Dziesiątki Żydów uratowano w Rzymie w czasie wojny dzięki temu, że w tamtejszym szpitalu bonifratrów wymyślono chorobę wirusową, uniemożliwiając Niemcom inspekcje. Ważną rolę w tej akcji odegrał przełożony bonifratrów brat Maurycy Białek – przypomniał Watykan.
Historię tę przedstawiono na oficjalnym watykańskim portalu Vatican News przed Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu 27 stycznia, gdy minie 75. rocznica wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau.
Zakonnicy ze szpitala na Wyspie Tyberyjskiej, znajdującego się niedaleko historycznego rzymskiego getta, od października 1943 roku do wyzwolenia stolicy Włoch w czerwcu następnego roku przyjęli na oddział chorób zakaźnych kilkudziesięciu obywateli pochodzenia żydowskiego. Przypomniał o tym w sobotę cytowany przez Vatican News Claudio Procaccia - dyrektor wydziału kultury stołecznej gminy żydowskiej.
Jak wyjaśnił, lekarze ze szpitala utrzymywali wówczas, że ich pacjenci zarazili się tajemniczym "wirusem K". Faktycznie jednak choroba zakaźna została przez nich wymyślona, a nazwano ją "K" prawdopodobnie od nazwisk szefa Gestapo w Rzymie Herberta Kapplera lub generała Alberta Kesselringa z Luftwaffe.
Gdy Niemcy i współpracujący z nimi faszystowscy włoscy policjanci usłyszeli o panującej chorobie, jej objawach i konsekwencjach, nie odważyli się wejść na oddział zamknięty, który dzięki temu nie został nigdy skontrolowany. To tam przebywali ukrywani przez bonifratrów Żydzi. Zakonnicy załatwiali dla nich fałszywe dokumenty i znajdowali dla nich schronienie.
Jak się przypomina, wielkie zasługi w ich ratowaniu i całej akcji miał Polak Maurycy Białek, ówczesny przełożony wspólnoty bonifratrów. Sam wirus K wymyślił natomiast doktor Giovanni Borromeo (1898-1961), który w 2005 roku wpisany został na listę Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
W 2016 roku Fundacja Raoula Wallenberga nadała szpitalowi w Wiecznym Mieście tytuł „Domu Życia”. Na dziedzińcu placówki zawieszono tablicę pamiątkową.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ akl/