terminu "ludobójstwo" podkreślił, że sprawę tę zasadniczo reguluje konwencja ONZ z 9 grudnia 1948 r., której art. 2 definiuje ludobójstwo jako czyn "dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych". Konwencja ta - w świetle prawa międzynarodowego - definitywnie rozstrzyga o tym, czy dane wydarzenie jest (albo nie jest) ludobójstwem, i to niezależnie od prawodawstwa poszczególnych krajów, m.in. tych, na których terenie mogło dojść lub dochodziło do ludobójstwa.
"Zbrodnia wołyńska była zbrodnią prawa międzynarodowego i co do tego nie ma wątpliwości. Była zatem zbrodnią najpoważniejszą" - podkreślił prawnik. Zwrócił też uwagę, że obecna Ukraina nie może ponosić odpowiedzialności za zbrodnię wołyńską, ponieważ podczas mordów nie istniała jeszcze jako państwo.
W Polsce kwestię ludobójstwa reguluje art. 118 kodeksu karnego, na który powołują się w śledztwach dotyczących zbrodni wołyńskiej prokuratorzy IPN. Uwagę jednak zwraca fakt, że do tej pory nie ma żadnego wyroku sądowego, który by uznał mord UPA na ok. 100 tys. Polaków za ludobójstwo.
Upamiętnieniem ofiar zbrodni wołyńskiej zajmuje się też Senat. We wtorek senacka komisja ustawodawcza poparła projekt, w którym zapisano, że zbrodnia wołyńska była czystką etniczną wypełniającą znamiona ludobójstwa. Wyrażenie to - jak wyjaśniło senackie Biuro Legislacyjne - jest równoznaczne z określeniem przez senatorów zbrodni wołyńskiej jako ludobójstwa, w odróżnieniu od bardziej miękkiego sformułowania "czystki etnicznej noszącej znamiona ludobójstwa".
Pamięć o zbrodni wołyńskiej nadal dzieli Polaków i Ukraińców. MSZ Ukrainy w drugiej połowie kwietnia wypowiedział się przeciwko upolitycznianiu historii. Ukraińscy dyplomaci oświadczyli, że "ewentualne przyjęcie tej uchwały przez polski parlament nie będzie odpowiadało wysokiemu poziomowi strategicznych stosunków ukraińsko-polskich". Projekty sejmowych uchwał, w której UPA jest nazwana "zbrodniczą organizacją" skrytykowały także ukraińskie rady obwodowe: wołyńska, lwowska i iwano-frankowska oraz rada miasta Łucka, które jest stolicą obwodu wołyńskiego. Plan przyjęcia przez polski Sejm uchwały dotyczącej zbrodni wołyńskiej krytykuje również ukraińska partia Swoboda. Jej przedstawiciele zagrozili, że w razie przyjęcia przez Sejm uchwały ws. Wołynia wniosą do Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy projekt własnej uchwały potępiającej Armię Krajową.
W 2013 r. mija 70. rocznica masowych zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Kulminacja zbrodni nastąpiła 11 lipca 1943 r., gdy oddziały UPA zaatakowały ok. 100 polskich miejscowości.
Dla polskich historyków tzw. rzeź wołyńska z lat 1943-44, która swoim zasięgiem objęła także tereny południowo-wschodnich województw II Rzeczpospolitej, była ludobójczą czystką etniczną liczącą ok. 100 tys. ofiar (są też szacunki liczące ok. 120-130 tys. ofiar). Dla badaczy z Ukrainy zbrodnia ta była konsekwencją wojny Armii Krajowej z UPA, w której wzięła udział ludność cywilna. Ukraińcy podkreślają, że w czasie II wojny światowej obie strony popełniały zbrodnie wojenne, ponieważ polska partyzantka podejmowała akcje odwetowe. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12, a nawet 20 tys. ofiar, przy czym część ofiar zginęła z rąk UPA za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do sprawców rzezi.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ ls/ jbr/