Wiceminister kultury Jarosław Sellin przedstawił w środę informację nt. "stosunku rządu do kwestii upamiętnienia ofiar ludobójstwa dokonanego na polskich obywatelach przez zbrodniarzy z OUN-UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej". O „upamiętnienie ofiar ludobójstwa” apelowali do rządu posłowie Kukiz’15.
O informację na temat "stosunku rządu do kwestii upamiętnienia ofiar ludobójstwa dokonanego na polskich obywatelach przez zbrodniarzy z OUN-UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej oraz reakcji polskich władz na szerzenie się zbrodniczej ideologii banderowskiej" wystąpił klub Kukiz'15.
Przedstawiciel wnioskodawców Wojciech Bakun pytał o to, co dzieje się z projektem ustawy jego klubu, dotyczącym zbrodni wołyńskiej, nazywającym - jak mówił - "tę rzecz po imieniu - ludobójstwem". Apelował o godne upamiętnienie ofiar i ustanowienie w dniu 11 lipca ich święta.
Sellin przypomniał, że projekt ustawy zgłoszonej przez klub Kukiz'15 przeszedł pierwsze czytanie w komisji i został skierowany do podkomisji, w której "zostanie połączony z zaopiniowanym już przez rząd projektem dotyczącym Dnia Męczeństwa Kresowian, który będzie projektem wiodącym".
"Dlatego sprawa wyrażenia opinii w sprawie tego projektu staje się bezprzedmiotowa" - ocenił Sellin. Podkreślił, że 11 lipca jest oczywiście rocznicą zbrodni na Wołyniu, ale symboliczną rocznicą, bo wiadomo, że zbrodnia trwała wiele miesięcy. "Chociaż oczywiście trafnie wybraną, bo to było apogeum sekwencji tragicznych zdarzeń o charakterze ludobójczym (...). Zarzuty wobec mojego środowiska są niesprawiedliwe. Trzy lata temu, kiedy była okrągła rocznica zbrodni na Wołyniu, w Sejmie odbyła się emocjonalna debata na temat projektu uchwały upamiętniającej jej 70. rocznicę" - powiedział.
Wiceminister kultury Jarosław Sellin przypomniał, że rząd zajął stanowisko ws. poprzednich inicjatyw wyznaczenia Dnia Męczeństwa Polaków na Wschodzie. "My uważamy, że z punktu widzenia długofalowej polityki i racji stanu ten symboliczny dzień męczeństwa nie powinien być wyznaczany na 11 lipca, bo to był mord ludobójczy, jeden z najbardziej tragicznych epizodów dotyczących męczeństwa Polaków na Wschodzie. Ale by go nie było, gdyby nam państwa nie rozebrali hitlerowscy Niemcy i Sowieci" - mówił.
Zaznaczył, że PiS upominał się o sformułowanie "ludobójstwo" w tamtej uchwale. "Wtedy to się nie udało ze względu na treść uchwały, jaką chciała przeprowadzić partia dominująca" - dodał. "Jesteśmy tu wiarygodni, naprawdę uważamy, że to było ludobójstwo, to musi być w dokumentach sformułowane, muszą nasi przyjaciele z Ukrainy prędzej czy później uznać, że to było ludobójstwo, i że do tych tradycji nie ma się co odwoływać. Jest to oczywiście pewien proces, który musi trwać, nad którym powinniśmy pracować. To nasze zadanie, polityków i historyków ukraińskich" - podkreślił.
Jego zdaniem, niezależnie od tego, że mamy do wyjaśnienia tak trudne sprawy "w dzisiejszej sytuacji trzeba państwu ukraińskiemu pomóc przetrwać jako niepodległemu". "Bo niczego sobie z Ukraińcami nie wyjaśnimy, jeżeli nie przetrwa ich państwo. Musimy mozolnie upominać się o prawdę w tej sprawie i roztropnie działać tak, by państwo ukraińskie przetrwało" - zaakcentował.
Sellin przypomniał, że rząd zajął stanowisko w sprawie poprzednich inicjatyw wyznaczenia Dnia Męczeństwa Polaków na Wschodzie. "My uważamy, że z punktu widzenia długofalowej polityki i racji stanu ten symboliczny dzień męczeństwa nie powinien być wyznaczany na 11 lipca, bo to był mord ludobójczy, jeden z najbardziej tragicznych epizodów dotyczących męczeństwa Polaków na Wschodzie. Ale by go nie było, gdyby nam państwa nie rozebrali hitlerowscy Niemcy i Sowieci" - mówił Sellin.
Dodał, że rozważano różne daty i uznano, że najlepszą byłaby data 17 września. "Powszechnie znana, niszcząca państwo polskie, która doprowadziła też do tego, że możliwy był mord na Wołyniu. Uważamy, że główny nacisk, jeśli chodzi o to, kto jest winny, jeśli chodzi o męczeństwo Polaków na Wschodzie, powinien być skierowany na Sowietów. A przyczynkiem do tego, co zrobili, jest straszliwy mord nacjonalistyczny, ukraiński, ludobójczy na Wołyniu. Dlatego ten dzień męczeństwa powinien palcem wskazywać głównego winowajcę, jakim było państwo sowieckie" - podsumował.
Podczas dyskusji posłowie Kukiz’15 przypominali drastyczne szczegóły dotyczące zbrodni wołyńskiej. „Nie możemy pozwalać na czczenie bandytów, którzy mordowali naród Polski” – przekonywał Jarosław Sachajko.
Posłowie Kukiz’15 zarzucali stronie rządowej ustępowanie przed stroną ukraińską, brak dbania o pamięć historyczną. „Ta ustawa powinna być procedowana tak, jak inne wasze ustawy, w ciągu dwóch dni. Nie bójcie się Ukraińców!” – nawoływał Marek Jakubiak (Kukiz’15).
„Zdrada – mówił poseł niezrzeszony Robert Winnicki. - Tylko jedno słowo opisuje to, jak zachowuje się PiS w sprawie kresowej (…) Od lat na Ukrainie trwa konstruowanie nowej tożsamości narodowej w oparciu o banderyzm (…) Państwo polskie nie reaguje na to od lat”.
Kluby PO i Nowoczesna przekonywały, że upamiętnienie ofiar rzezi wołyńskiej jest konieczne, jednak należy dążyć do pojednania z Ukrainą. Adam Szłapka z Nowoczesnej mówił: „Upamiętnijmy ofiary, ale starajmy się to budować na pojednaniu. Naszą racją stanu są też dobre relacje z Ukrainą (…) Ofiary wołają o pamięć, ale nigdy nie wołają o zemstę”.
Elżbieta Borowska (Kukiz’15) powiedziała, że Ukraińcy potrzebują więcej czasu, ale nie, by zrozumieć jak bolesne są dla nas tamte wydarzenia, ale, by - jak mówiła - „wyedukować nowe, młode pokolenie banderowców”. W jej ocenie Ukraińcy „rozpędzają machinę nienawiści i szerzenia banderowskiej ideologii”. Krytycznie odniosła się też do propozycji 17 września, jako daty upamiętniania męczeństwa Polaków podkreślając, że 11 lipca to data wskazana przez Kresowian.
"Mamy nadzieję na pogłębianie współpracy z Ukrainą, zależy nam na pojednaniu, ale to wymaga powiedzenia prawdy" - mówił sekretarz stanu w MSZ Jan Dziedziczak. „Martwi nas brak wrażliwości tamtej strony w polityce edukacyjnej (…). Zależy nam, by inwestować w przyszłość i tu ważne jest stanięcie w prawdzie” - mówił. Zaznaczył, że nie ma zgody na gloryfikowanie zbrodniarzy, chcemy bliskich relacji z Ukrainą, pełnego pojednania, ale musi się ono odbywać w prawdzie.
Podczas późniejszej konferencji prasowej posłowie Kukiz’15 i przedstawiciele Stowarzyszenia „Endecja” poinformowali o złożeniu projektu nowelizacji ustawy o IPN.
„Przygotowaliśmy drobną, ale istotną nowelę ustawy o IPN. Do art. 1. wpisujemy obok zbrodni dokonanych przez nazistów i komunistów także zbrodnie ukraińskich nacjonalistów i ukraińskich formacji kolaborujących z III Rzeszą. Oprócz tego wprowadzamy definicję tych zbrodni. Oznaczają one zbrodnie dokonane w latach 1925-50 polegające na stosowaniu przemocy, terroru i innych form naruszenia praw człowieka wobec jednostki lub grup ludności, w szczególności wobec ludności polskiej, ale również wyszczególniamy ludność żydowską z uwagi na udział formacji ukraińskich w Holokauście” – mówił Tomasz Rzymkowski z Kukiz’15.
W jego ocenie jest to o tyle ważne, że IPN będzie dzięki temu mógł traktować na równi zbrodnie dokonywane przez Sowietów czy III Rzeszę i „zbrodnie dokonane przez ukraińskich nacjonalistów i formacje zbrojne, które współpracowały z III Rzeszą w akcie ludobójstwa nie tylko narodu polskiego, ale także uczestniczyły w Holokauście, zbrodni na przedstawicielach narodu czeskiego, ormiańskiego, wszystkich, które mieszkały na dawnych ziemiach II RP przede wszystkim na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej”.
„Ten przepis jest o tyle ważny, iż w korelacji z art. 55., który mówi o podważaniu zbrodni wyszczególnionych w art.1., osoby, które je podważają, podlegają karze pozbawienia wolności do lat trzech. My nie chcemy dopuszczać do sytuacji, kiedy obywatele państwa ukraińskiego gloryfikują morderców narodu polskiego. Musimy stanowczo powiedzieć +nie+ tej sytuacji” – dodał Rzymkowski.
Masowe zbrodnie popełnione w latach 1943-44 przez OUN i UPA na ludności polskiej na Wołyniu, w Galicji Wschodniej i terenach południowo-wschodnich województw II RP określane są mianem rzezi wołyńskiej. Kulminacja zbrodni nastąpiła 11 lipca 1943 r., gdy oddziały UPA zaatakowały ok. 150 polskich miejscowości. Dla polskich historyków rzeź wołyńska była ludobójczą czystką etniczną, w której zginęło ponad 100 tys. osób. Są też szacunki mówiące o 120-130 tys. ofiar. Dla badaczy z Ukrainy zbrodnie były konsekwencją wojny Armii Krajowej z UPA, w której wzięła udział ludność cywilna. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12, a nawet 20 tys. ofiar. (PAP)
akn/ pj/ agz/ mag/