Próbował działać w rzeczywistości gettowej, jakby to była normalność. Niestety mógł bardzo niewiele. Starał się zapobiegać represjom, jak najwięcej osób ratować przed wywózkami - powiedziała o Adamie Czerniakowie Patrycja Dołowy, autorka książki „Pęknięte lustro. Próba portretu Adama Czerniakowa”. 23 lipca 1942 r. prezes warszawskiego Judenratu popełnił samobójstwo.
Jak słyszymy od Patrycji Dołowy Czerniaków „trwał na posterunku”. „Bardzo trzymał się normalności i tę normalność starał się pokazywać jako postawę” – podkreśliła Dołowy. „Chodził ulicami getta, miał też samochód, jedyny w getcie, spotykał się z ludźmi, pokazywał, że jest. Działał na rzecz dzieci, ale również artystów, kupował od nich prace, żeby nie przymierali głodem, organizował koncerty. Ta muzyka zresztą też dodawała nadziei i wiary, że będzie lepiej” – powiedziała.
„Starał się robić jak najwięcej. Przyjął taką właśnie postawę, żeby jak najwięcej ludzi mogło przetrwać i z jego zapisków wynika, że rzeczywiście wierzył, że to się uda, że uda się dożyć końca represji, końca śmierci” – wyraziła przekonanie nasza rozmówczyni.
Pisarka zauważyła, że słowo „Treblinka” w notatkach Czerniakowa pojawia się bardzo późno, bo na dwa tygodnie przed tzw. Wielką Akcją, do tego w innym kontekście. „On zapisuje, że udało mu się uratować ludzi od egzekucji i że pojadą do obozu w Treblince z taką nadzieją, że tam będzie obóz pracy” - powiedziała.
Jak wyglądały ostatnie dni przed akcją likwidacyjną w getcie warszawskim? „Czerniaków chodził od jednego do drugiego władnego wśród niemieckich okupantów i starał się czegoś dowiedzieć, bo panował wielki chaos, było mnóstwo plotek, ale wszyscy go uspokajali, mówili, że nie będą nikogo wywozić” – opowiedziała. „W dniu Wielkiej Akcji (22 lipca 1942 r. – przyp. red.) zażądano od niego, żeby Rada Żydowska podpisała dokument wzywający 6 tysięcy osób do stawienia się, następnego dnia zażądano 10 tysięcy. Nie zgodził się podpisać tego rozporządzenia. Drugiego dnia już wiedział, że wśród tych osób będą wywożone dzieci, co przelało czarę" - podkreśliła.
„To, że był chemikiem i znał się na substancjach, paradoksalnie pomogło mu wykonać ten ostatni gest w jego życiu” – powiedziała Patrycja Dołowy. „Świadkowie pamiętają, że w różnych miejscach miał pochowany cyjanek i był pod tym względem `zabezpieczony`”. To było coś, co jak widać dopuszczał, że być może to będzie jedyna droga” – opowiedziała o przygotowaniach do samobójczej śmierci Czerniakowa.
Jak Marek Edelman widział ten gest? „On nigdy nie oceniał, zdawał sobie sprawę z tego, że to, co działo się w getcie, to zupełnie inna perspektywa. Natomiast Czerniakowowi miał do zarzucenia, że ze swojej śmierci uczynił rzecz prywatną, że nie wezwał do walki. Podobnie widział to Antek Cukierman” - zdradziła. „Wydaje się jednak, co widać w pozostawionych przez Czerniakowa listach, że miał nadzieję, iż ten jego gest wywoła poruszenie, że mieszkańcy getta będą wiedzieli, że to moment na wybranie jakiejś bardziej radykalnej drogi” – oceniła w rozmowie z PAP.PL Dołowy. „Niestety tak się nie stało: przez bardzo wielu Czerniaków został zapamiętany jako ktoś, kto stchórzył, jego samobójstwo zostało odebrane jako akt wycofania, słabości, którą mu zarzucano wcześniej".
Dołowy przypomniała, że były osoby, także wśród gettowego podziemia, które uważały Czerniakowa za człowieka prawego i bardzo doceniły ten gest, uznały go za wezwanie do walki. „Ale w naszej świadomości pozostał jako człowiek słaby, poddający się, rezygnujący” – przyznała nasza rozmówczyni. Jak wyjaśniła autorka książki „Pęknięte lustro” zarówno w PRL, jak i w Izraelu, dla wspólnototwórczej narracji tych „nowych” państw, potrzebny był taki właśnie wizerunek Czerniakowa - osoby, którą można było uznać za winną tej strasznej tragedii. Drugim istotnym czynnikiem było to, że głosami wiodącymi stały się głosy oponentów Czerniakowa z czasów getta i z czasów przedwojennych i na nich była budowana historiografia, nasze wyobrażenie getta. „Jest wiele takich czynników, które powodują, że powtarzamy jakąś historię, ona jest na tyle ważna dla wspólnoty, w której funkcjonujemy, że nawet się już nie zastanawiamy, czy wszystko się w nich zgadza. One trwają, dopóki ktoś nie rozbije tego lustra” – podsumowuje. (PAP)
Materiał wideo dostępny na PAP.PL:
https://www.pap.pl/aktualnosci/tragiczna-postac-getta-warszawskiego-jego-ostatni-gest-nie-zostal-zrozumiany-nasze
Autorka: Joanna Stanisławska-Zdyb
jos/ aszw/