Pamiętniki, fotografie i rysunki złożyły się na opowieść o losie młodych Żydówek, które podczas II wojny trafiły do tzw. domu dla dziewcząt w obozie koncentracyjnym Theresienstadt. Ich historię opisała Hannelore Brenner-Wonschick, gość festiwalu "Warszawa Singera".
Książka "Dziewczęta z pokoju 28. Przyjaźń, nadzieja i przetrwanie w Theresienstadt" jest owocem spotkań i rozmów niemieckiej publicystki Hannelore Brenner-Wonschick z byłymi mieszkankami tamtejszego tzw. domu dla dziewcząt. Spotkanie z autorką odbyło się w ramach XI Festiwalu Kultury Żydowskiej "Warszawa Singera".
Jedną z głównych bohaterek książki jest Helga Pollack, którą Brenner-Wonschick poznała pod koniec lat 90. podczas prac związanych z napisanym przez publicystkę słuchowiskiem "Brundibar i dzieci z Terezina".
"Po naszych pierwszych rozmowach, które były zdecydowanie zbyt krótkie dla nas obu, Helga zabrała mnie do Pragi na jedno ze spotkań jej obozowych przyjaciółek, tytułowych dziewcząt z pokoju 28. To było niesamowite, ta promieniejąca z nich bliskość i radość ze spotkania. Zapragnęłam poznać wojenne losy, które tak je zbliżyły, a one pragnęły podzielić się historią tych trudnych dni, także by oddać hołd pamięci koleżanek, które nie przeżyły, wywiezione z obozu na wschód" - opowiadała podczas wtorkowego spotkania w Warszawie Brenner-Wonschick.
"Theresienstadt określano jako +obóz rodzinny+, bo wysyłano tam często całe rodziny, które na miejscu jednak rozdzielano. Do tytułowego pokoju 28 trafiały dziewczęta. Na niespełna 30 mkw. żyło, jadło i spało 30 z nich. Przebywając razem całą dobę, bardzo się do siebie zbliżały, tworząc zwartą społeczność, która cyklicznie jednak była rozrywana przez wywożenie niektórych z nich na wschód" - mówiła Hannelore Brenner-Wonschick.
Jak zaznaczyła, historia tego "domu dla dziewcząt" i jego mieszkanek była dość nietypowa jak na wojenne realia. Trafiały tam młode Żydówki w wieku 12-14 lat, głównie z tzw. Protektoratu Czech i Moraw. "Theresienstadt określano jako +obóz rodzinny+, bo wysyłano tam często całe rodziny, które na miejscu jednak rozdzielano. Do tytułowego pokoju 28 trafiały dziewczęta. Na niespełna 30 mkw. żyło, jadło i spało 30 z nich. Przebywając razem całą dobę, bardzo się do siebie zbliżały, tworząc zwartą społeczność, która cyklicznie jednak była rozrywana przez wywożenie niektórych z nich na wschód. Ich miejsce zajmowały kolejne" - mówiła autorka książki.
W sumie przez pokój przeszło ok. 60 dziewcząt, z czego przeżyło jedynie 15. "Chociaż ich codzienność była ciągłym strachem przed wywiezieniem oraz tęsknotą za wolnością i bliskimi, opiekujący się nimi pedagodzy i wychowawcy starali się uczynić ich życie choć trochę bardziej podobnym do życia ich rówieśników na wolności. Dziewczęta brały udział w organizowanym dla nich życiu kulturalnym, czytały, grały w przedstawieniach, słuchały muzyki. To zaskakujące, ale z ich opowieści przebija również obraz szczęśliwych chwil" - powiedziała Brenner-Wonschick.
Uczestnicząca w spotkaniu Helga Pollack wspominając obozową codzienność przyznała, że dziewczęta czuły opiekę i bliskość, jakie starali się im ofiarować wychowawcy. "Czułyśmy, że starali się nas chronić, a także tak organizować nam czas, byśmy jak najmniej myślały o tym, co w każdej chwili może nas stąd wyrwać. Ja miałam także to szczęście, że razem ze mną w obozie przebywał mój ojciec, z którym jeśli tylko była taka możliwość się spotykałam. Przed wojną był właścicielem kawiarni w Wiedniu i aktywnie uczestniczył w życiu kulturalnym. Ja swoje pierwsze arie i koncerty słuchałam właśnie w obozie dla dziewcząt, jako mieszkanka pokoju 28" - podkreśliła Pollack.
Organizatorem "Warszawy Singera" jest Fundacja Shalom. Festiwal potrwa do 31 sierpnia, jak co roku w rejonie pl. Grzybowskiego, ul. Próżnej i na Muranowie, w kafejkach nad Wisłą oraz na warszawskiej Pradze. Poza atrakcjami muzycznymi i teatralnymi, towarzyszy mu prawie 200 wydarzeń kulturalnych - wystaw, wykładów, warsztatów, spotkań literackich, pokazów filmowych i innych atrakcji.
Szczegóły programu dostępne są na stronie internetowej www.festiwalsingera.pl.
Patronem medialnym "Warszawy Singera" jest Polska Agencja Prasowa. (PAP)
akn/ mlu/