Po likwidacji zbioru zastrzeżonego IPN nie należy się raczej spodziewać by okazało się, że jakieś związki ze służbami PRL mieli dzisiejsi politycy; być może zaś będzie można poznać np. ważne dokumenty sprawozdawcze SB - wynika z piątkowej dyskusji historyków w IPN.
W spotkaniu, poświęconym nadziejom i oczekiwaniom po ujawnieniu tzw. zbioru zastrzeżonego, brał udział dr hab. Sławomir Cenckiewicz, historyk i członek kolegium IPN. Powiedział on, że nie wyobraża sobie dalszego utajniania np. źródeł osobowych z PRL czy informacji o walce z Kościołem katolickim. Dopuszcza zaś, że np. jakieś "obiekty specjalne" z PRL, które są nadal wykorzystywane, wciąż trzeba będzie chronić.
Do 31 marca 2017 r. ma się zakończyć przegląd materiałów ze zbioru zastrzeżonego - gdzie znajdowały się akta służb PRL, utajnione przez obecne służby specjalne ze względu na "bezpieczeństwo państwa". Formalnie zbiór ten przestał istnieć, pozostaje zaś kwestia nadania klauzul tajności części dokumentom z tego zbioru.
Według Cenckiewicza, dziś pozostałości tego zbioru to 361 metrów bieżących, najwięcej z nich to archiwa przekazane przez ABW i AW. "Każdego dnia poszczególne teczki przechodzą do zbioru jawnego" - powiedział dr Witold Biegański, archiwista z IPN. Wyjaśnił, że takie akta przeglądają na bieżąco obecne służby specjalne, gdyż dana sprawa z PRL mogła już się zakończyć po utworzeniu nowych służb w 1990 r. - a takie akta nie są już w gestii IPN.
Dr hab. Sławomir Cenckiewicz podkreślił, że mogą być takie akta służb PRL, które przez obecne służby zostaną zastrzeżone i nie będą podlegać udostępnieniu przez IPN na ogólnych zasadach. "To będą promille, może jakiś procent" - zaznaczył. Przypomniał, że prezes IPN może uchylać takie zastrzeżenia służb. "Tajne służby kierują się własnymi interesami" - podkreślił.
Cenckiewicz podkreślił, że mogą być takie akta służb PRL, które przez obecne służby zostaną zastrzeżone i nie będą podlegać udostępnieniu przez IPN na ogólnych zasadach. "To będą promille, może jakiś procent" - zaznaczył. Przypomniał, że prezes IPN może uchylać takie zastrzeżenia służb. "Tajne służby kierują się własnymi interesami" - podkreślił.
Pytany, czy agenci PRL, przejęci przez służby RP, nadal byliby utajnieni, Cenckiewicz odparł, że jeśli służby uznałyby, że trzeba ich chronić, to IPN musiałby zostać przez nie przekonany, że stoi za tym "bardzo ważny interes bezpieczeństwa państwa". "Trudno mi to sobie jednak wyobrazić, znając to, co już wyszło ze zbioru zastrzeżonego" - podkreślił.
Biegański dodał, że po tylu latach jest duże prawdopodobieństwo, że takie osoby są już zdekonspirowane, bo "informacje poszył w obieg". Dodał, że często służby niesłusznie kierowały do zbioru zastrzeżonego sprawy błahe lub już znane. "Czasem trudno ustalić kryteria utajnienia" - oświadczył badacz.
"Nie jest tak, że osoby obecne dziś w świecie politycznym, będą tam w jakiejś wielkiej ilości" - powiedział Biegański, odnosząc się do oczekiwań, co może być w pozostałościach po zbiorze zastrzeżonym. Dodał, że ważne, iż będzie można poznać np. dokumenty sprawozdawcze SB. Podkreślił, że nie wiadomo, co przetrwało masowe zniszczenia akt służb PRL dokonywane w okresie 1989-90.
Według Cenckiewicza, ze zbioru zastrzeżonego wyszła już m.in. biznesowa aktywność Zarządu II Sztabu Generalnego, sprawa b. szefa FOZZ Grzegorza Żemka czy aktywność biznesowa Aleksandra Gawronika i Lecha Grobelnego. Według Cenckiewicza, akt FOZZ z tego zbioru nie znał nawet sąd prowadzący proces w tej sprawie. "Pytanie, ile takich rzeczy jeszcze jest" - dodał historyk, podkreślając że "nie było żadnego interesu publicznego by chronić tych gangsterów, a jednak byli chronieni".
Cenckiewicz powiedział też, że niedawno w Centralnym Archiwum Wojskowym znaleziono kartotekę prawie 20 tys. żołnierzy Armii Czerwonej, oddelegowanych w 1945 r. do służby w Ludowym Wojsku Polskim. Sam Cenckiewicz dowiedział się wtedy, że Ambasada Rosji przesyła czasem zapytania o wysługę lat poszczególnych osób do emerytury. "Jest pytanie, kto zapuścił korzenie w Polsce" - dodał Cenckiewicz.
Łukasz Starzewski (PAP)
sta/ wkt/