29 marca 1931 roku Marszałek Józef Piłsudski dopłynął na pokładzie kontrtorpedowca ORP „Wicher” do Gdyni, powracając z Madery, gdzie przebywał na leczeniu przez trzy miesiące. Pobyt na portugalskiej wyspie był najdłuższym zagranicznym pobytem Piłsudskiego po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.
„Wódz w rewolucjach, wódz w wojnach, leader polityczny, który w poszukiwaniu słońca, brakującego mu w mrocznej i zimnej Polsce, przybył na Maderę, jest postacią, którą promienie wielkiej wojny rzuciły na arenę polityki europejskiej” – napisał dziennik „Dario de Madeira” 23 grudnia 1930 roku, dzień po dopłynięciu do brzegów wyspy portugalskiego parowca „Angola” z Marszałkiem na pokładzie.
Schorowany Piłsudski
Współtwórca polskiej niepodległości już dużo wcześniej planował dłuższy odpoczynek, od miesięcy bowiem zmagał się z ogólnym osłabieniem organizmu; w 1928 roku przeszedł atak apopleksji. Od czasu, gdy zdobył władzę (w ramach tzw. zamachu majowego), nie oszczędzał się w polityce. Stale pełnił ważne funkcje państwowe - był premierem (dwukrotnie - w latach 1926-1928 i w 1930 roku) oraz Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych (w latach 1926-1935). Nie był jednak w pełni sił, aby móc zajmować się wszystkimi problemami państwa.
„Selektywne traktowanie zagadnień stojących przed państwem w coraz większym stopniu wynikało z widocznego upływu czasu, szczególnie po roku 1928, szybkiego topnienia czysto fizycznych sił Marszałka. Kilkutygodniowy rekonwalescencyjny pobyt w Rumunii latem 1928 roku dobrze posłużył ich regeneracji, ale burzliwy rok 1929, a zwłaszcza przeżycia z drugiej połowy roku 1930 sprawiły, iż nieodzowny okazał się dłuższy wyjazd kuracyjny” – tłumaczy Włodzimierz Suleja, autor książki „Józef Piłsudski”.
Zanim Marszałek wyjechał z kraju, postanowił rozprawić się z opozycją. Rozwiązał parlament i zarządził rozpisanie nowych wyborów. Przeprowadzono je w listopadzie 1930 roku, po osadzeniu w twierdzy brzeskiej przeciwników politycznych. Wybory, nazywane przez przeciwników sanacji „wyborami brzeskimi”, zakończyły się zdecydowanym zwycięstwem sanacji, reprezentowanej przez Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem. 3 grudnia Piłsudski złożył dymisję z funkcji szefa rządu; zastąpił go jego przyjaciel – Walery Sławek.
Egipt czy Madera?
Jeszcze jako premier, 28 listopada, Piłsudski poinformował współpracowników o zamiarze dłuższego wyjazdu na kurację. Brał pod uwagę ciepłe kraje, planował m.in. wyjazd do Egiptu, ale ostatecznie – po namowie córek (Jadwigi i Wandy) – wybrał odpoczynek na Maderze, wyspie na Atlantyku, stanowiącej zamorskie terytorium portugalskie.
„Już na kilka tygodni przed datą wyjazdu ukazały się obszerne na ten temat artykuły, a plotka dodawała, że Marszałek jest chory i że na Maderę musi pojechać. W rzeczywistości jednak nie był chory, a jedynie zmęczony i wyczerpany nerwowo. Mówił później, że w Polsce nie znalazłby takiego miejsca, gdzie by Go nie odnaleziono i nie zasypano sprawami do rozstrzygnięcia. Dlatego właśnie wybrał odległą Maderę, bo jak się później wyraził: +nie każdy Polak czuje w sobie Czarnieckiego+, robiąc aluzję do wyprawy dzielnego hetmana na wyspę Rugię” – wspominał w swym pamiętniku kpt. Mieczysław Lepecki, który także wybrał się na Maderę, choć początkowo – na zlecenie ppłk. Józefa Becka (od 1932 roku ministra spraw zagranicznych) – utrzymywał ten fakt w tajemnicy (ujawnił się dopiero na miejscu). Jego zadaniem była dbałość o bezpieczeństwo Piłsudskiego.
Pociągiem przez Europę
Swą najdłuższą zagraniczną podróż w okresie II RP Marszałek rozpoczął wieczorem 15 grudnia, dziesięć dni po swych 63. urodzinach. Wyruszył pociągiem ze stacji Warszawa – Dworzec Główny; żegnali go bliscy współpracownicy, dyplomaci z ambasadorem Francji Julesem Laroche’m oraz warszawiacy. Marszałkowi towarzyszyło dwoje lekarzy – dr Eugenia Lewicka i dr płk Marcin Woyczyński, a także wspomniany kpt. Lepecki, doświadczony podróżnik, swobodnie posługujący się językiem portugalskim.
Szczególnie jednak obecność u boku Piłsudskiego dr. Lewickiej, młodszej o 29 lat od Marszałka specjalistki od fizjoterapii, budziła zainteresowanie, głównie opozycyjnej prasy. Oboje, Lewicka i Piłsudski, poznali się prawdopodobnie w 1924 roku w sanatorium w Druskiennikach. Plotki o ich romansie ponownie wybrzmiały po przedwczesnym, na początku marca 1931 roku, powrocie lekarki do Polski.
Marszałkowi towarzyszyło dwoje lekarzy – dr Eugenia Lewicka i dr płk Marcin Woyczyński, a także kpt. Mieczysław Lepecki, doświadczony podróżnik, swobodnie posługujący się językiem portugalskim. Szczególnie jednak obecność u boku Piłsudskiego dr. Lewickiej, młodszej o 29 lat od Marszałka specjalistki od fizjoterapii, budziła zainteresowanie, głównie opozycyjnej prasy.
Podróż do Portugalii wiodła przez Austrię, Szwajcarię, Francję i Hiszpanię. Po drodze Piłsudski był wielokrotnie życzliwie witany przez Polonię oraz obcokrajowców. Nie ominął go jednak pech – podczas przejazdu w salonce nieuważnie pozostawił swoją szablę, którą nosił przy boku. „Zrobił się gwałt. Przeszukano cały wagon na próżno. Marszałek musiał wysiąść na stacji w Lizbonie bez szabli. Echo tych +zdarzeń+ z szablą doszło do prasy lizbońskiej w zniekształconej formie, jako jej zaginięcie, względnie zrabowanie. Wiadomość tę podchwyciły w swoje ręce wielkie agencje telegraficzne i poczęły nią po swojemu żonglować” – pisał kpt. Lepecki. Jak dodał, sprawa doczekała się szczęśliwego końca – szabla, która wróciła pociągiem do Warszawy, została wkrótce odesłana do Funchal, stolicy Madery.
Do Lizbony Marszałek dotarł wieczorem 19 grudnia. Zakwaterowano go w miejscowym hotelu „Intercontinental”. Następnego dnia spotkał się z portugalskim prezydentem gen. Antonio Oscarem de Fragoso Carmoną, który uhonorował niezwykłego gościa orderem „Wieży i Szpady”.
Marszałek na dalekiej wyspie
W rejs do Madery Piłsudski wypłynął jeszcze 20 grudnia, na pokładzie statku „Angola”, opuszczając lizboński port przy dźwiękach orkiestry wojskowej. Po dwóch dniach statek dopłynął do brzegów Madery. W porcie w Funchal Marszałka witali miejscowi oficjele, po czym, podstawioną limuzyną, zawieziono go wraz z towarzyszami podróży do willi „Quinta Bettencourt”.
„(…) przyjazd Marszałka Piłsudskiego zrobił na Maderczykach, znudzonych różnymi wizytami, wrażenie bardzo duże. O Polsce wiedzą tam niewiele. Wydaje się ona jakimś odległym, zawianym śniegiem, ściętym mrozem, a nade wszystko, sąsiadującym z bolszewią. To sąsiedztwo zwłaszcza wpływa niepokojąco. Hm, zawrzeć to o miedzę! I tu nagle z tego dziwnego kraju, znad samej granicy Rosji, przybywa ten Piłsudski, najsławniejszy Polak” – pisał kpt. Lepecki.
Typowy dzień Marszałka na urlopie znacznie odbiegał od napiętego grafiku, z którym zwyczajowo zmagał się podczas urzędowania w Belwederze. Jak pisze Adam Lewandowski w książce „Józef Piłsudski na Maderze”, w czasie pobytu na portugalskiej wyspie Piłsudski, nie pracujący jak zwykle do późnej nocy bądź rana, wstawał wcześnie, a o godz. 8 spożywał śniadanie. Następnie spacerował po ogrodzie, ok. godz. 11 jadł drugie śniadanie, po czym zazwyczaj poświęcał się lekturze prasy. Obiad podawano o godz. 15, kolację – przeważnie pięć godzin później. Jadłospis Marszałka obfitował w lokalne specjały, głównie różne gatunki ryb.
Oprócz wypoczynku i rozrywki – szczególnie stawania pasjansów oraz gry w szachy z płk. Woyczyńskim – Piłsudski przygotowywał na Maderze publikację „Poprawki historyczne”. Były to polemiczne komentarze do zabranych na Maderę „Pamiętników” Ignacego Daszyńskiego oraz „Wspomnień i dokumentów” Leona Bilińskiego. Książkę, spisaną na maszynie zaopatrzonej w polski alfabet, wydano ostatecznie w 1931 roku, po powrocie Marszałka do Polski. Piłsudski wysyłał też rodzinie korespondencję, w której opisywał m.in. klimat i krajobraz wyspy. „A na ocean patrzeć już nie mogę i kiedy siedzę w ogrodzie, to siedzę już plecami do oceanu, żeby nie lazł mi do oczu” – pisał w jednym z listów do córek.
Wiele czasu spędzał w zaciszu domowym i ogrodzie; jako urlopowicz rzadko udawał się na oficjalne wizyty. Wiadomo, że gościł m.in. u gubernatora wyspy Jose Marii de Freitasa, który wcześniej odwiedził polskiego przywódcę w jego willi. Piłsudski udzielił też wywiadu dziennikarzom brazylijskiej gazety „Corveiro da Manha”, mówiąc m.in. o polskiej akcji kolonizacyjnej w Brazylii.
Pobyt Marszałka na Maderze był szeroko komentowany w kraju, szczególnie przez opozycję. Kuracjusz stał się „bohaterem” karykatur. Autorzy jednej z nich życzyli Piłsudskiemu stu lat, ale… na odległej wyspie. Tymczasem, z okazji obchodzonych 19 marca imienin współtwórcy polskiej niepodległości, na Maderę – w ramach akcji przeprowadzonej przez BBWR – masowo przesyłano pocztówki z dedykacją dla wielkiego Polaka.
„(…) przyjazd Marszałka Piłsudskiego zrobił na Maderczykach, znudzonych różnymi wizytami, wrażenie bardzo duże. O Polsce wiedzą tam niewiele. Wydaje się ona jakimś odległym, zawianym śniegiem, ściętym mrozem, a nade wszystko, sąsiadującym z bolszewią. To sąsiedztwo zwłaszcza wpływa niepokojąco. Hm, zawszeć to o miedzę! I tu nagle z tego dziwnego kraju, znad samej granicy Rosji, przybywa ten Piłsudski, najsławniejszy Polak” – pisał kpt. Lepecki.
Powrót do ojczyzny
Było już wiadomo, że niebawem wróci on do kraju. Datę rozpoczęcia podróży powrotnej wyznaczono na 23 marca; dzień wcześniej do portu w Funchal zawinął OPR „Wicher”. Nastał czas pożegnań, także tych oficjalnych. „Opuszczając pański kraj, Panie Prezydencie, śpieszę z głębokim podziękowaniem za serdeczne przyjęcie. Zachowam na zawsze w pamięci pobyt na wyspie Maderze i na zawsze pozostanę z uznaniem za wiele serdeczności, jakiej doznałem” – dziękował portugalskim władzom wracający do ojczyzny Piłsudski.
23 marca w godzinach popołudniowych odbyło się oficjalne pożegnanie Marszałka - przy udziale miejscowych władz, wojska oraz mieszkańców wyspy. Po ceremonii Piłsudski wszedł na pokład polskiego kontrtorpedowca, który odpłynął w kierunku północnym. 26 marca ORP „Wicher” zacumował w porcie w Cherbourgu, gdzie niezwykłego gościa witano z wielkimi honorami. Podróż kontynuowano po krótkim postoju, aż 29 marca okręt dobił do gdyńskiego portu.
„Rząd – admirałowie, generałowie, orkiestra, kompania honorowa – protokół. Komendant wychodzi na pokład w cienkim płaszczu. Na molo leży śnieg. Pułkownik Sławek podchodzi do Pana Marszałka z futrem. Kilka słów namowy, zniecierpliwiony ruch ręką. Sławek zrezygnowany oddaje futro komuś z otoczenia” – relacjonował powitanie Piłsudskiego na polskiej ziemi kmdr. por. Konrad Namieśniowski, członek załogi okrętu.
W Gdyni obecni byli nie tylko przedstawiciele władz z premierem Sławkiem na czele czy żołnierze kompanii honorowej Marynarki Wojennej, ale i córki Marszałka. Cała trójka wraz z polskimi oficjelami razem wróciła do Warszawy pociągiem.
Piłsudski potrzebował trochę czasu na aklimatyzację, po czym wrócił do aktywnej polityki. Pod koniec kwietnia 1931 roku zwołał zebranie współpracowników, na którym zapowiedział m.in. ograniczenie swych interwencji w bieżące problemy państwa do spraw ściśle związanych z wojskiem.
Niebawem do Marszałka doszła smutna wiadomość – w czerwcu zmarła wskutek zatrucia dr Lewicka. Od razu pojawiły się domysły i spekulacje; rozgłaszano też, jakoby po powrocie z Madery lekarkę odwiedziła żona Marszałka Aleksandra Piłsudska. Szczegóły ich ewentualnego spotkania, a także okoliczności śmierci Lewickiej, pozostały tajemnicą.
Wspomnienie urlopu
O tym, że pobyt na Maderze zapadł Piłsudskiemu na długo w pamięci świadczy relacja Felicjana Sławoja Składkowskiego, który brał udział w spotkaniu z Marszałkiem w listopadzie 1932 roku. „Mówił o swych wrażeniach z niedawnej podróży do Portugalii i na Maderę; odmalował barwnie kult w Portugalii dla wielkiego odkrywcy Vasco da Gamy. Wreszcie przeprowadził paralelę między dawnym rozmachem żeglarskim Portugalczyków a obecnym Anglików. Opowiadając o szalenie szybkim powrocie na +Wichrze+ po wzburzonym Morzu Północnym, Komendant nie mógł się nachwalić dzielności i wytrwałości komandora Morgensterna (Tadeusza Podjazda-Morgensterna, dowódcy ORP „Wicher”), śmiejąc się, że zmusił go do płynięcia z szybkością przekraczającą już wielki wysiłek okrętu. Pan Marszałek, jak zwykle, mimo burzy i niepogody na morzu, zniósł podróż doskonale, bez żadnych morskich dolegliwości. Mówiąc o morzu i jeździe na +Wichrze+, Pan Marszałek ze śmiechem używa szeregu wyrażeń technicznych morskich, których nabył w czasie powrotu z Madery” – zapamiętał Składkowski, przyszły premier II RP (w latach 1936-1939).
***
W 1934 roku na jednej ze ścian willi „Quinta Bettencourt” wmurowano pamiątkową tablicę informującą w języku portugalskim o pobycie Piłsudskiego na Maderze. Kolejną tablice, tym razem także po polsku, odsłonięto w tym samym miejscu w 1992 roku. W Funchal znajduje się także pomnik-popiersie jednego z ojców niepodległości Polski, a także rondo jego imienia.
Waldemar Kowalski