Papież Franciszek powiedział w Niedzielę Palmową w pustej bazylice św. Piotra, że w dramacie pandemii koronawirusa i rozpadających się pewników do wszystkich skierowane są słowa Jezusa: „Odwagi: otwórz swoje serce na moją miłość”. Apelował o pomoc dla potrzebujących.
W transmitowanej przez watykańskie media mszy w bazylice uczestniczyli tylko duchowni z koncelebry, chórzyści oraz około 15 osób - kapłani i zakonnice.
Po raz pierwszy w historii z powodu pandemii koronawirusa, nie było wiernych, których tego dnia przybywały zawsze tysiące na plac Świętego Piotra.
Nie odbyła się procesja z gałązkami oliwnymi i palmami, która towarzyszy obchodom niedzieli rozpoczynającej Wielki Tydzień. Udekorowany był nim ołtarz.
Ustawiono tam krucyfiks świętego Marcelego z kościoła w Wiecznym Mieście, który w XVI wieku noszono w procesjach w czasach zarazy, a także obraz Salus Populi Romani, Matki Bożej - patronki Ludu Rzymskiego.
"Dzisiaj, w dramacie pandemii, w obliczu tak wielu pewników, które się rozpadają, w obliczu wielu zdradzonych oczekiwań, w poczuciu opuszczenia, które ściska nam serce, Jezus mówi do każdego z nas: +Odwagi: otwórz swoje serce na moją miłość. Poczujesz pocieszenie Boga, który cię podtrzymuje+ - mówił w homilii papież. - Jesteśmy na świecie, aby miłować Jego i innych ludzi. Reszta przemija, a to zostaje. Przeżywany przez nas dramat pobudza nas, by brać na serio to, co jest poważne, by nie zagubić się w rzeczach błahych; do ponownego odkrycia, że życie do niczego nie służy, jeśli nie służymy".
Franciszek podkreślił, że życie jest mierzone miłością.
Apelował do wiernych, aby spróbowali "nawiązać kontakt z tymi, którzy cierpią, z tymi, którzy są sami i w potrzebie. Pomyślmy nie tylko o tym, czego nam brakuje, ale o dobru, które możemy uczynić".
"Ojciec, który podtrzymywał Jezusa w Męce, zachęca także i nas do służby. Z pewnością miłowanie, modlitwa, przebaczanie, zatroszczenie się o innych, zarówno w rodzinie, jak i w społeczeństwie, może kosztować. Może się wydawać, że jest to droga krzyżowa. Ale droga służby jest drogą zwycięską, która nas zbawiła i która ocala nasze życie" - mówił papież.
W Niedzielę Palmową, która obchodzona jest także jako Światowy Dzień Młodzieży, Franciszek zwrócił się do niej słowami: "Drodzy przyjaciele, spójrzcie na prawdziwych bohaterów, którzy w tych dniach się ujawniają: nie są to ci, którzy mają sławę, pieniądze i sukcesy, ale ci, którzy dają siebie, aby służyć innym". "Poczujcie się wezwani, by postawić na szali wasze życie. Nie bójcie się poświęcić go dla Boga i dla innych, zyskacie na tym" - apelował.
W homilii papież mówił też, że Jezus reagował za zło i cierpienie jedynie z pokorą, cierpliwością oraz posłuszeństwem sługi, wyłącznie z siłą miłości. "Doznał zdrady od ucznia, który Go sprzedał oraz od ucznia, który się Go zaparł. Został zdradzony przez ludzi, którzy wołali +Hosanna+, a później krzyczeli: +Na krzyż z Nim!+. Został zdradzony przez instytucję religijną, która Go niesprawiedliwie skazała i przez instytucję polityczną, która umyła sobie ręce" - mówił Franciszek, nawiązując do skazania Jezusa.
Podkreślił, że wśród ludzi jest "wiele kłamstw, obłudy i dwulicowości", "wiele zdradzonych dobrych intencji", "niedotrzymanych obietnic". "Pan zna nasze serce lepiej niż my, wie jak słabi i niestali jesteśmy, jak często upadamy, jak ciężko nam powstać i jak trudno uleczyć niektóre rany" - zauważył papież.
Wskazał wiernym, że muszą pamiętać, iż nie są sami, kiedy czują się przyparci do muru, znajdują się w ślepej uliczce, "bez światła i bez wyjścia, kiedy wydaje się, że nawet Bóg nie odpowiada".
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ cyk/