W najnowszym numerze miesięcznika „Mówią wieki” sylwetki bohaterów września 1939 r. Autorzy przypominają nie tylko dowódców i żołnierzy walczących z dwoma agresorami, lecz i zwyczajnych ludzi, którzy 80 lat temu musieli zdać egzamin z patriotyzmu i odwagi.
„W tym roku przypada 80. rocznica agresji Niemiec i ZSRS na Polskę. Pragniemy godnie upamiętnić tę rocznicę, uczcić ludzi (zwłaszcza żołnierzy), którzy sprawili, że mimo porażki Polacy mogą z dumą wspominać walkę naszych przodków w obronie ojczyzny. Jesteśmy przekonani, że konkurs, który proponujemy, spełni cele, na których nam najbardziej zależy, a są nimi popularyzacja historii Polski oraz zachęcenie do pogłębienia wiedzy na ten temat” – piszą redaktorzy „Mówią wieki”. Ogłoszony przez redakcję plebiscyt ma wyłonić największego bohatera wydarzeń sprzed 80 lat. Wśród kandydatów są m.in. kapitan legendarnego ORP „Orzeł” Jan Grudziński, słynny dowódca SGO „Polesie” gen. Franciszek Kleeberg, ale również cywilni bohaterowie, tacy jak ratujący polskie zabytki prof. Stanisław Lorentz i prezydent Stefan Starzyński. Zbiorowym bohaterem września mogą zostać wybrani również obrońcy Westerplatte. Głosy oddawać można na stronie internetowej „Mówią wieki”.
Redaktor naczelny magazynu prof. Michał Kopczyński w artykule wstępnym zwraca uwagę na inną stronę wydarzeń sprzed 80 lat. Zauważa, że wśród miliona polskich żołnierzy i oficerów walczących we wrześniu i w październiku 1939 r. byli też tacy, którzy nie sprostali postawionym zadaniom.
„Czołowe miejsca winni na takiej czarnej liście zająć ci dowódcy, którzy nie dopełnili swoich obowiązków i opuścili własnych żołnierzy w obliczu wroga” – podkreśla prof. Kopczyński. Jego zdaniem symbolem klęski w 1939 r. mimo niewątpliwych zasług dla Polski pozostanie marszałek Edward Rydz-Śmigły. „Przekroczenie granicy rumuńskiej w nocy z 17 na 18 września można interpretować w kategoriach racjonalnych (niechęć kapitulacji), ale symbolicznie była to klęska. Wszak mieliśmy nie oddać ani guzika. Tego rachunku nie poprawia późniejsza ucieczka z niewoli i powrót do kraju” – pisze redaktor naczelny magazynu.
Wielu bohaterów września i października 1939 r. pozostaje dziś anonimowych. Wśród nich byli polscy kolejarze na granicy z Wolnym Miastem Gdańskiem, którym udało się pokrzyżować niemieckie plany zajęcia strategicznych mostów na Wiśle. „Niemiecka akcja Dirschau zakończyła się fiaskiem. W rzeczywistości pokrzyżował ją jeden polski kolejarz, dyżurny ruchu stacji Szymankowo Alfons Runowski. Wykazał się profesjonalizmem, czujnością, szybkością reakcji, trafnością decyzji i patriotyzmem” – podkreśla Andrzej Ziółkowski. Polski kolejarz za swoją postawę zapłacił najwyższą cenę.
Na polach bitew kampanii 1939 r. polskie oddziały dokonywały cudów poświęcenia, powstrzymując przeważające siły niemieckie. Jedna z najważniejszych bitew pierwszych dni rozegrała się pod Mokrą. W starciu z Wołyńską Brygadą Kawalerii 4. Dywizja Pancerna straciła 45 czołgów. „Kpr. Leonard Żłób zniszczył lub uszkodził 14 czołgów. Za ten wyczyn dowódca baterii przedstawił go do odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari, ale do dekoracji doszło dopiero w 1991 r.” – pisze Bogusław Kubisz z redakcji miesięcznika „Mówią wieki”.
We wrześniu 1939 r. bohaterstwem wykazywali się również muzealnicy, którzy w bombardowanej Warszawie ratowali bezcenne zbiory Zamku Królewskiego. „W obliczu wszystkich tragedii: Holokaustu, milionów istnień straconych na frontach, hekatomby powstania warszawskiego, wydają się błahe. Niesłusznie. Oni również mieli swoją wojnę, swoich bohaterów i męczenników, a ich wysiłki, mimo że miejscami nabierają straszno-śmiesznego, niemal groteskowego rysu, przyniosły realne efekty” – podkreśla Maciej Krawczyk. Wśród bohaterów ratujących zabytki wymienia m.in. słynnego dyrektora Muzeum Narodowego Stanisława Lorentza i kustosza Zamku Królewskiego Kazimierza Brokla, który poległ w jego murach podczas bombardowania z 17 września 1939 r.
W poprzednim numerze „Mówią wieki” redakcja przypomniała atmosferę i wydarzenia ostatniego dnia pokoju. W numerze wrześniowym historyk prof. Janusz Odziemkowski przedstawia relacje z pierwszego dnia wojny. Wśród opisów bombardowań, mobilizacji, ucieczek ludności cywilnej uwagę zwraca charakterystyczna relacja świadcząca o tym, jak bardzo ówczesna rzeczywistość najdalszych zakątków Rzeczypospolitej różniła się nie tylko od znanego nam świata, lecz i tamtej Warszawy, i innych polskich miast. „Dla kilkunastoletniego Stanisława Berendy-Czajkowskiego, którego rodzina mieszkała na wsi niedaleko traktu łączącego Zaleszczyki ze Stanisławowem, ten dzień nie wyróżnił się niczym szczególnym. […] 1 września minął spokojnie, wszyscy wykonywali zwykłe zajęcia. O wybuchu wojny Stanisław dowiedział się następnego dnia od nauczyciela ze swojej szkoły” – pisze prof. Odziemkowski.
Stosunkowo mało znanym epizodem września 1939 r. jest podjęcie przez białoruską, ukraińską i żydowską ludność Kresów kolaboracji z wkraczającymi Sowietami. „Ukraińcy w swojej przeważającej większości życzyli sobie Sowietów. Budowali bramy triumfalne. Witali ich kwiatami. Wierzyli, że armia sowiecka przynosi im wyzwolenie narodowe i społeczne. Okazywali powszechną radość z polskiej klęski. Wielu Żydów z miejsca związało się z władzą sowiecką i współpracowało z tą władzą. Występowali jawnie jako wrogowie Polaków. Wkrótce okazało się, że bolszewicy wcale nie przybyli, aby +oswobodzić+ Ukraińców i Białorusinów od polskich panów, a chodziło im o zyski terytorialne” – wspominał cytowany na łamach miesięcznika pracownik urzędu gminnego na Wołyniu.
Jednym z najbardziej niezwykłych epizodów polskiego udziału w II wojnie światowej był marsz 1. Polskiej Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka. „1. Dywizja Pancerna była wojskiem zupełnie wyjątkowym, nawet na tle innych polskich jednostek walczących na obczyźnie – w żadnej chyba innej jednostce nie było bowiem tylu intelektualistów. Salonowcy, członkowie elit, pisarze, publicyści, artyści i uczeni przywdziewali mundury i z prostymi żołnierzami dzielili twardy, fasowany chleb” – pisze Maciej Krawczyk z „Mówią wieki”. Miesięcznik i portal Dzieje.pl są partnerami wystawy Muzeum Historii Polski „Generał Stanisław Maczek i jego żołnierze”, którą do 28 września można oglądać na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, obok kościoła św. Anny.
W tym miesiącu przypada także rocznica ostatniej bitwy Powstania Listopadowego – oblężenia Warszawy. Przy tej okazji historyk Mariusz Kulik z Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk przypomina dzieje kontaktów Polaków i zamieszkujących Warszawę Rosjan w czasach autonomii Królestwa Polskiego i po upadku zrywu z 1830 r. Szczególnym przykładem kontaktów między Polakami a Rosjanami było małżeństwo wielkiego księcia Konstantego Pawłowicza ze szlachcianką Joanną Grudzińską. Rosyjski historyk Aleksiej Morochin skupia się na ostatnich miesiącach jej życia, po upadku powstania i śmierci swojego męża. Spędziła je w Carskim Siole. Okoliczności jej choroby oraz pozostawionych przez nią dokumentów i zapisków do dziś wzbudzają wiele dyskusji. „Zachowały się wzmianki o pewnych tajemniczych dokumentach Joanny, które zostały jej jakoby odebrane przez osoby z najbliższego otoczenia Mikołaja I w dniu śmierci” – pisze rosyjski badacz.
Wiele tajemnic wiąże się też z dziejami odkryć geograficznych. Pragnieniem konkwistadorów było zdobycie skarbów nieznanych zakątków niedawno odkrytych lądów. Tymczasem, jak zauważa Przemysław Mazur, efektem ich poszukiwań nie było złoto, ale bogactwa bez których dziś nie wyobrażamy sobie życia. „Asumptem do podjęcia kolejnej wyprawy były coraz liczniejsze pogłoski o tzw. kraju cynamonu. Wieść o nim, przekazywana zarówno przez Indian, jak i niektórych konkwistadorów, którzy mieli okazję dotrzeć i powrócić z obszarów usytuowanych na wschód od Andów” – opowiada autor.
Jeszcze w XVIII wieku Nowy Świat i inne wciąż słabo poznane zakątki globu uważano za miejsca zamieszkane przez mityczne zwierzęta i dziwne ludy. Anna Powierza z UKSW analizuje informacje zamieszczone przez ks. Adama Chmielowskiego w pierwszej polskiej encyklopedii „Nowe Ateny”. „W Nowych Atenach niezwykłych stworzeń jest bardzo dużo, m.in. jednorożec. Istnieje wiele różniących się od siebie opisów tego stworzenia, zakonnik jednak cytuje za Girolamo Cardano, że jednorożec to zwierzę wielkości konia, o sierści łasicy i głowie jelenia, na jej środku rósł jeden ostry róg. Wielu uważało, że był on okrutny, bardzo dziki i niedający się oswoić” – pisze autorka.
W dodatku tematycznym „Pieniądz i społeczeństwo na ziemiach polskich” przygotowanym we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim historyk gospodarki prof. Michał Zwierzykowski analizuje dorobek Sejmu Niemego dotyczący finansów państwa. Podkreśla, że w 1717 r. były one zaledwie wstępem do dalszych, bardziej ambitnych prób reform Rzeczypospolitej. Niestety, projekty te nie zostały zrealizowane przez kolejne kilkadziesiąt lat, nie tylko ze względu na wady systemu politycznego Rzeczypospolitej. „W świetle najnowszych badań szczególnie istotne okazało się stanowisko najbliższych sąsiadów – Prus, a przede wszystkim Rosji, która od 1717 r. powoli zwiększała swoją obecność w Rzeczypospolitej. Po 1733 r. już w sposób zdecydowany traktowała ją jako swą wyłączną strefę wpływów, którą należy utrzymywać w izolacji na arenie międzynarodowej, w słabości militarnej oraz ustrojowej” – podkreśla historyk.
skp /