Na rok i dwa miesiące więzienia w zawieszeniu skazał sąd 18-letniego Piotra S., który przed rokiem ukradł z kościoła zabytkową skarbonę oraz relikwie św. Wiktora i odręczny list bp. Edwarda z 1903 roku. Sąd zobowiązał też skazanego do nauki zawodu.
Sąd Okręgowy w Olsztynie uznał, że szkodliwość społeczna zachowania Piotra S. "jest znaczna". "Relikwie i skarbona oraz odręcznie napisany list bp warmińskiego Edwarda z 1903 roku przetrwały w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa I wojnę światową, wkroczenie Armii Czerwonej, czasy komunizmu, a to właśnie oskarżony te rzeczy zniszczył bezpowrotnie" - mówiła uzasadniając wyrok sędzia Krystyna Szczechowicz.
Piotr S., 18-letni bezrobotny i nieuczący się, w ubiegłym roku razem z kolegą okradli znajdujący się w centrum Olsztyna kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kutą metalową skarbonę wyrwali z filara, do którego była od początku istnienia świątyni zamocowana (współcześni kowale nie potrafią takiej odtworzyć - powiedział sądowi proboszcz kościoła). Następnie złodzieje z bocznego ołtarza św. Franciszka zdjęli obrusy i z mensy ołtarzowej ukradli relikwie św. Wiktora oraz list biskupa warmińskiego Edwarda z października 1903 roku, w którym określono, kto i na jakich zasadach otrzyma odpust, modląc się przed tym ołtarzem.
Sąd nakazał Piotrowi S. w ciągu 10 miesięcy zapłacić parafii 2 tys. zł za uszkodzoną skarbonę. "Taką sumę można uzyskać nawet sprzedając grzyby czy jagody" - dodała sędzia.
W czasie śledztwa Piotr S. przyznał się do kradzieży, powiedział, że zawartość skarbony wydał na własne potrzeby, a samą skarbonę wyrzucił. Przyznawał, że sądził, że w zawiniątku, które ukradł z ołtarza będą klejnoty, a znalazł tam "jedynie pył", który miał mu się na ulicy wysypać.
"Wątpliwe, by oskarżony nie wiedział, co kradnie, skoro wiedział, że w ołtarzu jest mensa, że by się do niej dostać, trzeba zdjąć obrusy i podważyć kamienne przykrycie mensy" - mówiła sędzia Szczechowicz dodając, że nawet chodzący do kościoła powszechnie nie mają tego rodzaju wiedzy. Sędzia dodała, że mimo iż nie wiadomo, po co Piotr S. ukradł relikwie ani co z nimi tak naprawdę zrobił, to nie ma wątpliwości, że dokonał w kościele kradzieży, ponieważ został rozpoznany przez kobietę, która wtedy weszła do kościoła.
Piotr S. ani razu nie przyszedł do sądu, proces toczył się bez niego, nie skontaktował się też z obrońcą. Sąd otrzymał na temat 18-latka opinię kuratora, z której wynikało, że edukację zakończył na szkole podstawowej, nie wyraża nawet najmniejszego zainteresowania pracą czy nauką.
Sąd oddał Piotra S. pod dozór kuratora i nakazał mu przyuczenie się do jakiegokolwiek zawodu. Jeśli S. będzie tego unikał, może się to stać podstawą do odwieszenia mu wyroku. "Na razie postawa Piotra S. jest taka, że woli iść do aresztu, niż odpracować grzywnę orzeczoną mu w innej sprawie" - przyznała sędzia Szczechowicz.
Wyrok za kradzież relikwii nie jest prawomocny. (PAP)
jwo/ gma/