Marek Księżarczyk, jest rodowitym oświęcimianinem i prezesem Oddziału Miejskiego Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem w Oświęcimiu. Jego dziadek był więźniem KL Auschwitz, który wprawdzie przeżył obozowy koszmar, lecz schorowany zmarł wkrótce po wojnie.
Oświęcimski historyk – amator od ponad dwudziestu pięciu lat wraz z rodziną mieszka w jednym z budynków, które w latach wojny stanowiły tzw. „Gemeinschaftslager”, czyli obóz dla robotników cywilnych zatrudnionych przymusowo przy budowie KL Auschwitz.
Kilka lat temu Marek Księżarczyk w pobliżu ruin krematorium nr 5 na terenie byłego obozu w Birkenau zauważył leżącą na ziemi niewielką blaszkę, pokrytą rdzą, która przez całe dziesięciolecia czekała tu na swego odkrywcę.
Do prac pomocniczych w „Gemeinschaftslager” władze SS kierowały komanda więźniarskie z pobliskiego obozu. Kontakty więźniów z pracownikami cywilnymi pozwalały na potajemne przekazywanie korespondencji, żywności i lekarstw. Księżarczyk najpierw zainteresował się wojenną historią bloku, w którym mieszka. Później tragiczna historia KL Auschwitz i jej upamiętnianie stały się jego pasją.
Kilka lat temu Marek Księżarczyk w pobliżu ruin krematorium nr 5 na terenie byłego obozu w Birkenau zauważył leżącą na ziemi niewielką blaszkę, pokrytą rdzą, która przez całe dziesięciolecia czekała tu na swego odkrywcę. Znaleziona blaszka zapoczątkowała dalsze wydarzenia, w które trudno wprost uwierzyć.
Oświęcimski pasjonat skrupulatnie zaczął badać znalezisko. Na blaszce wyryte były słowa, które udało mu się odczytać. Z jednej strony, zawód oraz imię i nazwisko – „Officer Edmond Biltz”, zaś z drugiej data i miejsce urodzenia – „1897 23 juin Chili Valparaiso”. Blaszka okazała się połówką żołnierskiego nieśmiertelnika.
Na blaszce wyryte były słowa, które udało mu się odczytać. Z jednej strony, zawód oraz imię i nazwisko – „Officer Edmond Biltz”, zaś z drugiej data i miejsce urodzenia – „1897 23 juin Chili Valparaiso”. Blaszka okazała się połówką żołnierskiego nieśmiertelnika. Jej właściciel był Chilijczykiem, przywiezionym przez Niemców do Auschwitz. Jak tu trafił? Co się z nim stało? – zastanawiał się znalazca niepozornej blaszki.
Jej właściciel był, jak się okazało. Chilijczykiem, przywiezionym przez Niemców do Auschwitz. Jak tu trafił? Co się z nim stało? – zastanawiał się znalazca niepozornej blaszki.
Najpierw udał się do Muzeum Auschwitz-Birkenau, by w zbiorach archiwalnych szukać śladów po Chilijczyku, Edmondzie Biltzu. Wprawdzie muzealnym archiwum nic nie znalazł, ale tajemniczy nieśmiertelnik nadal go intrygował i czasami nie dawał spać po nocach.
O swoim problemie Marek Księżarczyk opowiedział znajomym, którzy podobnie jak on pasjonują się historią. Wspólnie udało im się dociec, że ów nieśmiertelnik był noszony przez żołnierzy francuskich. Doszli też dalej do tego, iż rodzina Biltzów, wywodziła się z Alzacji i wyemigrowała za ocean w 1811 roku.
Adam Cyra, starszy kustosz Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, z którym Księżarczyk od lat współpracuje, doradził, by w tej sytuacji szukać dalszych śladów w listach transportowych francuskich Żydów, którzy zostali deportowani z obozu przejściowego w Drancy do KL Auschwitz. Spis nazwisk z tych list jest zamieszczony w wydanej przed wielu laty we Francji książce Serge Klarsfelda.
W tej publikacji Marek Księżarczyk tym razem odnalazł nazwisko Biltz Edmond i ustalił, że z obozu przejściowego w Drancy transport więźniów wyjechał 10 marca 1944 roku, by po dwóch dniach dotrzeć do Birkenau, gdzie po selekcji na rampie kolejowej oficer Biltz skierowany został na śmierć wprost do komory gazowej najprawdopodobniej w krematorium nr 5.
Wkrótce przekazał nieśmiertelnik do Muzeum Auschwitz-Birkenau, ale do dzisiaj nie otrzymał protokołu, który potwierdzałby odbiór od niego przez muzealników cennego skrawka metalu, który po latach przywołał pamięć o jeszcze jednym uśmierconym w obozie Auschwitz człowieku.
Księżarczyk przypuszcza, że we Francji w wojskowych archiwach zachowała się teczka osobowa Edmonda Biltza opisująca przebieg jego służby.
Udało mu się się także skontaktować z jego rodziną, zamieszkałą w Paryżu oraz Stanach Zjednoczonych, od której otrzymał zdjęcie cywilne Edmonda Biltza i powiadomić o cennym znalezisku Żydów z Chile, którzy niedawno odwiedzili ekspozycje i tereny Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Znając pasję Marka Księżarczyka oraz jego zapał i historyczne zacięcie konieczne do dalszych ustaleń, to najpewniej jeszcze nie będzie koniec opisu zdarzeń, związanych z odnalezionym tajemniczym skrawkiem metalu.
Adam Cyra